Podchodząc do Miko która płakała nad jeziorem musiałam zachować czujność.
- Miko? Co jest? – Zapytałam spokojnym głosem.
- Ktoś zabrał moje kwiaty. – Łkała.
- Jak to? – Zdziwiłam się.
- Zawsze tu były, a nagle zniknęły. – Spojrzała na wodę.
- Przecież…. –Zatkałam sobie usta bo prawie już bym się wygadała...
- Co? – Spojrzała na mnie zaciekawiona
- Może zwiędły? – Zapytałam aby się wywinąć..
- Zostało by coś po nich. Szukałam wszędzie, ale ich nie ma.
– Znowu zaczęła płakać.
- Zrobiłaś je z powietrza ? – Przerwałam jej..
- Tak. – Otarła oczy.
- Ostatnio trochę wiło, może po prostu zabrał je wiatr. –
Uśmiechnęłam się.
- Myślisz?
Pokiwałam głową i wyszła z wody.
- No to super jesteś cała mokra. – powiedziałam.
- Zaraz wysch…. – Spojrzała na swe dłonie które były zabandażowane.
No super....
- Co jest? Nie pamiętasz jak ostatnio coś sobie zrobiłaś?
Nikomu nie chciałaś powiedzieć co. Widocznie się wstydziłaś. – Złapałam ją szybko za ręce. Trzeba to odkręcić aby czegoś nie pomyślała
- Możliwe, ale nie pamiętam.
-Oj pewnie musiałaś walnąć się w głowę i nie pamiętasz... - Westchnęłam widząc jej niepewne spojrzenie.-Kochana, boli Cię coś?
-No nie. -Spojrzała na swoje dłonie.
-To wszystko jest dobrze. - próbowałam jak najszybciej skończyć temat. - Teraz idź do jaskini, odpocznij. -Posłałam jej ciepły uśmiech.
- Dobrze. -Dziewczyna zrobiła sobie pod nogami wiatr is ie uniosła. - Do zobaczenia! -Krzyknęłam i odleciała.
Westchnęłam. Nie wiedziałam że to będzie trudne. Naprawdę.
Wróciłam do swojej groty przemyśleć ostatnie wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz