sobota, 31 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Po tym jak brat sobie poszedł wstałam, a kotka zeszła ze mnie. Wyszłam przed jaskinię, stali tam wszyscy nawet mój drugi brat, nie wliczajmy Illusia. Każdemu kazałam ćwiczyć oddzielnie. Mieli trenować na drzewach, albo w powietrzu między stworzonymi powietrza „wrogami” przez nich samych. Sama zaczęłam ćwiczyć na drzewie, aż wyczułam negatywne emocje brata. Dawno już mi nie udostępniał tego co czuje, wiec pewnie zapomniał o tym. Po chwili nad naszymi głowami zaczęły dziać się jakieś cuda, co oznaczało, że Illuminated musiał się z kimś pokłócić i był wściekły. Od razu pomyślałam o Nem, bo przecież ona dawno się z nim nie widziała, no ale to mógł być każdy…. W każdym bądź razie musiałam pogadać najpierw z Nemezis. Znalazłam ja szybko, była smutna i łzy leciały jej z oczu, pojedyncze i z rzadka, ale leciały. Bez namysłu uścisnęłam ją i powiedziałam:
- Jak nie chcesz nie musisz mówić, ale lepiej jak powiesz od razu. – Powiedziałam cicho.
- Chodzi o twojego brata. Trochę mnie zaniedbał. Ja wiem, ze ćwiczył i bla bla bla, ale nie jestem pustą skorupą. Zerwałam z nim…. – Powiedziała ocierając ostatnie łzy.
- Rozumiem. Mogłaś po prostu zrobić sobie przerwę od niego…. Nic teraz nie poradzimy, ale on na pewno się będzie o Ciebie starał, wiec nie smuć się. W razie co wzywaj mnie, ja teraz idę go szukać, by nie narozrabiał. – Powiedziałam wypuszczając przyjaciółkę.
Pokiwała głową, a ja poszłam w kierunku naszych terenów. Największe chmury były nad naszymi nowymi terenami. Lało jak scebra, znowu miałam sine nogi i byłam cała mokra, ale kogo to obchodzi? Mój brat ma problemy, więc muszę go wspierać. Mój brat siedział pod jakimś dachem ze swoim krukiem. Był wściekły i smutny jednocześnie. Stanęłam przed nim i czekałam aż mnie zauważy, gdyż patrzył w ziemię. Po chwili spojrzał na mnie, a jak mnie rozpoznał to od razu mnie chwycił i wleciał pod ten daszek.
- Zgłupiałaś do reszty!? – Zagrzmiał piorun.
- Nie chce Ci przeszkadzać. – Znowu dostawałam burę.
- Masz całe fioletowe nogi, do tego cała przemoczona ! Niedługo zachorujesz, a co najgorsze stracisz czucie w nogach i nie będzie tak wesoło! – Nadal był zły.
- Przepraszam. – Szepnęłam z pochyloną głową.
- Dobra, już przestań. – Przytulił mnie.
- Jesteś bardzo zły? – Zapytałam.
- Już nie jestem. – Zaśmiał się.
- Chodzi o Nemezis. – Powiedziałam smutno, a brat po prostu zesztywniał.
- Poradzę sobie, nie musisz się martwić. – Powiedział i przestał mnie tulić.
- Nie udawaj, dobrze wiem, że sobie poradzisz, ale nie chowaj swoich emocji. Nie przede mną ! – Krzyknęłam.
- Słuchaj to są moje sprawy do których nie chce Cię mieszać. Zostaw to tak jak jest. – Powiedział.
- Illuś nie udawaj, że jest okej. - Powiedziałam przemądrzale.
- Chyba kazałem Ci tak do mnie nie mówić. – Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Illuś, Illuś, Illuś! – Zaczęłam krzyczeć z uśmiechem.
Deszcz, a raczej burza się skończyła, więc zaczęłam przed nim uciekać. Złapał mnie po chwili i przygwoździł do drzewa.
- Jeszcze raz, a… - Nie zdążył skończyć.
- ILLUŚ. – Powiedziałam z naciskiem.
- Ty mała żmijo! – Zepchnął mnie z drzewa, ale z łatwością wylądowałam na nogach.

On zeskoczył za mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz