Szłam wciąż smutna, moje myśli były zbyt zajęte, żeby zamienić się w wilka.
-Co się stało?- Zapytała się mnie Bella.
-Nic takiego- uspokoiłam go..- Pierwszy raz z kimkolwiek się kłóciłam, po prawie czterech tysiącach lat.
-Pierwszy raz?- Zdziwiła się.
-Tak- zgodziłam się smutno.- Nawet tego nie potrafię.
-Nie martw się tym. W końcu musiało to się zdarzyć.- Zmieniła po chwili temat To gdzie mogę zamieszkać?
-Zaprowadzę cię- udało mi się odwzajemnić jej uśmiech.- Nie martw się Nemezis, jest taka prawie do każdego.
W milczeniu przebyliśmy prawie całą drogę do terenów przeznaczonych na Watahę Ziemi. Akurat tak się złożyło, że jej wataha była pomiędzy moją, a Olivera, więc u niej się rozstaliśmy...
Podziękowałam grzecznie Oliverowi, który chciał mnie odprowadzić. Powiedziałam, że muszę przemyśleć parę spraw na spokojnie, nalegał, jednak przekonałam go że naprawdę, chce pobyć sama.
Piechotą, szłam do mojej przytulnej jaskini, uspokoiłam się po drodze i przemyślałam wiele spraw. Zastanawiało mnie dlaczego wszyscy uważają mnie i Nemezis za boginię (ta nadawałaby się do podziemia, idealna jako władczyni bez serca). Kiedy w końcu dotarłam do jaskini, słońce już powoli zachodziło, a rośliny, zwierzęta i skały zaczynały emanować własnym blaskiem. W końcu dotarłam do mojej Jaskini Świetlanej Przyszłości.
Stanęłam przed nią i poprawiłam niesforny kosmyk włosów. Mimo że tak naprawdę byłam wilczycą, czułam się również bardzo dobrze jako człowiek. W końcu weszłam do jaskini, słysząc myśli siostry, już wróciła na swoje tereny i zastanawiała się nad moim zachowaniem, chociaż wciąż według niej kłóciłam się beznadziejnie. Zastanawiało mnie czy robi to specjalnie, że słyszę jej myśli. W końcu, ułożyłam się na posłaniu, było to piękne miejsce, pełne różnych drobiazgów, które wzięły się znikąd poprzedniej nocy. Podniosłam moją stertę kartek i naszkicowałam swoje dwa portrety, oraz Olivera jeden.Kochałam rysować, to było jak przelewanie uczuć na kartki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz