Nemezis także zamieniła się w kruka. Uśmiechnąłem się o ile to w ogóle możliwe w postaci kruka. Oczywiście i tak byłem większy jako samiec. Po pewnym odcinku, wylądowaliśmy przy pięknym wodospadzie. Zamieniliśmy się z powrotem w wilki.
-Byłam pierwsza. -Powiedziała wadera.
-Nie! Ja byłem. Może remis. -Zapytałem z figlarnym błyskiem w oku.
-Nie. - Odpowiedziała mi ze śmiechem i rzuciła się na mnie.
Nie odskoczyłem tylko pozwoliłem jej skoczyć na mnie. Poturlaliśmy się po trawie. Przytrzymałem ją delikatnie za grzbiet łapą do ziemi. Odsłoniłem zęby w łobuzerskim uśmiechu. Wilczyca wykorzystała moją chwilę nieuwagi i wydostała się spod mojego chwytu po czym wskoczyła mi na plecy między skrzydła. Złożyłem skrzydła przytrzymując ją. Pobiegłem w stronę wody i wskoczyłem do niej. Nemezis wydała cichy okrzyk zaskoczenia po czym się zaśmiała a ja jej zawtórowałem. Podczas naszej przepychanki okazało się że ma niesamowicie miękkie futro. Podszedłem na płyciznę i otrzepałem się z wody. W zamyśleniu patrzyłem na towarzyszącą mi waderę, która nadal pływała. Jest ładna pomyślałem. Nawet bardzo. Niezmiennie towarzyszył jej ciemny blask. Podpłynęła do mnie z wyrazem zadowolenia na twarzy. Zapomniałem, że nie tylko ja mogę zajrzeć do cudzego umysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz