sobota, 6 lipca 2013

(Wataha Mroku) od Kondrakara

Zbudziłem się późnym południem, zawołałem mojego pegaza Kanę i z gracją wzlecieliśmy w powietrze.
Gdy nieco się ochłodziłem wysoko nad polaną zobaczyłem Trisię na pegazie.
Wzlecieli w powietrze jednak nieco niżej jak ja i moja Kana.
Nagle Kana odezwała się do mnie:
~Kondro wiesz co... zakochałam się w pewnym pegazie...
- To świetnie! Jak się nazywa?- zapytałem od razu wesoły
~To ten pod nami... Ekwador. Ach jaki on jest cudowny...- moja pegazica się rozmarzyła
- Kana może nie uwierzysz, ale jego właścicielka... no ja jestem w niej zakochany.- uśmiechnąłem się do niej
~Co za dobrany duet! Nie sądzisz?- zapytała Kana
- Ta... bardzo, tak jak my.- utuliłem ją , Kana to najukochańsza przyjaciółka na świecie, o wszystkim z nią można gadać!
Tris na Ekwadorze dolecieli do jakiejś opuszczonej jaskini, tam się rozdzielili. Gdy Ekwador wzleciał w powietrze ja z Kaną siedzieliśmy przy sennej Tris.
- Kondrakar? Co tu robisz? -Zapytała.
-Nic takiego. -Odparłem przygladając się jej. Tris sobie przypomniała że ma podarte ubranie więc próbowała się zasłonić a ja pobiegłem do mojej jaskini , bo tam moje legowisko było z jakiejś sukni, zrobię sobie nowe ,a suknię dam Tris.
Po drodze wpadłem na Fus... ona chyba jest siostrą Fushigiego...
- Fus? Co cię sprowadza na tereny ognia?
- Nie powinnam ja cię o to zapytać? I skąd znasz moje imię?!- spytała nieufnie
- Spokojnie... Jestem Kondrakar z mroku, ty też, widziałem cię z Wanney’em jak rozmawialiście, tak przypadkiem usłyszałem jak się przedstawiałaś. Wiem ,że to głupie podsłuchiwać, bo pewnie tak pomyślałaś ,ale wcale tego nie zrobiłem, po prostu mam wyczulony słuch na około, ty pewnie też.- uśmiechnąłem się wesoły
- Wiesz Kondro, Wera cię szukała. Nie szukasz jej i ty?- zapytała zmieniając temat
- Więc już wiesz co mi zrobiła? Wcale jej nie szukam, raczej mam coś innego na głowie. Ta noga to jej sprawka...- wytłumaczyłem Fus nie wiem czemu tą noc gdy Wera zniszczyła pół lasu, co mówiliśmy , co zrobiła i jak wcześniej mnie unikała.
Czułem ,że Fus mnie zrozumie... tak jak Tris. Właśnie Tris!
- Kondro ja...- zaczęła Fus lecz przerwałem
- Wybacz coś se przypomniałem, może kiedy indziej porozmawiamy! Pa!- pobiegłem do jaskini, wziąłem suknię ( moje posłanie) i biegłem jak najszybciej do Tris, zapomniałem nawet o tym ,że nie mogę biec, ale na szczęście nic mi się nie stało.
Gdy przyszedłem na miejsce pegazy Kana i Ekwador nieśli Tris na łąkę.
-Czekajcie! Mam dla niej ubranie!
Wtedy położyli ją na łące i odlecieli, zostałem sam z Tris.
Tris się zbudziła, otrzepała się i mnie zobaczyła
- Kondrakar? Co tu robisz? - spytała czekając na odpowiedź.
- Nic nie mów, już wiem, byłem tu całą noc i pilnowałem byś nie wylazła jako to ,,coś’’ z jaskini. Ubierz się, jesteś niemal naga musisz to ubrać chyba ,że chce ci się chodzić wpół nago zakrywając wszystko długimi włosami ,poszarpaną koszulą
i spódnicą...- mówiłem dając Tris suknię.
- Ładna sukienka, skąd ją masz?- zapytała nie myśląc chyba o tym co było
- Jest z mojego posłania... Nem mi ją dała jako posłanie, wtedy byłem tylko ja i ona w jaskini, więc nie były potrzebne normalne posłania, potem nie chciałem zmieniać se posłania gdyż przyzwyczaiłem się do tej sukni.- mówiłem odwrócony tyłem by Tris się nie wstydziła jak się przebiera.
- Już ubrałam i jak?- zapytała i gdy się odwróciłem myślałem ,że ujrzałem anioła!
- W...wyglądasz niebiańsko.- uśmiechnąłem się do Tris w białej sukni.
- Dzięki. Dlaczego do mnie wróciłeś na noc?- zapytała
- Tak trudno zgadnąć? Kocham cię ,więc co miałem zrobić jak przez cały czas myślę o tobie.
Pocałowałem ją szybko, była szczęśliwa.
Nie obchodziły mnie już problemy z Werą i to ,że będę mieć kłopoty... wszystko co zrobiłem to by znaleźć tę jedyną.
- Nie! – usłyszałem Fus ,która chyba przypadkiem się zjawiła na łące, nie przestałem całować, dziewczyna uciekła i po chwili pojawił się Fushigi i Wera.
Wtedy przestałem... Tris znieruchomiała mówiła mi tylko na ucho:
- Nie jest dobrze... wole nie mieć przez nią do czynienia z twoją alfą Nemezis.
- Nie będziesz mieć, nie pozwolę.- odpowiedziałem jej na ucho.
Wera krzyknęła do Fushigiego wściekła ,ale z żalem:
- Jak to według ciebie nowa koleżanka ,a nie dziewczyna to sam zobacz!- uciekła z łzami w oczach, Fushigi chyba się w niej zakochał, odwrócił się do niej z żalem do siebie po czym popatrzył na mnie wyzywająco i odpowiedział:
- Zaczekaj Wera!
- Jesteś skończony!- dodał wściekły na mnie i pobiegł za nią.
- To chyba zbyt niebezpieczne dla ciebie żebyśmy byli razem, ona wciąż cię kocha... i teraz ten chłopak co z nią przyszedł.- Tris oddaliła się ode mnie
- Nie martw się, niestraszne mi nic jak mam ciebie.- tym razem to ja ją złapałam za rękę patrząc w oczy, a jak ja patrzę w oczy dotrzymuję słowa.
- Sama nie wiem, chociaż... no dobrze.- ucałowała mnie w policzek i zabrała do tej jaskini, tam spędziliśmy razem popołudnie, ale to już inna historia...


*Kondrakara nie będzie przez jakiś czas bo wyjeżdża więc proszę nie pisać opo do niego bo nie będzie mógł dokończyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz