niedziela, 13 października 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

Rozejrzałam się dookoła. Każdy był zajęty ale nie widziałam mojej alter- Nemezis. Westchnęłam. Pewnie coś knuła.
Kątem oka zobaczyłam ze ktoś jest na drzewie które należało do moich terenów podbiegłam tam i zobaczyłam dziewczynę która spała na gałęzi.
- Hej ty tam na drzewie! Kim jesteś i co robisz na moich terenach?!- Zawołałam wściekła. Nie zamierzałam w tej chwili tolerować obcych.
- Jestem Alicja, poszukuję dla siebie watahy, mogę dołączyć?
Westchnęłam przeciągle.
- Dobrze, możesz dołączyć. -  Zmierzyłam ją wzrokiem a ta zeskoczyła z badyla - Teraz chodź pomóc w walce. - Powiedziałam i nie czekając na jej reakcje pobiegłam znowu w sam środek Polany Wspólnych Snów by walczyć.
Zobaczyłam Kondrakara który leżał u stóp alter który mierzył go mieczem. Sapnęłam i krzyknęłam aby zwrócił na mnie uwagę. Basior spojrzał na mnie i szykował kulę mroku a mój członek watahy odpełzł od niego i wstał. Skinął głową nieznacznie a ja obroniłam atak alternatywnego który potem został przebity mieczem samca.
Odwróciłam się i spostrzegłam tą Arisę która stała z boku i patrzyła na całą walkę. Omijając wszystkich walczących podbiegłam do niej. Stanęłam naprzeciw i spojrzałam na nią z góry bo była niższa.
- Co Ty robisz?! Walcz! - Krzyknęłam.
- Ale ja nie chcę. - Odpowiedziała smutnym głosem.
Sapnęłam zdenerwowana.
- I tak nie ma z Ciebie pożytku! - Opuściłam ją.
Chciałam dobiec do Rapix kiedy dostałam porządnie w brzuch kulą energii i odrzuciło mnie parę metrów spadając na plecy. Auu.
Spróbowałam się podnieść i zobaczyć co to ale uniemożliwiła mi noga która naciskała mi na klatkę piersiową. Nie widziałam twarzy w słońcu które właśnie zachodziło. Fuck.
- No no Nemezis. Czujesz się mała? - Syknęła kobieta pchnąć nogę we mnie jeszcze bardziej.
-Przy Tobie? - Syknęłam. - Śnisz.
Zmieniłam moje paznokcie w pazury i wbiłam w jej nogę. Ta krzyknęła i zrobiła parę kroków w tył. Zerwałam się na nogi dobywając miecza ale tej już nie było. Sapnęłam ze wściekłości.
Koło mnie Illuminated powiedział;
- Cholera! Musimy powstrzymać Miko.
 Rzuciliśmy się razem biegiem w jej stronę. Byłam cholernie wyczerpana całą walką. Prawie przewróciłam się o Unmei'a i Greg'a i gdyby nie brat mojego partnera serdecznie zaryłabym twarzą o ziemię.
- Miko.! Ogarnij się.! - Krzyknął Illuminated kiedy dobiegliśmy.
- M..Miko, wiem że dużo nie pamiętasz, ale ty nie lubisz zabijać.! Nie jesteś taka.! Zapanuj nad tym.! – Wydarł się Unmei po czym w strone wadery ruszył Roxas.
- Stój.! - Krzyknął Greg.
- Miko do cholery, ty nie umiesz ranić innych.! – Krzyknęłam zmęczona, wyjęłam nóż i rzuciłam w dziewczynę która pochylała się nad Roxas'em.  Ostrze weszło w nią aż po rękojeść ale ta nic z tego nie zrobiła i wyszarpnęła go z ciała. Przyłożyła go do gardła blondyna.
Poczułam niezbyt przyjemne myśli Alfy Powietrza po czym wydobył swój miecz. Ja natomiast zaczęłam używać czarnej magii aby powstrzymać ją przed okaleczeniem basiora. Już nic nie widziałam na oczu. Byłam zmęczona. Nie wiedziałam co się dzieje tylko automatycznie mówiłam pod nosem jakieś zaklęcia i rzucałam w stronę Miko. Co sie tam działo? Nie wiem.
