poniedziałek, 16 grudnia 2013

(Wataha Światła) od Arisy

Ocknęłam się z zamyślenia. Nagle zdałam sobie sprawę, że od wojny z alternatywnym Immortal Volves nic się prawie nie dzieje.
Jakby kraina zapadała w powolny sen...
Nie pamiętałam co robiłam rano, chyba to co zwykle. Polowałam, siedziałam w opustoszałej jaskini i wzdychałam nad tym, że jest nudno.
 - A co tutaj dałoby się robić? - Westchnęłam.
Mimo wszystko uznałam, że nie mogę tego tak zostawić, a przynajmniej siebie w takim stanie. Muszę się obudzić z tego otępienia, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. Apatyczność i bierność nie są dobrymi cechami przywódcy (o ile ja posiadam jakiekolwiek cechy przywódcy).
Chyba za długo już tutaj jesteśmy...
Wstałam i wyszłam z jaskini (wciąż w formie ludzkiej), a następnie poleciałam nad Jezioro Marzeń, by się trochę orzeźwić.
Może bym zaprosiła tutaj Kasumi? Czemu nie? Kogokolwiek, by tutaj nie siedzieć samej i by się w końcu trochę rozerwać.
A może się stąd wyniosę?
Nagle zdałam sobie sprawę, że słyszę ten głos już kilka razy. Chyba nie mam rozdwojenia osobowości, wystarczy mi to, że łatwo wpadam w panikę i niektórzy uważają mnie za histeryczkę, a wśród moich znajomych jestem największą niezdarą. Brakuje mi jeszcze tylko tytułu "Wariatki Tysiąclecia".
Ta kraina nie jest już tak przyjaźnie nastawiona...
 - Zamknij si - zaczęłam, ale zdałam sobie, że mówię do siebie. Dobrze, że nikogo tu nie było, jeszcze bym się spaliła ze wstydu.
Ale...
Coś było nie tak i miałam wrażenie, że nie mogę tego zignorować.
Poleciałam do centrum całej krainy i spojrzałam w Wodospad Osobowości. Widziałam siebie w wodnym odbiciu, ale nie tylko siebie. Miałam wrażenie, jakby była tam jakaś gra światła. Minęło kilka minut w monotonnym szmerze wody, nim upewniłam się, że to nie są jakieś zwidy i naprawdę za wodospadem jest jakieś źródło światła.
Po długiej walce ciekawości z niechęcią do wody (przecież będę mokra, jak przejdę przez ten ogromny wodospad) zwyciężyła ciekawość, więc skuliłam się i przeszłam przez ziiimmnnnąąą wodę. Po drugiej stronie było tylko wgłębienie, a dalej ściana.
No i nic z tego - westchnęłam w myślach, jednocześnie wzdrygając się z zimna. - Nic tutaj nie ma.
I w tym momencie się poślizgnęłam z cichym krzykiem. Ściana jaskini przede mną się zdematerializowała, a ja poleciałam do przodu tym razem krzycząc już na całe gardło, jakiś nieartykułowany okrzyk wyrażający zdziwienie, satysfakcję, że miałam rację, a także w większości przepełniony strachem.




______________________________________________________________
Nie wierzę, że to widzę. Ruszyłam się i napisałam opowiadanie. Sukces. Gdybym jeszcze tylko częściej pisała te opowiadania xD, a nie zawieszała co chwilę swoją działalność tutaj, podobnie jak na wszystkich innych blogach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz