piątek, 31 maja 2013

(Wataha Wody) Od Greg'a

Wszędzie szukałem Miko i nigdzie nie mogłem jej znaleźć! W końcu ją dotrzczegłem.
- Hej! Szukałem Cię! – krzyknąłem
Ona zamiast odwrócić się to zaczęła biec jak szalona przed siebie. Co się dzieje? - pomyślałem. Zacząłem ją gonić. Jednak była szybsza i mi uciekła. Stanąłem. Zastanawiałem się co zrobić. Nagle "ocknąłem" się. Przecież będzie na pewno nad jeziorem! Niech sobie trochę posiedzi sama, to na pewno jej dobrze zrobi. Potem tam pójdę. Przecież nic się nie stanie... a przynajmniej mam taką nadzieję. Siedziałem około tak kwadrans aż w końcu wstałem i poszedłem nad jezioro. O dziwo nikogo tam nie było! Byłem baaardzo zdziwiony. A może poszła po prostu na spacerek?
Gdy tak myślałem to nagle koło mnie pojawił się wilk:
- Będzie mieć kłopoty... ja ci to mówię! - powiedział nieznajomy
Chciałem coś powiedzieć ale on mi przerwał:
- Nie ma czasu na pogaduszkę. Udawaj że mnie znasz.
Zdziwiłem się no ale czemu nie.
- No to co mam zrobić? - spytałem
- Spytać się jej gdzie jest. - odpowiedział
Zrobiłem tak jak kazał.
~Gdzie jesteś?~ spytałem Miko w myślach
Chwilę cisza ale potem usłyszałem:
~ Jestem z Bellą, nie przeszkadzaj mi
- Nic jej nie jest... - powiedziałem do wilka
- Ale będzie. Ona kłamie, lepiej niż myślałem
- Jesteś żałosny...
- A ty jesteś idiotą. - stwierdził - Za chwilę będzie że przyjdź tu i tu bo jest ważna sprawa. Takie kłamstewko zawsze się tak kończy... marnie.
Spojrzałem na niego z nie do wierzeniem. Zignorowałem go i poszedłem na tereny watahy wody. Nigdzie go już nie było. Dobrze. Nie będę się musiał tłumaczyć kogo przyprowadziłem ani kim jest. Same plusy. Nagle dostałem mentalną wiadomość od Miko:
~ Przyjdź na Łąkę Wspólnych Snów, ważne
- A nie mówiłem! - krzyknął brązowy który znikąd się pojawił
Obrzuciłem go wściekłym spojrzeniem które mówiło - Spadaj. Szybo pobiegłem w wyznaczone miejsce. Gdy tam dotarłem to była już tam Nemezis, Miko i jej brat - Illuminated.

(Wataha Powietrza) Od Miko

Siedziałam zmartwiona na górze. Po chwili poczułam osłabienie.
- Miko? – Zapytała Luna.
- Luna? - Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Musisz pogadać z Alfami o tych „snach”, bo to są tym razem twoje prawdziwe uczucia i pragnienia, jeśli ktoś Ci tego nie zablokuje to będziesz cierpieć. – Powiedziała smutno.
Znowu poczułam ból. Tym razem zobaczyłam kobietę z papierosem.
- Miko, jak ty tego nie zrobisz to sama to zrobię choć bym miała zużyć całą twoją energię życiową. – Warknęła patrząc na mnie ze złością.
- Nie ma takiej opcji, sama znajdę rozwiązanie. – Odparłam z powagą.
Kobieta złapała mnie za ubranie i wpatrywała się we mnie ze złością.
- Ty idiotko, twoje napady będą coraz gorsze, a ty chcesz by inni tego nie widzieli? – Zapytała jak by mi chciała poderżnąć gardło.
- Jesteś duchem, więc nie doradzaj mi jak mam żyć. – Powiedziałam ze spokojem.
- Wiesz co? Kiedyś byłaś mądrzejsza. – Powiedziała puszczając mnie.
W tym Momocie zniknęły, a ja zaczęłam się zastanawiać nad ich argumentami. Jednak przeważyło to, że mogę umrzeć, albo nie wrócić już na ten świat. Wstałam i nagle się zachwiałam. Upadłam bezwładnie na ziemię i znowu ogarnął mnie chłód. Nie wiedziałam co się ze mną działo, ale świat wirował mi przed oczami, po chwili już widziałam czerń. Nagle zobaczyłam Illumineted’a.
- Illuś? – Zapytałam.
- Moja Kochan. – Odparł podchodząc do mnie, już chciałam mu paść w ramiona, kiedy zorientowałam się, że coś ty nie pasi.
Zatrzymałam się gwałtownie. Zimno ogarnęło moje ciało, z ust leciała para. Otworzyłam szerzej oczy, a brat zniknął. Ukazała mi się Nemezis.
- Co do cholery?! – Wrzasnęłam wściekle.
- Miko? – Zdziwiła się.
- Odwalcie się! Co wy sobie myślicie, ja nikogo ani niczego nie potrzebuję! Shine! Shine! Shine! Shine! – Darłam się po czym zauważyłam, że wszędzie jest biało i zaczyna spływać krew.
Na moim ciele zaczęły się pojawiać rany kłute, zadrapania i rany otwarte. Rozglądałam się nerwowo nie mogąc zrozumieć co się dzieje, ale nikogo nie było, a ja byłam coraz bardziej okaleczana. W końcu zaczęłam się drzeć by mi ktoś pomógł, ale była głucha cisza.
- Czego chcecie?! Czemu mnie kaleczycie? Czemu? – Darłam się rozpaczliwie.
Moim oczom ukazała się jasna kobieta.
- To ty chcesz to widzieć. – Szepnęła.
- Wcale nie. – Zaprzeczyłam.
- No niestety, ten świat działa na podstawie twoich uczuć i marzeń. – Oznajmiła.
- To niemożliwe. – Uśmiechnęłam się wrednie.
- Słucham? – Zdziwiła się.
- Moje uczucia są zmienne i to bardzo, poza tym sama nie raz nie wiem co czuję, nawet jeśli to jest oczywiste, ja nie umiem się wypowiedzieć. Ten świat to fałsz, a ty jesteś tu by uświadomić, a raczej okłamać, że to jest mój świat. Powiem Ci coś, wiec słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać. Ktoś taki jak ja nie zwraca uwagi na swoje wnętrze, interesują mnie tylko ludzie ważni dla mnie, a tu są oni niedopracowani, ja ich nie widzę, ani nie chcę widzieć takich jacy są tu. Nie chcę iść gdzieś gdzie nie ma moich przyjaciół, nawet jeśli miała bym iść do rodziców. Dla swoich bliskich się żyje NIE UMIERA. – Powiedziałam z powagą.
- To jest twoje wnętrze i zrozum, że tka jest prawda! – Straciła nad sobą kontrolę.
- Wybacz, ale mam świat do, którego należę i chce w nim zostać, bez względu na wszystko, są tu ważne dla mnie osoby i bez nich nigdzie się nie ruszam, chcę by byli ze mnie dumni i widzieli we mnie kogoś odważnego, kogoś kim nie jestem, a bardzo chce być. – Mówiłam wzruszająco, nawet  zaczęłam płakać.
- Nie, mylisz się ty chcesz tego świata! – Krzyczała rozpaczliwie.
- Wiem czego chcę. – Powiedziałam z uśmiechem ocierając łzy. – Wiem tez jak stąd wyjdę.
- Co? – Kobieta uklękła z bezsilności.
- Nemezis, Greg, Illuminated, Sebastian, Atena, Rapix, Bella… ! - Darłam się i po chwili ocknęłam się.
Wstałam lekko skołowana, po czym zaczęłam pędzić na Łąkę Wspólnych Snów.
~Przyjdź na Łąkę Wspólnych Snów, ważne.~ Przesłałam wiadomość Alfom i Gregowi.


(Wataha Mroku) od Nemezis

Spojrzała na mnie niewinnie.
-Cześć Nem- powiedziała.
-Witaj Ateno- powiedziałam sztywno.- Domyślam się, że to jest Accelerator, mimo że się nie spotkaliśmy.
-Acce- poprawiła mnie a ja zjechałam ja wzrokiem.
-Chcecie czegoś?- Zapytałam.
-Wracam do IV, razem z Acce'em. Do Watahy Światła.
-Obydwoje?- Zapytałam niechętnie.
-Obydwoje- odparła twardo.- Nie obchodzi mnie czy to sprawiedliwe czy nie, ale Acce idzie ze mną do Watahy Światła.
-A kto cię potraktuje poważnie jako Alfa, nawet jeśli wrócisz. Dziecko jako przywódca- prychnęłam.
-Nie jestem dzieckiem, jestem od ciebie starsza- zaprzeczyła.
-Heh. I kto ci w to uwierzy?
Stanęła przede mną w starej wilczej formie po czym w starszej ludzkiej.
-Tak lepiej?- Zapytała. Nie odpowiedziałam, nie wiem po co tyle krzyku.
-To jak?- Zadała pytanie.
-Nie podoba mi się, że Acce idzie do ciebie. Jest zarówno dzieckiem światła jak i mroku.
Atena spojrzała na Acce'a który bawił się jakimiś kluczykami.
-Co to?- Zapytała Atena.
-Nic- odparł chowając je.
-Gdzie idziesz?- Zapytała.- Światło czy Mrok?
-Nie wiem. Ciebie znam, więc pasowałoby mi światło, ale jestem równie mroczny- uśmiechnął się.
-Nie obchodzi mnie to- Atena próbowała bawić się w zaborczość.- Idziesz ze mną!
-Nie będziecie walczyć- oświadczył brat.
-Będziemy, jak tylko będziemy mieć na to ochotę- wykrzyknęła wyrzucając się do przodu.
-Nie- odparł i po chwili trzymał siostrę po czym zrobił klona i jego klon także mnie złapał. Szybko się wyrwałam.
-Powiedziałem, że NIE WALCZYCIE- oświadczył chłodno. Atena się wyrwała z uścisku i powiedziała:
-Proszę... Chcę być z nim.
Westchnęłam.
-A kto powiedział że chcę go w swojej watasze co? Po co robisz tyle krzyku nie myśląc o mnie o tej sprawie i Ty od razu chcesz walczyć choć nie wierz co myślę na ten temat. Ciekawe co Stwórcy by powiedzieli jak brudzisz światłość. Ale to teraz nie ważne. -Przerwałam -Bierz se Acce'a ale chcę mieć z nim stały kontakt, bo znając Ciebie będziesz chciała go tylko dla siebie.. Hmm -zamyśliłam się -Albo nie, jak on będzie chciał, to będzie przychodzić.- Przerwałam. -A teraz jak Atena jesteś szczęśliwa że nasz młodszy brat jest z Tobą w watasze możecie już iść. -Posłałam im promienny uśmiech i spojrzałam na siostrę która ciągle patrzyła na mnie jakby jej zaraz oczy wyszły na wierzch. -No coś jeszcze? Bo chyba nie więc papa. -Dokończyła i nie czekając na reakcje weszłam do jaskini.

(Wataha Światła) od Ateny

         Otworzyłam oczy przeczuwając co się wydarzy, jednak przybrałam maskę niewinnego dziecka.
-Cześć Nem- powiedziałam.
-Witaj Ateno- powiedziała sztywno.- Domyślam się, że to jest Accelerator, mimo że się nie spotkaliśmy.
-Acce- poprawiłam ją odruchowo.
Zmierzyła mnie wzrokiem:
-Chcecie czegoś?- Zapytała.
-Wracam do IV, razem z Acce'em. Do Watahy Światła.
-Obydwoje?- Zapytała niechętnie.
-Obydwoje- odparłam twardo.- Nie obchodzi mnie czy to sprawiedliwe czy nie, ale Acce idzie ze mną do Watahy Światła.
-A kto cię potraktuje poważnie jako Alfa, nawet jeśli wrócisz. Dziecko jako przywódca- prychnęła.
-Nie jestem dzieckiem, jestem od ciebie starsza- zaprzeczyłam.
-Heh. I kto ci w to uwierzy?
Stanęłam przed nią w mojej starej wilczej postaci, po chwili zmieniłam się w blond dziewczynę, postać, którą dostałam na początku.
-Tak lepiej?- Zapytałam.
Nic nie odpowiedziała.
-To jak?- Zadałam pytanie.
-Nie podoba mi się, że Acce idzie do ciebie. Jest zarówno dzieckiem światła jak i mroku.
W końcu zwróciłam uwagę na Acce' a, który niezbyt uważnie nas słuchał, bawił się jakimś kluczykiem.
-Co to?- Zapytałam.
-Nic- odparł chowając.
-Gdzie idziesz?- Zapytałam.- Światło czy Mrok?
-Nie wiem. Ciebie znam, więc pasowałoby mi światło, ale jestem równie mroczny- uśmiechnął się nieco przerażająco.
-Nie obchodzi mnie to- byłam zaborcza, nie ustąpię Nemezis.- Idziesz ze mną!
Uaktywniłam ofensywną moc wektorów, opanowaną w tajemnicy.
-Nie będziecie walczyć- oświadczył brat.
-Będziemy, jak tylko będziemy mieć na to ochotę- wykrzyknęłam wyrzucając się do przodu.
-Nie- odparł i po chwili trzymał mnie w uścisku.
Zauważyłam jego klona, który zrobił podobnie z Nem.
-Powiedziałem, że NIE WALCZYCIE- oświadczył chłodno.
Wyrwałam się z jego uścisku, kiedy zelżał i stanęłam naprzeciwko niej mówiąc cicho:
-Proszę... Chcę być z nim.

(Wataha Mroku) od Nemezis

     Miko zaczęła uciekać, ja oczywiście za nią. Zastanawiałam się w biegu dlaczego nie chce mi wyjawić prawdy. Przez moją głowę przeszła myśl żebym weszła do jej głowy i zaczęła nim kierować albo po prostu przeszukać, ale niestety w jakiś sposób odpychało mnie gdyż to moja przyjaciółka, choć ostatnio trochę w to wątpiłam. kiedy prawie złapałam waderę, ta zmieniła się w wiatr i wymknęła mi się w łap.
Zatrzymałam się z prychnięciem po czym zmieniłam się w sokoła i przemierzyłam szybko odcinek który dzielił mnie od siostry Illuminated'a. Ujrzałam że ta pobiegła na Górę Huraganu, tam usiadła i zaczęła po chwili śpiewać. A ja niepostrzeżenie usiadłam w swojej sokolej postaci na gałęzi z pod bliskich drzew i weszłam bardzo ładnie do umysłu Miko. Dlaczego mnie nie poczuła? Jestem mistrzynią w kategoriach Mroku, nie miała szans aby w jakiś sposób zaalarmować ją o mym wejściu.
   Dowiedziałam się że znowu ma te sny. Ech, znowu no..
Wyszłam z jej umysłu i bezszelestnie wleciałam w niebo. Ja nic w tej chwili nie mogę z tym faktem zrobić, jeśli nie chce aby jej pomogła to trudno... Zmieniłam się w locie w mą wilcza postać
i truchtem pobiegłam do mej jaskini. W pewnym momencie ujrzała pewne wibrowanie w jednej z miejsc, no cóż czyli ktoś się okrył niewidzialnością. Dlaczego to wiem? Mam sama tą moc i no w ogóle nie jest trudne do zobaczenia, ale trzeba wiedzieć czego się szuka.
-Pokażcie się. -Rozkazałam a moim oczom pojawiła się Atena i pewien chłopak. Mój młodszy brat. Acce...

(Wataha Światła) od Ateny

           Otworzyłam portal światła i zaciągnęłam przez niego Accelerator' a. Uznałam, że jak poczekam nad jaskinią Watahy Mroku okryta niewidzialnością to nic się nie stanie i tak by mnie nikt nie poznał, ale uznałam, że mogliby się jednak nami zainteresować.
~Może mi coś o sobie opowiesz?~ Zaproponowałam w myślach.
~A co byś chciała wiedzieć?~ Zapytał.
~Co robiłeś do tej pory?~ Zadałam pierwsze pytanie.
~Mordowałem~ odparł.~ Zabijałem potwory itd.~
~A ile tak naprawdę masz lat?~
~2500 lat~ usłyszałam w głowie jego odpowiedź.
~Gdzie do tej pory przebywałeś?~
~W Ogrodach Bogów~ odparł.
~Co to za miejsce?~  Zapytałam.
~Wiecznego dostatku, budową przypomina Immortal Volves, ale jest jeszcze bardziej obfite, no i przebywają w nim bogowie.~
~Była tam Atena? Rozmawiałeś z nią? A bogini Nemezis?~
~Atena była jedną z nielicznych bogiń, które były przeciwne mojemu zniszczeniu póki mogli. Razem z Nemezis zajęły się moim treningiem i wychowaniem. Pewnie gdyby nie one albo by mnie tu nie było na tym świecie, albo bym go unicestwił.~
~To dobrze wiedzieć, że nasze boginie były po twojej stronie. Ale inni ciebie też wspierali?~
~Jasne~ odparł.~ Może i te dwie mają ostatnio wielkie wpływy na rządy bogów, ale Zeus i tak by się pewnie nie ugiął.~
~A Stwórcy?~ Zapytałam.
~Stwórcy nie mogli nic zrobić. Oddali mnie wcześniej całkowicie pod wychowanie bogów i mimo ich prób ingerencji tak naprawdę nie mieli zbyt dużego wpływu, ale tak byli po mojej stronie.~
Przysnęłam oparta o jego ramię, po pewnym czasie mnie obudził:
-Jest Nemezis- powiedział.

(Wataha Wody) Od Rapix

Podniosłam się z ziemi wokół gościł mrok , nagle usłyszałam głosy :
-Dlaczego Tu jest ?
-Czego tutaj szuka ?
-Chce poznać prawdę.
Głosy mówiły zupełnie tak jak by myślały , że ich nie słyszę.
-Ale nie może poznać prawdy.
-Jakiej prawdy ? -wtrąciłam się.
-Jest za słaba.
-Jaką prawdę ?! -zapytałam ponownie.
-Gorycz wiąże się z elementami cierpienia.
-Jaki słodki smutek.
-Gorzki.
-Odpowiedzcie mi ! -wykrzyczałam.
-Jest zła.
-Jest słaba.
-Gniew sprawia , że jest słabsza.
-Gniew sprawia , że towarzyszy mu krzyk i łzy.
-Gdzie jest Fio ?! - wkurzyłam się , te głosy wyraźnie mnie olewały.
-Ona nie może zobaczyć prawdy.
-Jest słaba.
-Nie jestem słaba ! Pokaże wam , że nie jestem ! -powiedziałam , po czym spostrzegłam słup lodu i uderzyłam w niego z ogromną siłą , ten rozsypał się na małe kryształki.
-Nadal twierdzicie ,  że jestem słaba ?! -dodałam.
-Jest gotowa.
Słysząc te słowa w ciemności zamigotało światło , podeszłam bliżej i coś wciągnęło mnie w zupełnie inne i bardziej dziwaczne miejsce.

czwartek, 30 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Nie wiedziałam jak wybrnąć od odpowiedzi, ale nagle zauważyłam, że łatwo mogę uciec, choć i tak nie będę wiecznie uciekać to teraz muszę. Wstałam nagle, uśmiechnęłam się uroczo i zaczęłam zwiewać. Oczywiście Nemezis pobiegła za mną. Gdy była już tak blisko by mnie złapać zmieniłam się w powietrze i pomknęłam na Górę Huraganu. Gdy dotarłam na miejsce stanęłam na niej w ludzkiej postaci. Usiadłam zmartwiona tym co się dzieje. Włosy falowały mi na wietrze. 8Co robić, nie mogę powiedzieć Nem o tych „snach”, a Gregowi i Illumineted’owi o kolejnym „śnie”. Najgorsze jest to, że musiała bym wszystkich teraz unikać, a to jest niemożliwe, na odwiedziny w Lazur nie mam co liczyć, a uciekać nie mogę, bo wszyscy pójdą za mną. Może przejdę się do Belli? Tak dawno z nią nie gadałam, ale jej też nie mogę powiedzieć o tych moich dziwnych „ snach”, bo będzie musiała powiedzieć o wszystkim Nemezis, a tego nie chcę. No i super, nie mogę nikomu nic powiedzieć, ani się poradzić, choć jest jeszcze Tamaki…* Myślałam.
~Gdzie jesteś?~ Usłyszałam Grega.
Nie chciałam nic mówić, ale chyba powinnam mu coś powiedzieć bo pobiegnie do mojego brata, a on spatroluje teren, po czym mnie znajdą i ochrzanią.
~ Jestem z Bellą, nie przeszkadzaj mi.~ Odparłam.
Już nic nie odpowiedział, czyli uwierzył. Przymknęłam oczy i czułam wiatr na mojej twarzy. Po chwili zaczęłam śpiewać:
The air too dense to breathe
Bury me underneath
The graveyard of BITTER GRIEF
Cuz they forsake and leave me
Feeling so deceived
I ain't never got no belief

Why does it rain
Am I all sane
Just cure this pain
Am I insane

Eroding to nothingness, I've got to fight and defend
Now that my heart is torn into pieces and never will it mend
I am loveless again

Can't find nowhere to go
There's just a sense of vertigo
A BITTER BLOW
Circling high and low
In the darkest shadow
Nothing ever seems to follow

Why does it rain
Am I all sane
Can't cure this pain
Am I insane sane insane

Eroding to nothingness, I've got to fight and defend
Now that my heart is torn into pieces and never will it mend
I am loveless again

All the memories rotten
All the names that's forgotten
I'm gonna fight and survive
That's the way I feel alive

Why does it rain
Am I all sane
Tell me if I'm all insane

Eroding to nothingness, I've got to fight and defend
Now that my heart is torn into pieces and never will it mend
I'm loveless again

I know there's something that can help me transcend
So through thick and thin, in this world I have got to fight and defend
Until the BITTER END.

Nie wiem czemu to zaśpiewałam, ale czułam, że musiałam.

środa, 29 maja 2013

(Wataha Wody) Od Rapix

-Wiem , że jesteś zdenerwowana bo Terra z Ciebie kpi , ale odróżnij fikcje od rzeczywistości -powiedziała Fio.
-Fio ja mam 666 lat ! Opuściłam naszą krainę już dawno ! Nie pamiętasz ? -wrzasnęłam.
-Rapix ja ...-zaczęła zdanie i nagle rozpłynęła się we mgle.
-Fio ! -krzyknęłam.
-Zniknęła , Raaapix.-powiedział tajemniczy głos.
Obróciłam się i zobaczyłam to ... coś. Jak by goblin i skrzat w jednym.
-Kim Ty jesteś ? -zapytałam.
-Dlaczego z tym walczysz ? -zapytał.
-Co się dzieje ?!-mówiąc to znalazłam się w odwrotności mojej krainy , wszystko było szare i ponure.
-Tik Tak Rapix , Tik Tak. -powiedział.
-Gdzie jest Fio ?! -zapytałam zdenerwowana.
-Tik Tak ! -warknął.
-Oh , ale wydaje się , że twój czas już jest. -dodał.
-Co ? -zapytałam , nic nie rozumiałam z tej sytuacji.
-Kim jesteś  i co zrobiłeś  Fio ?! -zapytałam ponownie.
-Co ja jej zrobiłem ? - zaśmiał się. -Nie możesz ze mną walczyć , biorę to czego chcę i zostawiam tylko to o co modlisz się do Boga , twój czas mija wraz z zachodem słońca. Strach ,  Tęsknota , kłucie w głębi serca , że być może było coś , czego nie zdążyłaś zrobić.-dodał.
Patrzyłam na niego zdumiona i zastanawiałam się o co może chodzić.
-Kiedy ostatni dźwięk gongu umrze w ciszy , będziesz miała powiadomienie , że czas iść dalej.-powiedział. --Razem z nią , Tik Tak Rapix , Tik Tak -dodał i zniknął.
Ziemia pode mną oberwała się i spadłam w jakieś dziwne miejsce.

(Wataha Mroku) od Nemezis

Czekałam na Miko odpowiedź kiedy zaczęła dość niepewnie.
-No bo… 
- Tak? – Zapytałam siadając obok
- Nie ważne, to nic takiego… - Powiedziała smutno.
- No mów, nikomu nie powiem. – Powiedziałam szturchając mnie.
- Będziesz musiała… - Szepnęła.
- Czemu? – Zdziwiłam się.
- Po prostu nie chcę Ci zawracać głowy błahostkami. – Powiedziała nerwowo.
- Zakochałaś się? – Wywaliłam nagle. Nie wiem dlaczego to powiedziałam ale spoko.
- Co?! Nie! – Zaczęła machać przecząco głową.
- To czemu tak reagujesz? – Zapytałam podejrzanie.
- No w Kastielu. – Walnęła. A ja już wiedziałam że kłamała ale zobaczymy co powie dalej.
- Ten z ziemi? – Zapytałam aby zachowac pozoru.
- No tak, wiesz, bardzo mi się podoba i w ogóle… - Zaczęła kłamać.
- Chcesz mogę z nim pogadać. – Powiedziałam.
- Nie, nie wyjdzie, że jestem jakaś dziwna. – Powiedziała szybko.
- Nie no co ty, pogadam z nim. – Odparłam z uśmiechem.
- Nem, bo wiesz, ja chyba wolę być jego cichą wielbicielką, bo Illuś mógł by zareagować nerwowo.Teraz to walnęła, myślałam ze się roześmię.
- No może masz rację, najpierw pogadam z moim partnerem. – Powiedziałam.
- Wstydzę się. – Powiedziała patrząc w ziemię.
- Czego? – Zdziwiłam się.
- No bo, to jest zawstydzające, że ty masz z nim rozmawiać o moim ukochanym. – Powiedziała udając zawstydzoną.
Parsknęłam śmiechem i westchnęłam.
-Och Miko. Nie wolno kłamać.. -Pokręciłam głową.
-Ale.. ale.. -Zaczęła się tłumaczyć. A ja położyłam jej rękę na ramieniu i spojrzałam w jej oczy.
-Jestem twoją przyjaciółką wiem kiedy kłamiesz po za tym powinnam teraz skopać Ci tyłek za oszukanie Alfy no i przyjaciółki. -Uśmiechnęłam się.
-Dobrze, niech dzieje się wola twoja. -Powiedziała i razem się roześmiałyśmy. Nagle spoważniałam.
-No to możesz mi powiedzieć o co chodzi wreszcie? - Zapytałam z kamienną twarzą.

(Wataha Wody) Od Rapix

Po imprezce zostałam sama na statku. Weszłam na bocianie gniazdo i obserwowałam z góry ruch wody.
Byłam zmęczona i zasnęłam. Śniło mi się coś dziwnego , przeszłość , wszystko to co było zanim zostałam Alfą. W moim śnie leżałam na ziemi lecz szybko podniosłam się i spostrzegłam w kałuży , że jestem ... młoda ?  Bardzo młoda byłam ... dzieckiem. Wyszłam ze znajomej jaskini , zobaczyłam moją dawną krainę , to wszystko było takie realne. Przemierzając znajome tereny zastanawiałam się czy to wciąż sen czy może jawa. Ci ludzie byli mi znajomi , gdy przechodziłam każdy się ze mną witał , to było niesamowite.
Idąc w przód podziwiałam dawne miejsca gdy ktoś chwycił mnie za ramię.
-Fio ? -zapytałam zdziwiona widząc moją przyjaciółkę.
-Witaj.-Odrzekła z uśmiechem.
-Fio , tyle czasu minęło-powiedziałam ściskając ją ze wzruszeniem.
-Rapix o czym Ty mówisz ? Jakiego czasu ? Widziałyśmy się przecież wczoraj.-odrzekła zdziwiona.
-Wczoraj ? Jak to ? -zapytałam.
-Nie wygłupiaj się musimy się pośpieszyć jeśli chcemy zdążyć na lekcję magii wody do mistrza Sako.-odpowiedziała chwytając mnie za rękę i ciągnąc do jaskini mistrza Sako.
-Wreszcie jesteście , ileż można na was czekać ? Siadajcie , dziś nauczymy się zamrażania wody.-powiedział mistrz.
-Zamrażania wody ? -zapytałam. -Przecież ja już to umiem.-dodałam.
-Doprawdy ? -zapytał mistrz.-Więc pokaż -dodał.
-Łatwizna -powiedziałam i wyciągnęłam dłoń nad kałużę by ją zamrozić , jednak mimo moich największych chęci nic to nie dało.
-Co ?! -warknęłam patrząc na ręce.
-Cała Rapix , zawsze się wyrywasz bo chcesz udowodnić , że jesteś najlepsza.-zakpiła sobie jedna z dziewczyn , przypomniałam sobie jej imię , Terra.
-Jak to , że ...-przerwał mi mistrz.
-Siadaj , zaczniemy od podstaw. -odrzekł.
Usiadłam niechętnie podirytowana , spojrzałam z pogardą na Terre , a ta pokazała mi język. W jednej chwili przypomniałam sobie jak bardzo jej nienawidzę.
-Spokojnie , nic się nie stało nauczymy się .-Powiedziała Fio pocieszając mnie.
Coś mi tu nie pasowało nie miałam odkrytych moich mocy , a na dodatek to stawało się coraz bardziej realne.
Po lekcji magi Fio i ja udałyśmy się nad rzekę gdzie lubiłyśmy przebywać.
-Rapix muszę iść obiecałam mamie , że jej pomogę. -powiedziała.
-Dobrze-odrzekłam posyłając uśmiech przyjaciółce.
-Jutro o tej samej porze w tym samym miejscu ? -zapytała.
-Jak najbardziej-odrzekłam.
Zostałam sama , postanowiłam przyzwać Styks.
~Styks ~wołałam w myślach , nic to jednak nie dawało. Do tej pory nawet we śnie Styks się ze mną kontaktowała. ~Styks~ponownie zawołałam. Ogarnęła mnie myśl , że może coś się jej stało. Trudno musiałam sobie radzić , wróciłam do mojej jaskini i zasnęłam. Kolejnego dnia o tej samej porze poszłam nad rzekę by spotkać się tam z Fio.
Zobaczyłam przyjaciółkę siedzącą nad brzegiem , podeszłam do niej.
-Fio jest coś o czym muszę z tobą porozmawiać.-powiedziałam.
-Tak ? -zapytała.
-O co tutaj chodzi , to mój sen prawda ? Nie mogę się skontaktować ze Styks , nie mogę się też obudzić , o co tu chodzi ?!-zapytałam podenerwowana.
-Kim jest Styks ?-zapytała.
-To moja bogini , opiekunka. Jestem Alfą wody w krainie Immortal Volves.-powiedziałam dumnie.
-Hahaha co Ty bredzisz , marzy Ci się zostanie alfą , masz dopiero 10 lat .-odrzekła.
Spojrzałam na moje odbicie w wodzie :
Wyglądałam inaczej za mego młodu niż teraz. Spojrzałam na Fio i powiedziałam :
-Ale to prawda , coś tu się dzieje dziwnego , nie wiem co ,ale się dowiem.-odrzekłam stanowczo. 


wtorek, 28 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Uciekałam przed Gregiem gdy nagle stanęłam, znowu to uczucie potrzeby zrobienia czegoś w brew sobie. Zrobiło mi się czarno przed oczami, chyba spadałam, po czym boleśnie upadłam. Zaczęłam mieć drgawki, a z ust pociekła mi pianka.
- Miko!! – Usłyszałam zrozpaczony głos Luny.
Odzyskałam wzrok, jednak nic nie mogłam zrobić.
- Walcz! Nie pozwól by tobą zawładnęli! – Darła się.
Złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła, z jej oczu pociekły łzy. Znowu trafiłam do tej nicości i czułam chłód. Po chwili ujrzałam jakąś postać, ale tak świeciła, że nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Wyciągnęła ku mnie dłoń.
- Choć kochanie. – Powiedziała łagodnie i ciepło.
Poczułam spokój i ciepło. Gdy chciałam już z nią iść przypomniałam sobie krzyki Luny. Miałam wyciągniętą rękę, lecz szybko wystrzeliła z niej ogromna kula powietrza, a postać zniknęła. Po chwili przyszła kolejna „Światłość”.
- Brawo, dobrze, że z nią nie poszłaś, a teraz choć ze mną, choć ze swoją matką. – Mowiła równie łagodnie jak tamta.
Uśmiechnęłam się szyderczo.
- Mnie chcesz? I co jeszcze! – Krzyknęłam.
- Nie den… - Zaczęła.
- Czego ty chcesz? Zostaw mnie w spokoju! Nie potrzebuję Cię! – Krzyczałam.
Postać chyba się uśmiechnęła.
- Głupia i tak nie wyjdziesz stąd, bo nie wiesz jak. – Powiedziała cicho.
- Huh? – Zdziwiłam się.
Ona się roześmiała. *Zaraz, zaraz czemu mam ochotę krzyczeć imiona wszystkich?* Zapytałam sama siebie. Poruszyłam tylko ustami, nie mogłam powiedzieć imienia brata.
- Czemu? – Zapytałam przerażona.
- Co? Jak? – Postać była równie zszokowana co ja.
- Już rozumiem. – Uśmiechnęłam się.
Zaczęłam wykrzykiwać imiona osób, które są dla mnie ważne. Było słychać tylko zniekształcone wyrazy, ale po jakimś czasie…
- Illuminated, Nemezis, Atena, Rapix, Tamaki, Kaito, Sebastian, Greg, Maro, Ako, Mayu, Fujumi, Bella, Nemezis, Greg, Illumineted, Sebastian! – Darłam się tak, że wreszcie zaczęłam słyszeć co mówię, a świat, w którym byłam po prostu się rozleciał.
Otworzyłam powoli oczy, wszystko mnie bolało. Przetarłam usta. ?Wstałam powoli sprawdzając czy nic sobie nie złamałam. Miałam kilka poważnie krwawiących ran, które szybko uleczyłam. Potem poszłam gdzieś pobyć sama ze sobą i zrozumieć te „sen”.
-Co sie stało? –Usłyszałam głos Nem.
-Nic takiego. -Odparłam.
-Widzę że coś nie tak.
-O cóż widziałam A... -Zamknęłam pysk
-Tak wiem Atena i co dalej?
-Ale była inna. -Rzekłam.
-No w wcieleniu Misaki.
Przytaknęłam, a wadera zaczęła mi się pilnie przyglądać.
-Ale to jeszcze nie wszystko prawda? Co Cie trapi? -Zapytała oczekując odpowiedzi.
- No bo… - Zaczęłam niepewnie.
- Tak? – Zapytała siadając obok mnie.
- Nie ważne, to nic takiego… - Powiedziałam smutno.
- No mów, nikomu nie powiem. – Powiedziała szturchając mnie.
- Będziesz musiała… - Szepnęłam.
- Czemu? – Zdziwiła się.
- Po prostu nie chcę Ci zawracać głowy błahostkami. – Powiedziałam nerwowo.
- Zakochałaś się? – Wywaliła nagle.
- Co?! Nie! – Zaczęłam machać przecząco głową.
- To czemu tak reagujesz? – Zapytała podejrzanie.
Musiałam szybko coś wymyślić, więc walnęłam pierwsze lepsze imię.
- No w Kastielu. – Walnęłam.
- Ten z ziemi? – Zapytała.
- No tak, wiesz, bardzo mi się podoba i w ogóle… - Zaczęłam kłamać, a do teko jeszcze robiłam jakieś specjalne miny, by w to uwierzyła.
- Chcesz mogę z nim pogadać. – Powiedziała.
- Nie, nie wyjdzie, że jestem jakaś dziwna. – Powiedziałam szybko.
- Nie no co ty, pogadam z nim. – Odparła z uśmiechem.
Teraz to zaczęłam być nerwowa, kombinowałam co by powiedzieć, aż w końcu…
- Nem, bo wiesz, ja chyba wolę być jego cichą wielbicielką, bo Illuś mógł by zareagować nerwowo.- Podałam twardy argument.
- No może masz rację, najpierw pogadam z moim partnerem. – Powiedziała.
*No to wpadłam totalnie.* Pomyślałam zrezygnowana.
- Wstydzę się. – Powiedziałam patrząc w ziemię.
- Czego? – Zdziwiła się.
- No bo, to jest zawstydzające, że ty masz z nim rozmawiać o moim ukochanym. – Powiedziałam udając zawstydzoną.



(Wataha Mroku) od Nemezis

Skierowałam się do swojej jaskini. Moje szczeniaki bawiły się jak zawsze na zewnątrz z innymi wilkami. To miło mam swe osobiste niańki.
Korzystając z okazji że jest spokojnie zarządziłam spotkanie.
-Macie jakieś uwagi lub problemy?
Wilki spojrzały na mnie zamyślone po czym kiwały głową na znak że nie mają.
-No dobra. Jakby co wiecie gdzie mnie szukać.
Wybiegłam z jaskini i pobiegłam tym razem na tereny światła do watahy siostry. W chwili obecnej musiałam się wilkami światła opiekować.
Wparowałam do jaskini.
-Macie może jakieś pytania, uwagi? -Zapytałam.
-Nie chyba nie. -Powiedziała Cassie.
-No dobrze, jakby co wiecie gdzie mnie szukać. -Uśmiechnęłam się i wyszłam z groty.
Przemierzałam tereny IV myśleć o Atenie wcieleniu Misaki, miała się zjawić u mnie.
Ale dobra, trudno.
W pewnym momencie mego spaceru ujrzałam Miko, która smutna siedzi na pewnej polanie.
-Co sie stało? -Zapytałam podchodząc.
-Nic takiego. -Odparła.
-Widzę że coś nie tak.
-O cóż widziała A... -Zamknęła pysk, myśląc że nie wiem o fakcie że moja siostra wróciła na tereny krainy.
-Tak wiem Atena i co dalej?
-Ale była inna. -Rzekła.
-No w wcieleniu Misaki.
Wadera przytaknęła a ja się zaczęłam jej przyglądać.
-Ale to jeszcze nie wszystko prawda? Co Cie trapi? -zapytałam oczekując odpowiedzi.

(Wataha Wody) Od Rapix

Wszystkie wilki przybyły na "imprezę" i dobrze się bawiły chociaż przyznam , że wchodząc na statek wszyscy byli zaskoczeni. Gdy zeszłam pod pokład by przynieść więcej napojów ukazała mi się Styks i powiedział :
-Rapix chciałabym opowiedzieć o mocach tego statku.
-Dobrze więc zaczekaj chwilę- odrzekłam po czym weszłam na pokład i zatrzymałam muzykę.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Usiądźcie w kole , Styks ma wam coś do powiedzenia. -odrzekłam i skinęłam głową w kierunku Styks by ta podeszła.
-Historia Holendra ciągnie się tysiącami lat , mity i legendy starych marynarzy wciąż krążą po zaułkach portów. Ja jednak opowiem wam prawdziwą historię tego statku i tego co się na nim zdarzyło. - odrzekła Styks i użyła magii.
Na niebie pokazywały się obrazy jak hologramy zmieniały się wraz z opowiadaniem Styks , noc sprawiała , że był to cudowny efekt.
-Holender to statek Davida Jonesa był on na nim kapitanem okrutnym i chciwym , za jego przewinienia Neptun ukarał go błąkaniem się na wodach po za granicami świata. On i jego załoga zostali zamienieni w potwory. -powiedziała bogini , a nad naszymi głowami ukazywały się ich twarze.
Opowiadała jeszcze długo o Załodze i heroicznych wyczynach naszej ekipy oraz o tajemniczym Jacku Sparrowie. Na koniec dodała :
-Statek raz na jakiś czas może zabrać was tam gdzie tylko pragniecie , lecz strzeżcie się bo podróż jest niebezpieczna , możecie podróżować tylko z dobrymi intencjami  w przeciwnym razie spotka was zguba.
Słowa zabrzmiały tajemniczo , Styks zniknęła wypowiadając ostatnie zdanie.

(Wataha Wody) Od Greg'a

- To co ścigamy się? – Zaproponowałem po chwili.
- Tak. – Powiedziała z uśmiechem.
Pływaliśmy bez używania mocy, ale ja byłem szybszy. Zrobyliśmy kilka rundek. Wkońcu Miko zapytała:
- No to może mała przerwa?
- Już się zmęczyłaś? - zapytałem żartobliwie
Po chwyli chlapaliśmy sie wodą jak małe dzieci, no cóż czasem warto się zabawić. Miko porządnie mnie ochlapała, tak że przez chwylę nic nie widziałem. Gdy otworzyłem oczy to mojej przyjaciółki nigdzie nie było! Jednak zoriętowałem się że to podstęp ale udawałem zaskoczonego. Po chwyli coś chwyciło mnie za nogę i wciągneło pod wodę. To była Miko. Chiwylę byliśmy pod powierzchnią wody po czym wynurzyliśmy się.
- Kto wytrzyma jak najdłużej pod wodą ten wygrywa! - oznajmiła
- Ok.
- Trzy... dwa... jeden... start! - zakończyła odlczanie
Potem głęboki wdech i zanużyliśmy głowy pod wodę. Zaczełem jej dawać znaki żeby sie poddała. Ona pokiwała przecząco głową. Wtedy wymyśliłem "podstęp". Zaczełem udawać że coś mnie strasznie boli i się szamotałem. Wtedy ona wynurzyła się.
- Co się dzieje! - krzyczała
Ja też się wynurzyłem z triumfalnym uśmiechem.
- Wygrałem. - oznajmiłem
- A to tak gramy? - zapytała po czym zaczeła mnie chlapać.
- Przestań. - powiedziałem rozbawiony
- Broń się. - powiedziała radośnie
Wtedy zaczołem ja ją chlapać. Było bardzo zabawnie.
Po około pięciu minutach pokazałem jej znak żeby była cicho. Spojrzała na mnie pytająco. Pokazałem jej palcem Maro i Ako idących w naszą stronę. Zanurzyłem się pod wodę a moja przyjaciółka zrobiła to samo. Podpłynelismy pod brzeg jeziora. Usłyszeliśmy ich rozmowę.
- Ciekawe kto to był?
- No przecierz Misaka niemądra. - odpowiedział Ako
- No wiem że Misaka ale skąt nas znała?
- A czy to ważne? - odpowiedział pytaniem Ako
Usłyszelibyśmy dalszy ciąg rozmowy gdy nagle pomiędzi rękami Miko zaczeła pływać ryba która najwidoczniej ją gilgotała bo prawie zaczełą się śmiać. Chwyciłem ją za rękę i pociągnołem ją dalej. Na tyle daleko że nas nie zauwarzyli i żebyśmy mogli się wynurzyć.
Miko siadając na brzego powiedziała z usmiechem:
- Jesteś geniuszem zła.
- Oj nie jestem aż tak zły.
- No ale na poważnie, po co to było?
- Dla zabawy. I tak nie usłyszelismy nic dramatycznego ani nie miałem zamiaru usłyszeć nic makabrycznego. - odpowiedziałem

(Wataha Światła) od Ateny

           Podjęłam decyzje czy zostać tutaj czy w IV, ale musiałam wiedzieć dlaczego Acce nie chciał wrócić razem ze mną jak się jego pytałam. Musiałam to wiedzieć.
-Dlaczego nie chcesz wracać ze mną do IV?- Zapytałam się go.
-A do jakiej watahy pójdę?- Zapytał się.
-Do światła- powiedziałam od razu, ale zaraz spoważniałam.
-Mam dwa przeciwne żywioły- westchnął.- Myślisz, że Nem zgodzi się od tak abym przyłączył się do światła? Mam też wszystkie jej moce z mroku, wszystkie twoje ze światła, a nawet więcej. Wiesz, mogę być cennym członkiem watahy.
-Fakt- zgodziłam się.- Ale i tak do mnie dołączysz.
~Ateno~ usłyszałam głos mojej bogini.
~Nie zniknęłaś~ zachwyciłam się.
~Nigdy bym ciebie przecież nie zostawiła.~
~Wracać do watahy czy nie?~ Zapytałam.
~Tak~ odparła bez wahania.~ Mam twoje stare postacie.
~A co się stanie z tą? Zniknie?~
~Nie~
-Acce wracasz wraz ze mną do watahy światła- oświadczyłam.- Bez dyskusji.
-Możemy spróbować- westchnął widząc buntowniczą iskierkę w moich oczach.

poniedziałek, 27 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Szłam sobie lasem gdy nagle zobaczyłam biegnącą dziewczynkę.
- Heeej! – Krzyknęła radośnie.
- Hej. – powiedziałam. – Znasz mnie? – Zapytałam podchodząc do niej.
- Tak, ale ty mnie nie poznajesz. – Powiedziała z uśmiechem.
- Skoro mnie znasz to znaczy, że Cię pamiętam, tylko aktualnie nie kojarzę. – Powiedziałam kucając i kładąc jej rękę na głowę.
Dziewczynka się zaśmiała.
- Nie znasz tej postaci. – Powiedziała.
- Postaci? – Zapytałam.
- Tak. – Odparła.
- Znasz elfy? – Zapytałam tajemniczo.
- Tak.
- Pegazy?
- Tak.
- Lubisz światło?
- Ta… - W tym Momocie ją zatkało.
- chyba zgadłam kim jesteś. Atena.. – Uśmiechnęłam się, a w oczach miałam łzy.
- Co jest? – Zapytała.
- Wiesz… Wszyscy za tobą tęsknią. – Powiedziałam nie przestając się uśmiechać.
- Miko… - Szepnęła.
- Nic mi nie jest. – Powiedziałam i przyłożyłam palec do oka wycierając łzę.
- Nazywaj mnie Misaka. – Powiedziała nagle.
- Dobrze, a tak przy okazji co ty tu robisz? – Zapytałam.
- Cóż będę do was czasem wpadać. – Odparła z zamyśleniem.
- Super, w takim układzie co powiesz na to byśmy czasem gdzieś się przeszły? – Zapytałam zachęcająco.
- Brzmi fajnie, ale teraz muszę iść do braciszka. – Powiedziała.
- Braciszka? – Zapytałam.
- Tak, później Ci wyjaśnię. – Krzyknęła machając ręką.
Machałam jej również, byłam szczęśliwa, że nic jej nie jest. Nagle serce mi przyśpieszyło.
- Hej! Szukałem Cię! – Usłyszałam za sobą krzyk Grega.
Szybko zaczęłam uciekać no bo przecież nie mogłam znowu pozwolić mu na to co było ostatnio, muszę uporać się z tym sama.


(Wataha Światła) od Ateny

         Tak jak obiecałam Nem, wróciłam następnego dnia na tereny Immortal Volves, postanowiłam odwiedzić kolejnych członków mojej watahy, chociaż nie ujawniałam im prawdy. Szłam sobie spokojnie przez tereny, kiedy natrafiłam na Nettę.
-Cześć!- Zawołałam.
-Nie jesteś trochę zbyt mała na podróżowanie sama?- Zapytała mnie.
-Wcale nie- powiedziałam.- A dlaczego nie jesteś z kimś?
-Ja? Z kimś?- Zaśmiała się. Jak chciała to potrafiła naprawdę ładnie się śmiać.
-A dlaczego nie?- Powiedziałam.- Jestem pewna, że wiele osób chciałoby cię poznać bliżej.
-Dziwna jesteś- powiedziała.- Zachowujesz się jakbyś nasz wszystkich znała.
-Bo was znam- powiedziałam.
-No to jak mam na imię?- Zapytała.
-Netta- odpowiedziałam.- Ja teraz przyjęłam imię Misaka, zawsze mi się podobało.
-A wcześniej jak miałaś na imię?- Zapytała tknięta przeczuciem.
-A...- Zamknęłam raptownie usta.- To tajemnica.
Spojrzałam na słońce i zobaczyłam, że przesunęło się o dużą odległość.
-Muszę się zbierać- powiedziałam z nutką smutku.- Muszę zdążyć jeszcze na kolację, a przed tym odwiedzić parę innych miejsc.
          Pożegnałyśmy się i pobiegłam najszybciej jak mogłam na nóżkach tej dziecięcej postaci. Musiałam znaleźć pewnych basiorów.... Dastana i Zefira. W końcu natrafiłam na tego z wody.
-Cześć!- Zawołałam machając mu ręką na przywitanie.
-Cześć mała- odpowiedział.
-Nie jestem mała- odpowiedziałam strojąc pokazowego focha.
Odeszłam od niego na odległość dwóch metrów i odwróciłam się plecami, czułam jego zaciekawione spojrzenie. W końcu nie wytrzymał i zapytał:
-Jak się nazywasz?
-Misaka- odpowiedziałam.
Odwrócił mnie z łatwością (ech, największym minusem tego ciała jest brak tamtej ukochanej brutalnej siły).
-Ile ty masz lat?
-Cztery tysiące mam na karku- puściłam mu oczko.
-Co?- Opadła mu szczęka przez co wyglądał jak głupek.
-Zamknij buzię, wyglądasz jak idiota- powiedziałam.- A ja idę.
Zostawiłam go w szoku  przeszłam się przed siebie...

(Wataha Mroku) od Nemezis

Impreza była fajna choć w tym czasie byłam dość nieobecna. Tańczyłam z wilkami najczęściej z Illuminated'em i czasami z Dastanem pod okiem mego partnera. Dalej nic nie zakodowałam po prostu coś mnie trapiło, coś czego nie potrafie nazwać.
Po 'przyjęciu' odprowadziłam Watahę Światła do jaskini po czym sama z moimi wilkami pobiegliśmy do groty.
Następnego dnia o świcie wyszłam z jaskini i pobiegłam na Wyspę Mroku. Posiedziałam chwilę kiedy podeszła do mnie brązowowłosa dziewczynka
-Cześć Nem- uśmiechnęła się do mnie- Troszkę się nie widziałyśmy, ale jak widać nie zaniedbałaś Watahy Światła, dziękuję ci.
 -Kim ty jesteś?- Rzuciłam  obojętnie.
-Przecież mnie znasz- zwróciła się do mnie- Powinnaś mnie pamiętać. -Spojrzałam na nią zaciekawiona.
-Na pewno ciebie nigdy w życiu nie widziałam- zaprotestowałam.
-Fakt, nie w tej formie- powiedziała.- Ale w innych to nieraz.
-Kim ty jesteś?- Zapytałam po raz kolejny.
-Hmm... Muszę wracać do braciszka- westchnęła.- Przyjdę do ciebie jutro.
-Gdzie ty idziesz?- Zapytałam zdezorientowana choć powoli wszystko sobie układałam w głowie.
-Daleko- odpowiedziała. Złapałam małą za rękę i powiedziałam:
-Nie idziesz dopóki nie powiesz mi kim jesteś.
Ta otworzyła świetlny portal. Zrozumiałam ze to Atena, więc szybko ją złapałam i zamknęłam portal.
-Coś się stało nie tak siostrzyczko?- Zapytała niewinnie.
-Atena?- Upewniłam się.
-Z krwi i kości- odpowiedziała.- Ale teraz muszę już naprawdę iść. Wrócę jutro- Upierała się po czym próbowała sie wyrwać. No ale co z tego jak ja i tak mam większa siłę kiedy ona ma siłę dzieciaka?- Puszczaj mnie!!! -Krzyknęła. Wyrywała się coraz bardziej a ja westchnęłam. Miałam zacząć mówić kiedy przyszła do nas Cassy aby odnotować że mała Atena przybyła na IV..
-Misaka co tu robisz?- Zapytała Cassie.
-A tak sobie wpadłam- powiedziała mała Atena.
-Misaka?- Zdziwiłam się.
-Imię mojej ludzkiej postaci- powiedziała Atena.- To mogę już iść? Przecież nie będziesz robić cyrków Nem?
Spojrzałam wściekle na nią ale milczałam ale do czasu..
-Będę robić cyrki- powiedziałam.- Jeśli dzięki nim tutaj zostaniesz.
-Słodkie- powiedziała Atena.- Po prostu rzygam tęczą.
Cassie dziwnie się na nas spojrzała.
-To ja może potem przyjdę- powiedziała Cassie.
-Tak, potem- przekonała ją 'Misaka'-- Sayo, to ja też się zbieram!
Wykorzystała me zaskoczenie i wskoczyła do portalu. Namierzyłam szybko jej skok tam gdzie trafiła ale nie skierowałam się do niej. Po co?
Jak będzie chciała to przyjdzie ponownie, w każdym razie teraz nie zamierzam iść do niej. Najpierw uporządkuję sprawy watahy światła i mroku, pomóc przyjaciołom i dopiero zrobię nalot na Atenę..

niedziela, 26 maja 2013

(Wataha Światła) od Ateny

         Naburmuszona czekałam, aż siostra straci choć na chwilę uwagę, za godzinę musiałam być w domu, oj, oj i po co ja tu wracałam? Nagle pojawiła się to Cassie, która z zaskoczeniem odnotowała moje przebywanie u Nemezis.
-Misaka co tu robisz?- Zapytała.
-A tak sobie wpadłam- powiedziałam.
-Misaka?- Teraz zapytała zdziwiona Nem.
-Imię mojej ludzkiej postaci- powiedziałam.- To mogę już iść? Przecież nie będziesz robić cyrków Nem?
Milczała wściekle się we mnie wpatrując.
-Będę robić cyrki- powiedziała.- Jeśli dzięki nim tutaj zostaniesz.
-Słodkie- powiedziałam.- Po prostu rzygam tęczą.
Cassie dziwnie się na nas spojrzała.
-To ja może potem przyjdę- powiedziała.
-Tak, potem- przekonałam ją i otworzyłam cichcem portal.- Sayo, to ja też się zbieram!
Wykorzystałam zaskoczenie Nem i otworzyłam świetlisty portal, a potem w niego wskoczyłam, owszem istniało ryzyko, że namierzy ten mały skok, ale jakby co to Acce mnie obroni.
Znalazłam się po drugiej stronie, w moim nowym domu i pozwoliłam sobie na ciche westchnienie ulgi.
-Dlaczego się spóźniłaś?- Zapytał mnie.
-Nem skapnęła się kim jestem- westchnęłam cichutko.
-Dzisiaj będą szaszłyki na kolację- oznajmił.
-Dziękuję- z uciechy, aż na niego wskoczyłam.
-Hej, nie tak szybko!- Wciąż nie przyzwyczaił się do mojej beztroski, no cóż mogłam sobie na nią pozwolić, w końcu jestem tylko dzieckiem.
-Boisz się mnie?- Zapytałam ze śmiechem.
-Boję się o ciebie- poprawił mnie.

(Wataha Światła) od Zefira

Odkąd żaden wilk z watahy nie widział Ateny od dłuższego czasu to wszyscy razem zaczęliśmy jej szukać. Nikt (ja też) nie przejmował się aż tak bardzo jej zniknięciem, bo często jej nie było. Kiedy wszyscy byliśmy w jaskini, to nagle weszła Nemezis. Podeszła do niej Menolly i coś jej powiedziała, chyba o zaginięciu Ateny. Wymieniły parę słów po czym Nemezis powiedziała do wszystkich wilków z watahy Światła:
- Wasza Alfa odeszła od nas na zawsze, - byłem naprawdę zdziwiony tą wiadomością. Dlaczego odeszła na zawsze i skąd ona to wie? - ale nie martwcie się, będzie miała nas na zawsze w swoim sercu. Może kiedyś się z nią skontaktujemy, nie wiem. Od teraz jako że nie macie Alfy ani Bety i jako że jestem siostrą waszego byłego przywódcy podlegacie mej władzy dopóki nie znajdę zastępcy który godnie będzie reprezentować Watahę Światła. - przerwała na chwilę a potem dalej kontynuowała. - Jesteście wszyscy zaproszeni na statek, Latający Holender o pełni księżyca czyli dzisiaj. - po tych słowach rozłożyła skrzydła i wzleciała w powietrze.
Wszyscy byli zszokowani tą wiadomością.
Dręczyło mnie pytanie, dlaczego zostawiła watahę na zawsze. Musiała mieć jakiś powód tylko jaki? Chyba się już nigdy tego nie dowiem. Mogę snuć tylko przypuszczenia i nic po za tym. Aby zająć czymś myśli, podszedłem nad Wodospad Osobliwości. W drodze do niego moje myśli trochę się uspokoiły, ale gdy doszedłem na miejsce znów zaczęły dręczyć mnie pytania. Pytania zaczęły mnie dręczyć bo koło wodospadu stał posąg Ateny siedzącej na swym Pegasusie. Obok była tabliczka, a na niej napis:
,, Atena. Siostra Nemezis która na zawsze pozostanie w sercach wilków tej krainy. "
Domyśliłem się że ten posąg postawiła tu jej siostra. Pewnie jej najbardziej będzie brakować Ateny.
Wróciłem do jaskini, akurat w tedy kiedy Nemezis zbierała wszystkie wilki. Wszyscy byli, więc poszliśmy żwawym krokiem na ten statek. Jak nazywał się ten statek? Latająca holer... Nie, na pewno nie tak. Raczej Latający Holender. Jestem ciekaw jak wygląda. Może to jakaś mała żaglówka, a może motorówka? A może to łudeczka? Nie, przesadziłem z tą łudeczką. Musi być przecież na tyle duży, aby zmieściło się na nim ponad 12 osób. Więc łudeczka i motorówka odpada, żaglówka raczej też.
Gdy dotarliśmy na miejsce moim oczom ukazał się potężny statek ze zwiniętymi żaglami.

                                 http://portalmarynarski.pl/wp-content/uploads/2013/02/35-11.jpg

Byłem w szoku. Nemezis wprowadziła nas na pokład tego... giganta, oczywiście dla mnie bo po raz pierwszy widziałem tak duży statek.
I pomyśleć, że ja go tak źle oceniałem...

(Wataha Powietrza)Od Miko

- Szczerze mówiąc to nie zawsze… - Zmarkotniałam. – Czasem się martwi, a czasem nie. Czasem też przesadza i ni patrzy na to co czuję. – Powiedziałam ze wzrokiem wbitym w ziemię.
- Ty tak to odbierasz. – Odparł.
- Fakt w dodatku on jeszcze niedawno nie miał siostry. – Powiedziałam ściskając ręce w pięści.
- Nie miał? – Zdziwił się.
- No tak… Mamy jeszcze jednego brata, ogólni nie wiemy co się stało, ale straciliśmy pamięć i byliśmy wychowywani w innych krainach. Nie wiem co się dzieje z tym drugim, wiem tylko, że go miałam lub mam. – Wytłumaczyłam.
- Cóż, trochę trudna sytuacja. – Powiedział.
- Tak, ale teraz jesteśmy razem i już nigdy się nie rozdzielimy. Nie pozwolę na to. – Mówiłam lekko jak psychopatka.
- Coś się działo, prawda? – Zapytał patrząc na mnie.
- Kiedy? – Zapytałam zdezorientowana.
- Kidy byliście osobno. – Odparł.
- Tak, działo się wiele, można powiedzieć, że dzięki niemu mam przyjaciół i rodzinę. – Odparłam.
- Jednak tamtym na tobie nadal zależy. – Dodał.
- Wiesz to tak jak bym nagle wróciła do Lazur. Ty nadal byś mnie odwiedzał i chciał byś się ze mną widywać. Tak samo oni. – Odparłam.
- Oni zadali Ci tyle bólu, a ty nadal ich bronisz? – Zapytał lekko zirytowany.
- Dzięki nim żyję, mam moc i jestem tutaj. – Mruknęłam.
- Rozumiem. – Powiedział spokojnie i spojrzał w niebo.
- Wiesz, ktoś mnie kiedyś czegoś nauczył i… - Zacięłam się.
- I…? – Powtórzył.
- Dzięki, że jesteś. – Powiedziałam i przytuliłam go z zaskoczenia.
Chłopak chyba trochę się zdziwił, ale odwzajemnił przyjacielski uścisk.
~Jak chcesz z nim być to najpierw chyba ja powinienem o tym wiedzieć.~ Usłyszałam głos Sebastiana.
~ To mój przyjaciel. ~ Oburzyłam się.
~Niech Ci będzie. Niedługo wpadnę do was, twój brat wreszcie odwdzięczy mi się za ostatnie spotkanie, a ja sobie z tobą chętnie pogadam.~ Mówił z przejęciem.
~ Dobra, a kiedy przyjdziesz?~ Zapytałam.
~Poinformuję Cie o tym.~ Powiedział i nas rozłączył.
Puściłam wreszcie przyjaciela i z uśmiechem popatrzyłam na wodę.
- Chce Ci się pływać? – Zapytał, jak by nie wiedział.
Popatrzyłam na niego błagalnie, a ten wstał.
- Nie mamy strojów do kąpieli. – Powiedział.
- To w ciuchach. – Zaproponowałam.
- A później ja dostanę ochrzan od twojego brata, że jesteś cała mokra. – Przeciągnął się.
- Ale ja chce pływać. – Powiedziałam jak rozpieszczone dziecko.
- Idź po jakiś strój, a ja pójdę po kąpielówki, za 10 minut tutaj. – Rozkazał.
Wstałam szybko i zmieniłam się w wilka po czym pognałam do jaskini. Wleciałam jak opętana.
- Czegoś szukasz?  - Zapytała Ako.
- Jak byś chciała wiedzieć to stroju do kąpieli. – Oznajmiłam.
- Aha, no to nie do mnie. – Powiedziała i poszła gdzieś.
Przekopałam stertę ubrań schowanych w mojej szafie, która nie wiem skąd się wzięła, ale podejrzewam, że Kaito ją tu przywlókł. Wreszcie znalazłam.

- Idealny. – Powiedziałam z uśmiechem.
Zmieniłam się w wilka i pobiegłam nad jezioro. Greg już czekał.
- No nareszcie. – Powiedział żartobliwie.
Zmieniłam się w człowieka i wepchnęłam go do wody. Kiedy ja śmiałam się z niego, złapał mnie za nogi i wpadłam do wody. Po wynurzeniu zobaczyłam Il’a śmiejącego się ze mnie.
- To co ścigamy się? – Zaproponował po chwili.
- Tak. – Powiedziałam z uśmiechem.

Gdy mieliśmy startować przypomniało mi się, że on włada wodą, ale uznałam, że nie będzie tego używał, bo to ma być zabawa. Pływaliśmy bez używania mocy, ale mój przyjaciel był szybszy, no niestety nie pływam zbyt często.

(Wataha Światła) od Ateny

        Dzień za dniem mijał mi beztrosko, chociaż nie uszły mojej uwadze takie rzecz jak troska o Immortal Volves, więc pewnego dnia zwróciłam się do Acce'a:
-Mógłbyś otworzyć mi portal do IV, chciałabym się tam przejść i może do kogoś zagadać i tak nie dowiedzą się, że to ja.
-Jasne- powiedział.- Przejdę się z tobą, ale po bardziej odludnych terenach, nie muszą wiedzieć, że do nich zaglądamy.
-Arigato!- Wykrzyknęłam.
Otworzył nam portal i kiedy przeszłam na drugą stronę zobaczyłam moją starą jaskinię. Lśniła blaskiem słońca jak zawsze, a znajomy widok sprawił, że poczułam się znowu jak w domu.
-Spotkamy się w domu za 5 godzin, oki?- Zapytałam się go.
-Oke- odparł.
Podeszłam do Cassie.
-Cześć!- Zawołałam.
-Cześć!- Odparła automatycznie, a potem dopiero zwróciła na mnie uwagę.- Kim ty jesteś mała?
Chciałam powiedzieć, że to ja, ale zaraz bym się wydała więc tylko wykrztusiłam:
-Misaka.
-Zgubiłaś się?- Zapytała mnie.
Pokręciłam głową.
-Więc co tu robisz?- Zapytała mnie.
-Wspominam dawne czasy- powiedziałam, chociaż wiedziałam, że i tak nic z tego nie zrozumie.- Cassie.
-Skąd mnie znasz?- Zapytała zdziwiona.
Pobiegłam machając jej na pożegnanie ręką i usłyszałam jej ciche westchnienie:
-Dziwne dziecko.
Teraz pobiegłam do Aiki Sonomy i Acarathi będących razem na dachu Świątyni Oświecenia, zauważyłam, że szukały skrytki z moim pamiętnikiem, pragnąć odkryć więcej informacji, dlaczego odeszłam.
-Cześć!- Przywitałam się.
Spojrzały na mnie zaskoczone.
-Coś się stało?- Zapytałam.
-Wydajesz mi się znajoma- zmrużyła oczy Acarathi.- Jakby jakaś więź.
-Ja ciebie nie znam- skłamałam gładko.- Jestem Misaka.
-Yhym- westchnęła ze smutkiem.
-Szukacie czegoś?- Zapytałam.
-Pamiętnika naszej poprzedniej Alfy- odpowiedziała Aika.
Podeszłam na sam skraj dachu i przyłożyłam do niego rękę, a potem zadziałałam na niego mocą, po chwili klapka odskoczyła i ukazała jeden z moich pamiętników.
-Wow- powiedziała Acarathi.- Możemy go dostać.
-Nieładnie jest komuś grzebać w czyiś rzeczach- upomniałam je.- Zwrócę go właścicielce.
-Kim ty jesteś?- Zapytały mnie.
-Kimś kto nigdy was nie zapomni- odpowiedziałam biegnąc i machając im na pożegnanie ręką.
Teraz uznałam, że muszę odwiedzić także Pegasusa, mimo, że był to Pegaz, ale, zawsze mnie ratował z każdej opresji.
-Witaj!- Przywitałam się.
~Kim ty jesteś?~ Zapytał podejrzliwie.
~Atena~ teraz przeszłam do rozmowy w myślach.
~Co?!~ Zapytał zdezorientowany.~ Jak to możliwe?~
~Trochę się zmieniłam, ale to wciąż ja~ zaśmiałam się.~ Żegnaj. Będę odwiedzać całe Immortal Volves od czasu do czasu.
Biegłam beztrosko przez tereny IV mijając zdziwione moją obecnością wilki, no cóż widziały mnie jako małe dziecko, które wzięło się znikąd, ale i tak nikt do mnie nie zagadał.
W końcu dotarłam na tereny Watahy Mroku, znajdowałam się na terenie mojej siostry bliźniaczki- Nemezis.
Chwila minęła nim ją znalazłam...
-Cześć Nem- uśmiechnęłam się do niej.- Troszkę się nie widziałyśmy, ale jak widać nie zaniedbałaś Watahy Światła, dziękuję ci.

-Kim ty jesteś?- Rzuciła z pozoru obojętnie.
-Przecież mnie znasz- zwróciłam się do niej.- Powinnaś mnie pamiętać.
Teraz przyjrzała mi się zaciekawiona.
-Na pewno ciebie nigdy w życiu nie widziałam- zaprotestowała.
-Fakt, nie w tej formie- powiedziałam.- Ale w innych to nieraz.
-Kim ty jesteś?- Zapytała jeszcze raz.
-Hmm... Muszę wracać do braciszka- westchnęłam.- Przyjdę do ciebie jutro.
-Gdzie ty idziesz?- Zapytała się zdezorientowana, ale powoli układała te puzzle, które jej urządziłam.
-Daleko- odpowiedziałam.
Złapała mnie za rękę.
-Nie idziesz dopóki nie powiesz mi kim jesteś- oświadczyła.
Otworzyłam świetlny portal, a wtedy ona zrozumiała kim ja jestem. Złapała mnie bez ceregieli i go zamknęła.
-Coś się stało nie tak siostrzyczko?- Zapytałam niewinnie.
-Atena?- Upewniła się.
-Z krwi i kości- odpowiedziałam.- Ale teraz muszę już naprawdę iść. Wrócę jutro- upierałam się, próbując jej się wyrwać, ale w tej postaci miałam siłę przeciętnego ludzkiego dziecka, nawet nie musiała się wysilać- Puszczaj mnie!!!
Wyrywałam się jeszcze bardziej, ale tym mniejszy był tego sens. Usłyszałam jej westchnienie, a potem zaczęła mówić.

(Wataha Mroku) od Nemezis

Walka była zacięta ale koniec końców wygraliśmy.
 -Dobrze kochani widzimy się tutaj wszyscy o pełni księżyca , przyjdźcie wszyscy. -Zaprosiła wszystkich Rapix. Miło było ale poczułam że znowu coś nie tak. Coś się dzieję u Ateny.
Pożegnałam się i poleciałam do jaskini wilków światła.
Tam wilki niespokojnie czegoś szukały.
-Nemezis, nie ma Ateny. -Powiedziała Menolly.
-Wiem. -Szepnęłam patrząc na pewne znaki mej siostry. -Ona już nie wróci. Odeszła od nas na zawsze. -Szepnęłam po czym głośniej powiedziałam do watahy światła -Wasza Alfa odeszła od nas na zawsze, ale nie martwcie się, będzie miała nas na zawsze w swoim sercu. Może kiedyś się z nią skontaktujemy, nie wiem. Od teraz jako że nie macie Alfy ani Bety i jako że jestem siostrą waszego byłego przywódcy podlegacie mej władzy dopóki nie znajdę zastępcy który godnie będzie reprezentować Watahę Światła. -Przerwałam aby moje słowa doszły do wszystkich wilczurów- Jesteście wszyscy zaproszeni na statek, Latający Holender o pełni księżyca czyli dzisiaj. -Dodałam. Rozłożyłam skrzydła i wzleciałam w powietrze.
Moja siostra odeszła ode mnie na zawsze. Nie czułam teraz jak wcześniej strachu ani niepokoju, wręcz przeciwnie, opanował mnie błogi spokój. Nagle wpadłam na pewien pomysł, poleciałam do Wodospadu Osobowości i zmaterializowałam koło niego posąg Ateny w pełnej krasie siedzącej na swym pegazie o imieniu Pegasus. Dodałam obok tabliczkę
,,Atena. Siostra Nemezis która na zawsze pozostanie w sercach wilków tej krainy"
Spojrzałam jeszcze raz na posąg, choć wydaje się że to koniec przygody Ateny czuję że to dopiero początek.
Pobiegłam do swojej jaskini. Szukałam we wszystkich księgach wskazówki gdzie wadera może przybywać z tym naszym młodszym bratem. Nie wiem ile to trwało ale musiałam skończyć poszukiwania i iść na to przyjęcie na statku.
Zebrałam wszystkie wilki i poszliśmy żwawym krokiem na imprezę.

sobota, 25 maja 2013

(Wataha Wody) Od Greg'a

- Już nie pada? – Zapytała Miko
- Nie. – odpowiedziała Ako (tak, wiem jak ma na imię)
- To pójdę sobie pośpiewać. – Ruszyła do wyjścia Miko
- Idę z tobą, bo pewnie przyda Ci się gitara. – Krzyknąłem.
- Jak chcesz. – Odwróciła głowę i poczekała aż dojdę
Zmieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy nad jeziorko watahy powietrza. Od razu gdy dobiegliśmy zmieniliśmy się w ludzi i usiedliśmy na brzegu, ja zacząłem grać, a ona od razu zaczęła śpiewać piękną piosenkę.
Gdy skończyła to zapadła cisza (tak jak zazwyczaj). A ja zapytałem:
- Opowiesz mi o twoim śnie? 
- Nie było w nim nic ważnego. - odpowiedziała
- Dobra, jak chcesz. - po chwili znów zapytałem - Skąd znasz tą piosenkę?
- No cóż... Po prostu znam. - odpowiedziała
- Po prostu znasz... - powtórzyłem jak echo
- Czemu wtedy jak spadł deszcz myślałeś o moim bracie? - zapytała
Miałem mini problem co odpowiedzieć.
- Myślę o wielu rzeczach. - po chwili dodałem - To twój brat. No a rodzeństwo dba o siebie nawzajem. Czyż nie?
- No tak chyba powinno być... 
- A nie jest? - zapytałem widząc dziwną minę przyjaciółki, a Miko odpowiedziała:

(Wataha Powietrza) Od Miko

Idąc z moim opiekunem nagle zobaczyłam Atenę i Nemezis. Wymsknęłam się z uchwytu Seby i pobiegłam do nich. Nem spojrzała na mnie przelotem. Przyspieszyłam jeszcze bardziej  i je dogoniłam. Nagle poczułam, że nie panuję nad sobą.
- Znam was. – Powiedziałam, a one popatrzyły na mnie.
- Nic dziwnego jesteśmy znane. – Powiedziały i przybiły piątkę.
- Wiem, że w przyszłości mi pomorze cie, więc mnie nie zawiedźcie. Proszę. – Powiedziałam z powagą i szybko odbiegłam od nich.
Odwróciłam na chwilę głowę i widziałam jak ze zdziwieniem na siebie patrzą. * Co do cholery? Ja już je kiedyś widziałam? Przecież ich nie pamiętam? Pytałam się siebie i  wreszcie dobiegłam do Sebastiana. Nagle się obudziłam. Zobaczyłam Illusia, I’a, Ako i Tamakiego.
- Wstałaś. – Powiedział z uśmiechem mój brat.
- Ten sen… - Szepnęłam cichutko.
- Jaki sen? – Zapytała Ako.
- Patrz. – Pokazałam sen braciszkowi i przyjacielowi.
- Znowu ktoś daje Ci złe wspomnienia? – Zapytał Greg.
- To niemożliwe, ja chyba po prostu zapomniałam że je widziałam, bo reszta była normalna. – Powiedziałam.
- Lepszym pytaniem jest to czemu to zobaczyłaś? – Mój brat spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Nie wiem. – Powiedziałam.
- Poczekajmy co się dalej będzie działo, może po prostu przypomniało jej się coś i tyle. – Powiedział z troską Gregory.
- Możemy poczekać, ale ona musi być pod ciągłą obserwacją, co jest niemożliwe. – Mówił zamyślony Illuś.
- Poradzę sobie, w razie czego będę miała z wami kontakt.- Odparłam, ale oczywiście, jak by mi się coś działo to bym Imnie powiedziała, bo akurat wszystko wraca do normy.
Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Już nie pada? – Zapytałam.
- Nie. – Powiedziała Ako.
- To pójdę sobie pośpiewać. – Ruszyłam do wyjścia.
- Idę z tobą, bo pewnie przyda Ci się gitara. – Krzyknął Greg.
- Jak chcesz. – Odwróciłam głowę i poczekałam, aż dojdzie.
Zmieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy nad moje jeziorko. Od razu gdy dobiegliśmy zmieniliśmy się w ludzi i usiedliśmy na brzegu, Il zaczął grać, a ja od razu zaczęłam śpiewać:

Nastawiam uszu ku głosowi wiatru niosącemu zapach zimy.
Słyszę twój głos śpiewający wesołą piosenkę.
Razem żartowaliśmy, razem się śmialiśmy, często też się kłóciliśmy.
Jednak twój głos zawsze był tak łagodny,
że nie zdawałem sobie sprawy z wagi tych kłótni.

Chcę objąć cię mocno ten jeden jedyny raz,
mimo że wiem, iż już nie będę mógł cię zobaczyć.
W moim sercu zaistniała więź tak głęboka,
że słowo tak nieznaczne, jak "żal", nie zerwie jej.

Tym, co mi podarowałaś, był pełen radości czas.
Tym, co mi podarowałaś, był twój serdeczny uśmiech.
Tym, co mi podarowałaś, była bezpowrotna przeszłość.
Nie podarowałaś mi tylko przyszłości dla nas dwojga...

Ile zim już minęło od tamtego czasu?
Kwiaty, które wspólnie zasadziliśmy, również widziały już wiele ciepłych wiosen...
Pewnego dnia kiełek ten przeistoczy się w wielkie drzewo,
lecz twoja postać pozostanie niezmienna.
Uśmiech, który rozświetlił twoją twarz tamtego dnia,
zaklinował się na stałe w głębi mojego serca.

Czy tym, co ci podarowałem, były pełne spokoju dni?
Czy tym, co ci podarowałem, były krople łez?
Tym, co ci podarowałem, były wspomnienia tamtych dni.
Tym, czego ci nie mogłem podarować, była teraźniejszość z tobą.

Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie samotność,
przypominam sobie twój śpiew.

Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie chęć płaczu,
śpiewam otrzymaną od ciebie piosenkę.
Nie chcę, by ta piosenka była smutna. (2x)

Moja kochana, obyś spoczywała w pokoju
na wieki w naszej niezniszczalnej więzi.
Rzeczy, które mi podarowałaś; rzeczy, które ja ci podarowałem
nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę
twojego głosu...
Gdyż nawet teraz jest on tu,
jest on właśnie tu...
Na zawsze,
na zawsze
będę cię kochał...

(Wataha Światła) od Ateny

         Stałam z Acce'm na plaży, siedzieliśmy razem i śmialiśmy się rozmawiając.
-Zostaje z tobą- zadecydowałam.- Moje światło równoważy twój charakter. Pomogę ci, a oni sobie poradzą beze mnie. W końcu będę mogła sobie wybrać takie życie jakie chce, a nie kierowane dobrem innym, a nie własnym.
-Ateno, ale nie możesz- odpowiedział zaskoczony.- Przecież ostatnio...
-Od ostatnio to ja się wiele zmieniłam- przerwałam mu.- W tajemnicy opanowałam moc wektorów, teraz już mogę z tobą przebywać bez ryzyka. Tutaj. Daleko od całego życia. Daleko od Immortal Volves. Z tobą. I to się liczy. Będziemy już razem żyć jako nieśmiertelne rodzeństwo- powiedziałam.- Nadrobimy ten czas.
-Siostrzyczko- powiedział.- Ale ja ci odebrałem tamto życie, tylko dlatego, że się bałem zostać sam.
-To ja wybrałam, że tutaj zostaję, a nie ty. Zniszczyłam moje połączenie z Nemezis, od kiedy nie czuję do niej więzi, nie jest to już trudne. Moja bogini- Atena, również odchodzi, ale podarowała mi moc równą swojej, także już nic mi się nie stanie.
-Ateno- odpowiedział zdziwiony.- To wszystko dla mnie?
-Dla ciebie- odpowiedziałam.
-Życie jest piękne tylko wtedy, kiedy samemu nim się kieruje i drąży się drogę do własnego szczęścia- odpowiedziałam.- Ja żyłam tylko dla tej chwili do tej pory, teraz żyję dla innych takich chwil. Poza tym, skoro już i tak miałam umrzeć. To wolę spędzić ten czas z tobą. Wiesz, mam nową postać ludzką- powiedziałam.- Atena mi ją podarowała w zamian za swoje, tylko, że jest to postać dziecka.
-Pokaż- powiedział podając mi ciastko.
-Teraz to ty będziesz moim starszym bratem.
-Ej nie tak zachłannie, bo się udusisz- upomniał mnie kiedy wcinałam ciastko w mojej nowej postaci.
Zasnęłam i poczułam, że niesie mnie na jakieś koce, potem zamknęłam oczy i usnęłam na stałe.
            Kiedy obudziłam się następnego dnia, zobaczyłam Acce'a czuwającego przy moim łóżku, sam się nie położył.
-To dzisiaj będę musiał zrobić jeszcze jedno łóżko- stwierdził wstając z kucek.

No i tak żyliśmy.... Wiecznie i szczęśliwie, a nic, ani nikt nie zakłócił naszego spokoju. Zniknęła również druga osobowość i moc Acce'a, a została ta pełna światła.


NO I TYM RADOSNYM AKCENTEM ATENA KOŃCZY SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ NA IV. SAYO EVERYONE!!! Dobrze się z wami pisało, ale teraz już NIE zamierzam zmienić decyzji po waszych namowach.

czwartek, 23 maja 2013

(Wataha Światła) od Ateny

         Stałam nad jeziorkiem wpatrując się w swoje odbicie, a konkretniej w kolor moich oczu, pozwalało mi to rozpoznać w jakim jestem nastroju, teraz były fiołkowe, czyli podsumowując czułam się całkiem nieźle.
         Udało mi się trochę ustalić co mogło się wydarzyć i dlaczego utraciłam pamięć, tylko jedna osoba mogła mi to zrobić: Accelerator. Akurat w tym momencie się pojawił i zaproponował mi sojusz, ponieważ nie czułam już wtedy potrzeby chronienia Immortal Volves, a przynajmniej szok ją ukrył. Sięgnęłam odruchowo po harfę i zaczęłam śpiewać cicho melodyjnym głosem piosenkę o pożegnaniu, a potem mocy, wydawały mi się znajome i ważne.
-Dlaczego ja?- Zapytała sama siebie.
-Bo jesteś w stanie najwyraźniej rozgromić całą krainę wraz z Nem- powiedziała Atena (bogini) stając obok mnie.- Inaczej to ją by wziął.
-Wolałabym, aby to ją, a nie mnie wybrał- powiedziałam.- Tutaj jest tyle obcych dla mnie twarzy, a wszyscy wydają się mnie znać. Słyszałam, że ratowałam te wilki razem z Nemezis, ale wątpię, abym była w stanie sprostać ich wymaganiom- spojrzałam na gwiazdy.- Widzisz ta wydaje mi się znajoma, nie wiem skąd, ale ważna.
-Bo to gwiazda twojego Kosmicznego Pegaza Przeznaczenia, najlepszego ze swojego rodu, który jest najlepszy ze wszystkich pegazich rodów.
-A jaki mam znak z zodiaku?- Zapytałam.
-Urodziłaś się dosłownie na przełomie Lwa i Pegaza.
-Aha- odpowiedziałam, po czym cichutko westchnęłam.- Nie mogłabyś mi przywrócić tych wspomnień?
-Nie- odpowiedziała.- Twój umysł jest całkowicie zablokowany przez niego- powiedziała.
-Hejka!- Usłyszałam najbardziej aktualnie znienawidzony głos.- Co tam u ciebie?
-Accelerator- mruknęłam odwracając się.- Przyszedłeś mnie dobić?
-Kusząca propozycja, ale nie- odparł i złapał mnie za rękę.
Między nami przebiegła dziwna iskra, a po chwili zabliźniły mi się ostatnie rany, poczułam również jak uleczył mi wszystko inne.
-Dlaczego to robisz?- Spytałam się.
-Bo od zawsze chciałem się z tobą i Nem zmierzyć- powiedział.- Miałem nadzieję, że kiedy zablokuję tą pamięć to sobie przypomnisz mnie, ale przestałem w to wierzyć.
-Acce- użyłam zdrobnienia, które samo przyszło mi do głowy.- Nigdy nie wolno tracić wiary.
Słysząc jak go nazwałam otworzył szerzej oczy i wydukał:
-Przypominasz sobie...
-Yhym- odparłam.- Ale dlaczego chcesz zniszczyć Immortal Volves, no i dlaczego teraz inaczej się zachowujesz?
-Nie muszę ci mówić- powiedział i zniknął.- Mam kilka powodów za i przeciw.
Pojawił się jednak za mną i powiedział:
-Wyglądasz jakbyś chciała się mnie o coś zapytać. A co chodzi?
-Ja- odparłam.- Czy ja jestem powodem dla którego chcesz zniszczyć Immortal Volves?
-Szczerze mówiąc to nie- odpowiedział.- Chociaż i tak następnym razem spotkamy się na polu walki po przeciwnych barykadach.
-Wolę być z tobą- oświadczyłam bez wahania.
-Ze mną jest niebezpiecznie- powiedział kręcąc głową.
-Jestem niebezpieczną dziewczynką braciszku- powiedziałam z błyskiem w oku.-Ktoś cię chyba nie nauczył, że nie wolno nie słuchać starszych siostrzyczek.
-Jak chcesz możesz ze mną być, skoro mam niezrównoważoną psychikę, potrzebuję stabilizatora, aby mieć pewność, że przypadkiem ciebie nie zabiję.
-Nie zabiłeś mnie wtedy- upierałam się jak głupia, wiedząc, że być może kiedyś tej sytuacji pożałuję.- Ochronię Immortal Volves i ciebie.
-Obserwowałem was niemalże całe życie- powiedział.- I za dużo obowiązków na siebie nakładasz. Jak ci się udaje coś zrobić to wszyscy uważają, że się popisujesz, a jak nie to zwalają na ciebie winę.
-Chronię ich i nie oczekuję niczego w zamian- powiedziałam.- Zresztą i tak domyślam się po ich zachowaniu, że nie miałam tutaj zbyt wielu przyjaciół, w watasze większość tych relacji opiera się na hierarchii, nie wiem czy mam ochotę tutaj zostawać. No i jeśli ich oficjalnie ratowałam to pewnie większości osób wydaje się, że się popisuję- westchnęłam cichutko.- A ja nie chcę znowu się oszukiwać, że jest wszystko dobrze, że mi jest tu dobrze.
-Jest to typowe zachowanie samotnika- zdziwił się.- Widziałem wiele osób wokół ciebie.
-Może i widziałeś, ale to są po prostu wilki, które są tu i są skazane na rozmowę ze mną, tak jak ja z nimi.
-A więc co zrobisz jak mnie pokonacie?- Zapytał jeszcze raz.
Uniosłam i rzuciłam monetę zupełnie jak wtedy, no właśnie kiedy?
-Jeśli wypadnie orzeł to odejdę, a jeśli reszka to zostaję- wyrecytowałam. Wypadł orzeł.
Zmieniałam formułkę losowo jeszcze z 26 razy, aż w końcu mi przerwał.
-Wszystkie losy Fatum każą ci stąd odchodzić- stwierdził marszcząc brwi.- I nie sądzę, aby tu chodziło o mnie.
-Słyszałeś kiedyś o oczach Boga Śmierci Shimegam'iego? Posiadają je tylko ludzie.
-Tak- odparł.
-Spotkałam się z taką dziewczyną dosyć dawno temu i powiedziała mi, że mój koniec nachodzi nieuchronnie, powoli, ale że go nie uniknę. Jest to jedna z nielicznych rzeczy, którą pamiętam, bo odcięła na mnie piętno. Mam dziwne wrażenie, że któraś moja akcja ratunkowa zawiedzie, albo, że się poświęcę, aby ich chronić.
-Zgodziłabyś się odejść ze mną?- Zapytał.
-Tak- odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.- Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.
-Masz mi przeżyć i tyle- powiedział.- Bez ciebie umrze ta lepsza cząstka mnie i wtedy przysięgam, że zniszczę IV które będzie winne twojej śmierci.
-Nie rób tego- powiedziałam.- Tobie wystarczy machnięcie ręki, aby obrócić całą tą krainę w pył i zgliszcza, ale mimo wszystko, zniszczyłbyś to za co oddałam moje życie.
-Pamiętaj o sekretnych mocach Ateny- pocałował mnie delikatnie w czoło. -Siostrzyczko, przyświecają ci dwie konstelacje, a część mocy podobnie jak i życie pochodzi z kosmosu.
-Jaka moc?- Zapytałam.
-Pegasus Riu Sei Ken- powiedział.- Jedna z nielicznych rzeczy, których nie potrafię. Podobno zanim Selene umarła, podnosiła się i broniła Olimpu wraz z Ateną wiele razy i zawsze używała tej mocy.
-Pokaż mi swój dom- zaproponowałam.- Chce zobaczyć gdzie mieszkasz.
Złapał mnie za rękę i świat zawirował mi przed oczami, a potem znalazłam się na małej tropikalnej plaży i malutką lecz kryształową jaskinią wydrążoną w skale klifu.
-Chyba nikt się nie zorientuje jak zostanę z tobą na kilka dni- powiedziałam.- Opowiesz mi o sobie.
-Chyba minie jeszcze trochę czasu zanim zaczniesz mnie denerwować- zażartował i się zgodnie roześmialiśmy.

środa, 22 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko


Po słowach Grega zamilkłam. Czemu myślał o moim bracie akurat teraz? Nagle wstałam i wyszłam na ulewę, stałam jak bym na coś czekała.
- Co ty wyprawiasz?! Chodź pod osłonę bo będziesz chora! - Krzyknął.
Poczułam się dziwnie, jak by ktoś przejmował moje ciało. Nagle zobaczyłam Lunę.
- Umiem już też tak się z tobą porozumiewać. – Powiedziała dumnie.
- Ja za to nie czuję się zbyt dobrze. – Powiedziałam, a przyjaciółka złapała mnie za rękę.
- Zbyt dużo energii pobieram od ciebie jak na razie. – Mówiła zmartwiona. – Muszę iść. – Mruknęła i zniknęła, a ja spojrzałam na swoje biało – sine ręce.
Il mnie chwycił. Pobiegł pod najlepsze drzewo i zrobił zasłonę. Patrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem, te deszcz był wyjątkowo ciężki i silny, bo nawet oczy doznały uszkodzeń.
- Jak zwykle robisz coś co jest głupie. - Warknął.
- Przepraszam. – Szepnęłam i przekręciłam się na drugi bok.
Leżałam jak trup, byłam cała sina i moje narządy wariowały. Serce mi zwalniało, brzuch bardzo bolał, ciężko mi się oddychało i  bolała mnie głowa. Gregory wysłał chyba komuś wiadomość o moim stanie.
- Ile tam stałam? – Spytałam nagle.
- Z 2 godziny. – Powiedział szybko.
Skamieniałam, bo przecież stałam tam nie dłużej niż 2 minuty, więc chyba te zaklęcia wiedźmy cośmy narobiły w moim organizmie. Spostrzegłam Ako.
- Jak zwykle! – Krzyknęła schylając się nad moim ciałem. – Zabieram Cię natychmiast do jaskini, chyba jesteś na coś chora, od dłuższego czasu. – Powiedziała z lekką troską.
Zignorowałam wszystko kompletnie i poszłam spać. Gdy się obudziłam byłam w jaskini i byłam prawie zdrowa. Illuminated gadał z Ako, a basior, który był ze mną w ten cudny deszczyk siedział obok z nieprzytomnym wzrokiem. Leżałam bez ruchu i postawiłam jeszcze pospać. Po zamknięciu powiek poczułam chłód z wnętrza siebie. To było dziwne i nieprzyjemne uczucie. Znajdowałam się w czarnej przestrzeni, chłód się nasilał, więc zwinęłam w kulkę. To było straszne, po chwili zaczęło robić mi się cieplej. Rozwinęłam się i zobaczyłam kogoś dziwnego, a mianowicie Sebastiana. Podał mi rękę.
- Nic nie pamiętasz? Dobra załatwimy to jakoś, chodź ze mną do mojej krainy. – Mówił, a ja szłam za nim.
To była scenka z naszego pierwszego spotkania, więc chłód odzwierciedlał wspomnienia, których nie pamiętam. Seba targał mnie tak jak w moich wspomnieniach. Był miły, trochę gadał do mnie. Byłam przestraszona, bo przecież to była praktycznie moja retrospekcja, więc zaraz stanie się coś złego, czego oczywiście nie chciałam. Idąc przez krainę napotkałam moich znajomych, byli w dorosłych postaciach, tak jak ja, więc coś tu nie grało, bo takich wspomnień nie mogła bym mieć. Może to ma mi coś pokazać? Choć to wątpliwe bo nie mam żadnych dowodów na to.

(Wataha Wody) Od Rapix

Styks i Nem próbowały mnie odbić i po części się to udało , jednak na drodze stanął nam Jones.

-Co to ma być? -Wykrzyknął schodząc po schodach.
-Ah nic takiego -Powiedziała obojętnie Alfa Mroku.
-A Ty to kto? -Zwrócił się do Nem.
-A co Cię to obchodzi? -Odparła i przyjęła dumną pozycję.
-Zostawcie to mnie . -powiedziała Styks i kazała wyskoczyć przez okno.
Gdy wskoczyłam do wody odzyskałam moje moce , nareszcie.
Sprawiłam by Nem mogła chodzić po wodzie. Załoga widząc poruszenie rzuciła się do ataku jednak z wody wyłonił się Kraken trzymający w macce jakiegoś pirata. Walka Styks i Jonesa przeniosła się na główny pokład. Kraken postawił owego pirata na pokład , ten chwycił za szable i zaczął fechtować z załogą. Podczas walk Styks szepnęła do niego -Dobrze Cię znów widzieć Jack.
Nie mogłyśmy stać bezczynnie więc stworzyłam twarde niczym stal ostrza z wody formując je w kształt szabli.
-Łap- Krzyknęłam do Nem.
Wskoczyłyśmy na pokład i zaczęłyśmy walczyć. Jones wykorzystał chwilę gdy wszyscy zajęli się załogą i uciekł do swojej kajuty , wrócił wraz z kamieniem.
-Głupie istoty , naprawdę myślicie , że mnie pokonacie ? Póki mam ten kamień jesteście moi ! Moi ! -wrzeszczał.
-No to już nie masz ! -wrzasnęłam i zamachnęłam się mocno szablą trafiając prosto w środek kamienia , który trzymał Jones. Rozpadł się ona na pół po czym zamienił w pył.
Jones skamlał jak zbity pies. Jego załoga padła , została pokonana przez kilka precyzyjnie wymierzonych ciosów Jacka , Nemezis,  mnie i Styks.
-Teraz giń marne ścierwo ! -powiedziała Styks dokonując egzekucji.
Ciało Jonesa rozpłynęło się we mgle , a wraz z nim cała załoga. Jedyne co po nim pozostało to tylko Latający Holender.
-To co ... parapetówka na nowym statku ? -Zapytałam rozbawiona.
-W sumie czemu by nie -zaśmiała się Nem.
-Dziękuję Jack za pomoc.-powiedziała Styks ściskając starego przyjaciela.
-Nie ma sprawy , Styks ... ja nie zapomniałem.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem po czym zagwizdał , a Kraken zabrał go skąd przybył.
Styks była uradowana wizytą Jacka , czy coś ich łączy ? Pytałam się w myślach.
-Dobrze kochani widzimy się tutaj wszyscy o pełni księżyca , przyjdźcie wszyscy. -Serdecznie zaprosiłam wszystkich.
Nadal jednak nie dawało mi spokoju , Kto to ten Jack i co go łączy ze Styks. Chyba będę musiała pogadać poważnie z moją boginią.

Rayla- Wataha Mroku- Szczeniak Belli i Westa

Wcielenie wilcze:                        
                                    http://s.redefine.pl/dcs/o2/redefine/poszkole_user_page/11/11273764/57308371_1303204719.jpg 
Wcielenie ludzkie: Nie odkryto.

Imię: Rayla
Płeć: wadera
Wiek: kilka godzin
Stanowisko: szczeniak
Żywioł: Mrok
Moce: zabija wzrokiem,włada emocjami,sprowadza śmierć,plagi,jest niewykrywalna, bezszelestna, Lewitacja, Kontaktowanie się z duchami, Wskrzesza zmarłych, może wejść w ciało innego wilka jako duch, może nawiedzić w snach, rozpłynąć się w powietrzu, nawiedza wilki jako dobry i zły duch, kontroluje myśli, potrafi zajść ofiarę z zaskoczenia, ma super słuch ,wzrok, węch, szybkość.
Charakter:na co dzień miła,kochana,wierna,bystra,zaufana,można jej zaufać,pokazuje swoje uczucia,pogodna,lubi rozmawiać z innymi wilkami,wysłuchuje żali innych wilków,romantyczna,zabawna,towarzyska,cierpliwa
Rodzina: West, Bella
Partner/Partnerka: Za młoda
Właściciel: ameryka467

(Wataha Mroku) od Westa

Stanąłem nagle w trawie.Miałem wizję.Bella leżała w jaskini, coś czyściła albo lizała. Przypomniałem sobie dokładnie wygląd jaskini i ruszyłem w jej kierunku.Przeszkadzały mi tylko drzewa .Bella wybrała jakieś tajemnicze miejsce. Gdy wyszedłem zza drzew zmieniłem się w postać ludzką,wtedy było mi łatwiej. Podbiegłem kawałek dalej i zobaczyłem grotę a w niej Bellę. Lizała małą słodziutką kuleczkę.Wyglądała tak:

                                                       http://m.ocdn.eu/_m/d7026ed46bcadb92360595da5c7d0af9,62,37.jpg
-Bella czy to jest..?-zacząłem ale ludzkimi słowami.
Wadera popatrzyła na mnie, chyba mnie niezrozumiała. Zmieniłem się z powrotem w wilka.
-Bella to nasza córka?-zapytałem i podeszedłem do małej i Belli.
-Tak ale...nie tylko jedna.
Bella odsunęła się. Zobaczyłem znów małą waderkę ale była brązowa i świeciła na niebiesko:

                                 http://s.redefine.pl/dcs/o2/redefine/poszkole_user_page/11/11273764/57308371_1303204719.jpg
-Mogę ją nazwać?
-Oczywiście.-uśmiechnęła sie.
-Może być Rayla?
-Ślicznie.-pocałowała Rayle.
Znów zmieniłem się w człowieka.Podszedłem do Belli i małych.Wziąłem je na ręce i przeteleportowałem do jaskini.

(Wataha Mroku) od Nemezis

Spojrzałam wyczekująco na Styks a tej zbladł uśmiech z twarzy.
-Chyba nie wypali ten plan chyba że... -Przerwała.
-Dobra idziemy na żywioł, nie ma co myśleć. -Powiedziałam szybko. Rozłożyłam skrzydła i okrążyłam szybko statek patrząc na najsłabsze miejsca. Niech to szlag byli dobrze przygotowani, wracałam do Bogini kiedy przyciągnął mój wzrok otwarte okienko. Wróciłam szybko do Bogini
-Będziemy wchodzić do statku przez to -Wskazałam na okienko - lub mogę utworzyć czarną dziurę.
-Nic nie działa aby się tam przetransportować. próbowałam, bo jakby była taka możliwość to bym nie siedziała tutaj. -Powiedziała z lekkim uśmiechem Styks.
-No to chodź -Wstałam i podkradłyśmy się razem do brzegu jeziora. Styks sprawiła że chodziłam chwilowo po wodzie i szybko pobiegłyśmy do okienka na które się wdrapałyśmy.
   Pokład Latającego Holendra był brudny. No cóż chyba dawno nikt nie był podłogi ani nie odkurzał.
-Rapix, Rapix. -Mówiłam cicho przesuwając swe łapy po lepkiej podłodze.
-nemezis? Do cholery jasne co ty tu robisz? -Wykrzyknęła Rap z drugiej końca pomieszczenia. Podbiegłam do niej szybko.
-Dlaczego Cię tutaj przynieśli a nie na górze? -Zapytałam próbując zdjąć kajdany.
-Nie wiem. -Szepnęła.
-Kurde, nie mogę ich otworzyć. -Powiedziałam próbując dalej otworzyć kajdanki. -Co robimy? -Zwróciłam się do bogini.
Ta podeszła z gracją i machnęła ręką a kajdanki pękły. Alfa Wody potarła rękę i podniosła się.
-Uciekajmy. -Odparłam.
-Ale trzeba coś z nimi zrobić -Wskazała na sufit tam gdzie była załoga Jonesa.
-Oj możemy później pomyśleć oo tym. Chodźmy! -Powiedziałam szybko.
Nagle drzwiczki u góry się otworzyły i pojawiła się twarz kapitana.
-Co to ma być? -Wykrzyknął schodząc po schodach.
-Ah nic takiego -Powiedziałam obojętnie.
-A Ty to kto? -Zwrócił się do mnie.
-A co Cię to obchodzi? -Odparłam i przyjęłam dumną pozycję. Teraz czekałam na jego ruch albo zostawi Rapix w spokoju albo będzie ze mną walczyć.

(Wataha Wody) Od Rapix

Siedząc na statku i opierając się o burtę myślałam o mojej watasze , co się teraz z nią dzieje i czy są bezpieczni. Poczułam się dziwnie jak by coś we mnie wstąpiło jak by czymś znów mnie napełniono.
Pomyślałam o Styks. Kolejny raz próbowałam się "w nią wcielić ". Udało się , widocznie nie zabrali mi całej mocy. Patrzyłam jej oczyma. Obok mojej bogini widziałam Nemezis. Przesłałam jej w myślach mentalną wiadomość ~Nem , nie dostaniecie się na statek , moc kamienia skutecznie go chroni przed wtargnięciem nieprzyjaciół~ Powiedziałam. Słyszałam jak Nemezis powtarza to samo Styks. Bogini stanęła chwilę i zamyśliła się. -Już wiem-powiedziała. - Może i My nie możemy się dostać na statek , ale zwykły śmiertelnik i owszem-dodała.
-O kim mówisz ? -zapytała Nem.
-O moim starym dobrym przyjacielu , Jacku Sparrowie. -odrzekła z uśmiechem.
-Gdzie go znajdziemy ? -zapytała Alfa Mroku.
-Wyślę po niego Krakena , już niejednokrotnie wybierał się po niego.-odrzekła.
~Nem , nie ratujcie mnie , nie chce stracić i was . Po za tym jak Styks ożyła ? ~wysłałam kolejną wiadomość do Alfy  Mroku ta jednak odrzekła , że nie zrozumiała mojej wypowiedzi , dotarły do niej tylko pojedyncze literki N... Nie... St... .
-Nie rozumiem o co chodzi Rapix nie rozumiem..-powiedziała do Styks.
-Pośpieszmy się lepiej -odrzekła Styks unosząc ręce , w mgnieniu oka pojawił się Kraken , pozostał on jednak niezauważony przez załogę statku.
-Kraken znajdź Sparrowa i sprowadź go tutaj- Styks wydała jasną komendę olbrzymiej ośmiornicy.
Nie chciała by mnie ratowano , kamień jest zbyt potężny. Wyczułam w ciele Styks wielki gniew , cóż nie dziwie się , też bym chętnie rozszarpała to ścierwo z dna jeziora.

wtorek, 21 maja 2013

(Wataha Wody) Od Greg'a


Jak dziś rano wstałem to porządnie o głośnio ziewnąłem. Jednak o dziwo wszyscy w najlepsze spali. Wyszedłem z jaskini i poszedłem nad strumyk napić się trochę wody. Potem chciałem coś przekąsić ale niestety skończyło się na "chciałem" bo jakoś niczego nie mogłem znaleźć. Po dłuższym poszukiwaniu zwierzyny oparłem się o drzewo. Cisza dzwoniła mi w uszach. Czegoś tu brakuje. - pomyślałem po czym szubko wstałem, wbiegłem do jaskini chwyciłem gitarę i jeszcze szybciej wybiegłem z niej. Dokąd było mi tak śpieszno? Biegłem w stronę watahy Powietrza, a tak dokładniej nad tamtejsze jezioro bo na 99% byłem pewny że znajdę tam Miko. A jak jej nie znajdę? to będzie się myśleć.
Nagle usłyszałem jej śpiew:
Listen to your heart 
When he's calling for you
Listen to your heart 
There's nothing else you can do
I don't know where you're going
And I don't know why
But listen to your heart
Before you tell him goodbye…
Po chwili już stałem przed nią. Uśmiechnęła się promiennie, uchyliłam usta, ale nic nie mówiła.
- Może zagrać Ci jakąś melodię? – Zapytałem
- Co ty tu robisz? – Zapytała
- Nudziło mi się u mnie, a wiedziałem, że w 99% będziesz tutaj. – Odparłem
- Rozumiem. – Uśmiechnęła się i wstała
Usiedliśmy pod drzewem.
- To co zagrać? – Spytałem uśmiechając się
- Gomenasai . – Powiedziała
Po chwili zacząłem grać a ona delikatnym głosem zaczęła śpiewać.
Piosenka była piękna. Miałem zamknięte oczy I delikatnie dotykałem strun. Gdy skończyła śpiewać tą piosenkę to po chwili zaczęła coś śpiewać. Po chwili skojarzyłem piosenkę i zacząłem grać. Gdy skoczyła to nastała cisza. 
Miko patrzyła na nieruchomą taflę jeziora. Spojrzałem na jezioro. Gdzie nie gdzie przy brzegu można było spostrzec odbicia drzew. A gdy się bardzo dokładnie przypatrzyło to można było dostrzec. chmury. Spojrzałem na niebo. Po błękicie dryfowały niczym statki białe obłoki. Każde innego kształtu. Uśmiechnąłem się pod nosem, a Miko chyba to zauważyła bo również spojrzała w niebo. Wtedy ja spytałem:
- Widzisz tą chmurę? - wskazałem obłok - Wygląda jak ryba. Co nie?
- Nie to statek. - stwierdziła
Przypatrzyłem się niebu.
- Nie to smok ale mi chodzi o ten po prawej.
Miko skierowała wzrok w wyznaczonym kierunku.
- Drugie prawo. - poprawiłem
- A ten. To raczej sowa... ale rybę też widzę.
- Jeśli widzisz sowę to chyba sowę w locie. - podsumowałem
- No masz rację. 
Ta "dyskusja" która chmura co przypomina, trwała jakiś czas do puki wszystkie obłoki się ni zlały w jedno i nie lunął deszcz. Szybko ochroniłem nas przed deszczem. 
- Szkoda że pogoda się popsuła. - powiedziałem
- No...
Rozejrzałem się wokół.
- Co? - spytała krótko
- No bo myślałem że jak lunie deszcz to przyjdzie Illuminated.

Rose- Wataha Ziemi

Postać wilka:

Imię: Rose
Płeć: Wadera
Wiek: kilka godzin
Stanowisko: Szczeniak
Żywioł: Ziemia
Moce: Empatia, projekcja astralna, zatrzymywanie czasu, wpływanie na uczucia innych, telekineza, teleportacja, niewidzialność, kule energii,
Charakter: Sprawiedliwość , przyjacielskość, rozsądek, szczerość, życzliwość, kłótliwość,
Rodzina: West i Bella
Partner/Partnerka: brak
Właściciel: kontakt przez Atenę

(Wataha Powietrza.) Od Illuminated'a.



Już dawno nie miałem wolnego czasu dla siebie. I szczeże.? Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Od kilku godzin szwędam się po terenach mojej watahy, ale ile można.? Wszystkich gdzieś wywiało. Nie ma nawet do kogo pyska otworzyć. Ech. No to może pójdę po szczeniaki.? Przydałoby im się spędzić trochę czasu z ojcem. Zmieniłem się w kruka i poleciałem w stronę Watahy Ziemi. Wylądowałem w jaskini Belli. Szybko zmieniłem postać na wilczą i podszedłem do maluchów.
- Taaatuuuś.! – Krzyknęły i rzuciły się na mnie.
Zaśmiałem się i zacząłem się z nimi bawić.
- Bello, zabiorę je teraz do siebie. Dam Ci trochę odpocząć. – Uśmiechnąłem się cierpko.
- Jasne. – Uśmiechnęła się. – Jak się zmęczysz to przyprowadź je z powrotem. – Puściła mi oczko.
Pokiwałem tylko głową i wrzuciłem sobie maluchy na plecy. Umościły się pomiędzy moimi skrzydłami. Podleciałem w powietrze i poleciałem w stronę moich jaskiń. Kiedy wylądowałem młode wilczki zeskoczyły na ziemię i zaczęły chichotać.
Patrzyłem tak na nie przez godzinę kiedy poczułem tępy ból w żebrach. Zmarszczyłem brwi. To nie moje odczucia lecz Nem. Moje oczy zaszły strachem.
~ Nem.! Gdzie ty do cholery jesteś.? ~ Wysłałem jej mentalną wiadomość.
Nie doczekałem się odpowiedzi. W akcie desperacji przejąłem większość bólu na siebie.
Ja wytrzymam. To nie problem.
~ Trzymaj się. Masz wrócić cała.! ~ Przy ostatnim zdaniu zaśmiałem się. Lecz nie długo bo ból w żebrach trochę to uniemożliwiał.