Nagle coś się zmieniło. "Walka" się uspokoiła i przejrzałam na oczy. Miko "wróciła". Wbiłam czubek miecza w ziemie i się oparłam o niego.
- Dziękuję. – Wstała chwiejnie Miko
- Na pewno? – Zapytałam podejrzliwie.
- Tak, a teraz zakończmy to przedstawienie. – Wyjęła "coś"
Wyjęłam miecz z ziemi i go otarłam o ziemię. Czas skończyć tą wojnę. Za długo już trwa.
Stanęłam naprzeciw Nemezis z Alternatywnego Immortal Volves.
- Kochaniutka poddaj się. Zostałaś tylko Ty. - Powiedziałam zmęczona.
- Nigdy. - Syknęła. Zaczęła się walka ona miała więcej siły bo nie musiała nikogo ratować a ja? Martwiłam się nad wszystkimi. 
Bojowy taniec trwał. Na szczęście ater-Nemezis spuściła wzrok ze mnie kiedy robiła piruet więc szybkim ruchem przeszyłam ją na wylot.
- To koniec.
Skończyło się to wszystko.  Zaczęliśmy sprzątać jako tako zwłoki kiedy podeszła do mnie Miko.
- Ano… -Zaczęła
- Słucham? – Zapytałam a ja poczułam lekka złość sama do siebie.
- Nadal nie rozumiem czemu zabrałaś mi wspomnienia. –
- Bo… -
- Bądź szczera. – powiedziała
- Byłaś nie do zniesienia, liczyło się dla Ciebie zupełnie co innego niż dotychczas, zmieniłaś się i to było dla każdego okropne…. Nie mogłam dalej na to patrzeć! Wykańczałaś się psychicznie i fizycznie!-Wydarłam się.
- Nem… Naraziłaś nas wszystkich na niebezpieczeństwo, to nie ty powinnaś się o mnie martwić, dała bym sobie radę. Bez tych myśli zniknęła bym właśnie wtedy gdy w ostatniej chwili wspomnienia do mnie wróciły.
- Wiem, jednak jesteś moja przyjaciółką! Zawsze się idiotko narażałaś dla mnie, a teraz mi mówisz, że ja nie powinnam tego robić? Nie chrzań! – Syknęłam.
- Nie boję się śmierci, żyję tu tylko bo powinnam. Nic więcej, dlatego ty nie powinnaś nigdy więcej odbierać mi cząstki życia. – Powiedziała oschle.
- Ale nikt nie chce takiej Ciebie, wszyscy Cię kochają w tamtej postaci, w tej drobnej, bezmyślnej dziewczynce było cos innego, wszystkim na tobie zależy zrozum wreszcie, ze to twoje błędy zmuszają mnie do tego.
Nagle mnie przytuliła. Ja stałam sztywna i wściekła
- Dziękuję. – Szepnęła.
- Wrócisz? – Zapytałam wdychając po czym oddałam przytula.
- Nic nie obiecuję. – Powiedziała ściskając mnie mocniej
- Zrób to dla nas. – Wyszeptałam a ta uśmiechnęłam się i odeszła.
Westchnęłam i usiadłam. Nagle podeszła do mnie jakaś wadera. Ech wstałam.
- Nemezis. - zaczęła. - Mam dla ciebie wiadomość od Arisy.
- A kim ty jesteś?
- Jestem Kasumi członkini Watahy Światła. 
 - Mów.
- Alfa Atena nie żyje, zginęła jeszcze dziś, kilka godzin przed rozpoczęciem wojny w obronie Arisy. Atena jej powiedziała, by was przeprosiła za to, że odeszła bez pożegnania i żeby właśnie Arisa ma ją zastąpić. To mi kazała przekazać Arisa reszcie. Komu jeszcze to powiedzieć? 
Stałam i się nie ruszałam. Znowu taka cała historia. Atena umarła. Ale tym razem na zawsze. Czułam to już wcześniej że jakby cząstka mnie "puff" wyleciała. Otrząsnęłam się. 
Inni umierają by drudzy przeżyli.
- Powiedz wszystkim. -Powiedziałam cicho ale poważnie. Odwróciłam się i zmęczonym krokiem przemierzyłam Polane Wspólnych Snów.
Byłam wycieńczona.
Nagle zrobiło mi sie czarno przed oczami i upadłam. Usłyszałam tylko cichy śmiech zanim świat spowiła ciemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz