niedziela, 13 października 2013
(Wataha Wody) od Greg'a
- Ehhh, nie możesz choć raz pomyśleć o tym, że jesteś naprawdę na skraju i powinnaś się choćby zdrzemnąć? – Przymknąłem oczy i położyłem rękę na głowie.
- Wybacz, ale nie. – Zaśmiała się Miko
Pocałowała mnie w policzek i poszła do blondyna.
Byłem tak zmęczony że nawet długo nie rozmyślałem nad tym co zrobiła. Byłem straaasznie senny. Pobrałem trochę energii z drzewa o które się opierałem a następnie prze teleportowałem się do jaskini, wgramoliłem się na łóżko i zasnąłem. Chyba spałem potwornie długo bo gdy się obudziłem to słońce było już wysoko na niebie.
Pomału otworzyłem zlepione oczy i się rozciągnąłem. A przy okazji zsunąłem się z łózka i wylądowałem na ziemi. Oj... Przypomniałem sobie że zazwyczaj właśnie w tym miejscu kładę sobie właśnie gitarę. Ale o dziwo jej tam nie było. Rozejrzałem się dookoła. Przyznam że już pomału wracam do sił. Nigdzie jej (gitary) nie było. Usiadłem na skraju łóżka i podrapałem się po głowie. No cóż... trudno, sprawię sobie nową.
Po chwili jednak okazało się że będzie to nie potrzebne gdyż usłyszałem dźwięk mojej gitary. Ktoś na niej grał nie daleko stąd. Ale kto? Szybko wyszedłem z jaskini i popędziłem w stronę źródła dźwięku. Gdy tam dotarłem moim oczom ukazała się znajoma twarz - Cameron a obok niej leżał kot-morderca.
- Witam... - powitałem się
- O, cześć Greg. - odpowiedziała i przestała grać.
- Po co ci moja gitara? - zapytałem.
- Już spełniła swe zadanie. - odpowiedziała zagadkowo (ona większość rzeczy tak mówi)
- Jakie zadanie? - zapytałem zaciekawiony.
- Miała cię tu zwabić. - uśmiechnęła się.
- Aha...
- Chcę pogadać.
- Dobra... a dlaczego kot-morderca nie jest czarny i nie ma swojej obroży? - zapytałem.
- Oj... długa historia. - stwierdziła.
- A ja mam dużo czasu. - stwierdziłem.
- Ale ja niestety nie. - odpowiedziała.
- A wracając do tematu: Po co tu przyszłaś?
- Powiedzieć ci o 3 rzeczach:
1. Miej się na baczności nie tylko mi się zebrało na odwiedziny.
2. Uważaj na siebie.
3. To twoje.
Myślałem że poda mi gitarę ale nagle sięgnęła po coś i żuciła mi do rąk nie co innego jak moją laskę (tak laska do podpierania się).
- Ooo nie. - zaniepokoiłem się i na mojej twarzy pojawił się piekielny uśmiech
- Ooo tak. - stwierdziła Cameron.
- Zgaduję że mi się to przyda. Zgadłem?
- Bingo!!! - powiedziała Cameron z udawaną euforią.
- Na odwiedziny zgaduję że przyjdzie James.
- Który? - zapytała jakby było ich więcej.
- Ty wiesz o spotkaniu z tym ten tegest? - zapytałem.
Kiwnęła głową na potwierdzenie.
- Zero prywatności... - wzdychałem.
Nagle się zerwała na równe nogi.
- Muszę już iść. - oznajmiła.
Spojrzałem na nią pytająco.
- A no fakt. Zapomniałabym. - po tych słowach chwyciła moją gitarę i mi ją podała. Następnie, zastanowiła się "uderzyła" mnie w głowę.
- Co to było? - zapytałem
- Podpowiedź co cię czeka. - odpowiedziała tajemniczo
- Coś jeszcze chcesz mi podpowiedzieć Milady? - zapytałem zaczepnie
Cameron nie zwracając uwagi na moje wygłupy odpowiedziała:
- Nie. Ale mam coś dla ciebie. - mówiąc to wyciągnęła ręce po kota-morderce chwyciła go i wyciągnęła do mnie.
- Po co mi ten kot? Nie jestem weterynarzem. - oznajmiłem
- Tak, wiem o tym ale teraz kolej zaopiekować się nim. - stwierdziła
- Że co? - zdziwiłem się
- Ustaliliśmy kolejkę teraz ty się nim opiekujesz.
- A jak długo? - zapytałem z rezygnacją chwytając kota
- Miesiąc. - odpowiedziała bez grudek
- Ej! To jestem od knucia zemsty itp.! Ma już nawet plan zemsty dla naszego "pechowca".
- A to fajnie ale niestety czas goni żegnaj! - odwróciła się ale po chwili z powrotem zwróciła na mnie wzrok. - Zapomniałabym: Znajdź Admirała!
- Że co? - byłem coraz bardziej zdziwiony
Cameron wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się zagadkowo
- Ty! Zagadkowo pani! Nie zadawaj tyle zagadkowo zagadkowych zagadek! To nie ludzkie! - drażniłem się z nią
- Przecież to właśnie lubisz.
- Ej! Specjalnie odszedłem po to aby jakoś normalnie a raczej trochę bardziej normalnie funkcjonować a ty nagle mi coś tu klecisz w stylu: "Greg przykro mi musisz z powrotem być taki jaki byłeś kiedyś!"
- Przecież wciąż taki jesteś tylko nie chcesz tego pokazać. - zauwarzyła
Ja już nie odezwałem się słowem.
- Cześć! - żuciła na pożegnanie
- Ceść.
Cameron zniknęła a ja wróciłem do jaskini. A myślałem że odpocznę a tu masz! Dała mi kota. Nie wiem czy to będzie męczarnia dla mnie czy dla kota-mordercy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz