Po tym jak brat sobie poszedł wstałam, a kotka zeszła ze
mnie. Wyszłam przed jaskinię, stali tam wszyscy nawet mój drugi brat, nie wliczajmy
Illusia. Każdemu kazałam ćwiczyć oddzielnie. Mieli trenować na drzewach, albo w
powietrzu między stworzonymi powietrza „wrogami” przez nich samych. Sama
zaczęłam ćwiczyć na drzewie, aż wyczułam negatywne emocje brata. Dawno już mi
nie udostępniał tego co czuje, wiec pewnie zapomniał o tym. Po chwili nad
naszymi głowami zaczęły dziać się jakieś cuda, co oznaczało, że Illuminated
musiał się z kimś pokłócić i był wściekły. Od razu pomyślałam o Nem, bo
przecież ona dawno się z nim nie widziała, no ale to mógł być każdy…. W każdym
bądź razie musiałam pogadać najpierw z Nemezis. Znalazłam ja szybko, była
smutna i łzy leciały jej z oczu, pojedyncze i z rzadka, ale leciały. Bez
namysłu uścisnęłam ją i powiedziałam:
- Jak nie chcesz nie musisz mówić, ale lepiej jak powiesz od
razu. – Powiedziałam cicho.
- Chodzi o twojego brata. Trochę mnie zaniedbał. Ja wiem, ze
ćwiczył i bla bla bla, ale nie jestem pustą skorupą. Zerwałam z nim…. –
Powiedziała ocierając ostatnie łzy.
- Rozumiem. Mogłaś po prostu zrobić sobie przerwę od niego….
Nic teraz nie poradzimy, ale on na pewno się będzie o Ciebie starał, wiec nie
smuć się. W razie co wzywaj mnie, ja teraz idę go szukać, by nie narozrabiał. –
Powiedziałam wypuszczając przyjaciółkę.
Pokiwała głową, a ja poszłam w kierunku naszych terenów. Największe
chmury były nad naszymi nowymi terenami. Lało jak scebra, znowu miałam sine
nogi i byłam cała mokra, ale kogo to obchodzi? Mój brat ma problemy, więc muszę
go wspierać. Mój brat siedział pod jakimś dachem ze swoim krukiem. Był wściekły
i smutny jednocześnie. Stanęłam przed nim i czekałam aż mnie zauważy, gdyż
patrzył w ziemię. Po chwili spojrzał na mnie, a jak mnie rozpoznał to od razu
mnie chwycił i wleciał pod ten daszek.
- Zgłupiałaś do reszty!? – Zagrzmiał piorun.
- Nie chce Ci przeszkadzać. – Znowu dostawałam burę.
- Masz całe fioletowe nogi, do tego cała przemoczona !
Niedługo zachorujesz, a co najgorsze stracisz czucie w nogach i nie będzie tak
wesoło! – Nadal był zły.
- Przepraszam. – Szepnęłam z pochyloną głową.
- Dobra, już przestań. – Przytulił mnie.
- Jesteś bardzo zły? – Zapytałam.
- Już nie jestem. – Zaśmiał się.
- Chodzi o Nemezis. – Powiedziałam smutno, a brat po prostu zesztywniał.
- Poradzę sobie, nie musisz się martwić. – Powiedział i
przestał mnie tulić.
- Nie udawaj, dobrze wiem, że sobie poradzisz, ale nie
chowaj swoich emocji. Nie przede mną ! – Krzyknęłam.
- Słuchaj to są moje sprawy do których nie chce Cię mieszać.
Zostaw to tak jak jest. – Powiedział.
- Illuś nie udawaj, że jest okej. - Powiedziałam przemądrzale.
- Chyba kazałem Ci tak do mnie nie mówić. – Spojrzał na mnie
morderczym wzrokiem.
- Illuś, Illuś, Illuś! – Zaczęłam krzyczeć z uśmiechem.
Deszcz, a raczej burza się skończyła, więc zaczęłam przed
nim uciekać. Złapał mnie po chwili i przygwoździł do drzewa.
- Jeszcze raz, a… - Nie zdążył skończyć.
- ILLUŚ. – Powiedziałam z naciskiem.
- Ty mała żmijo! – Zepchnął mnie z drzewa, ale z łatwością wylądowałam
na nogach.
On zeskoczył za mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz