Artemis miała rację, za krzakami była Alfa Ognia Symphony Of My Heart. Tylko skąd ta mała wiedziała, gdzie ona jest... Będę musiała z nią przeprowadzić poważną rozmowę.
- SOMF potrzebna mi twoja pomoc - zwróciłam się do niej. - Mam zadanie do wykonania. Im mniej poznasz szczegółów tym lepiej, nie chcę, aby Nemezis mnie opierdoliła przypadkiem, że się wygłupiam w czasie nadchodzącej wojny.
- No... Dobrze - powiedziała po chwili wahania. - A o co chodzi?
- Musisz przebudzić wulkan - Kuroko zaczęła paplać jak najęta. - Jest on Boga Ognia Hefajstosa, to jest pierwsze zad... Auuuuu!
Syknęła w momencie, gdy nadepnęłam jej na stopę i zasłoniłam usta.
- Już starczy - powiedziałam. - Z tego co wiem wulkan znajduje się poza IV, gdzieś we wschodnich górach, Kuroko wiesz może gdzie dokładnie?
- Yhym - pokiwała głową.
Po czym zaczęła robić małe skoki teleportacji, ponieważ góry o których wspomniałam były niedaleko. W końcu znaleźliśmy się u podnóża łańcucha górskiego.
- Która góra? - Spytała Kuroko.
- Największa - odparłam bez wahania. - Bogowie lubią innym pokazywać jak są mali w stosunku do innych.
Kuroko nas teleportowała.
- No, a teraz mogłabyś jakoś przebudzić ten wulkan? - Zwróciłam się w stronę SOMF.
Kiwnęła głową, po czym skupiła się na swojej robocie. Dla mnie wyglądało to niczym czarna magia, ale wulkan faktycznie zaczął wybuchać.
- Dzięki - powiedziałam. - Kuroko!
Wadera ze światła wiedziała co robić, szybko odesłała Symphony Of My Heart, która otwierała usta, aby zadać kolejne pytanie.
- Będę się długo tłumaczyć przed nią - westchnęłam.
Nagle wielki gejzer wybuchł, a ja zobaczyłam obok mnie dziwne światełka.
- Nie masz wrażenia jakby ktoś cię obserwował? - Zapytała nagle Kuroko.
- Wiesz co - powiedziałam z pozoru beztrosko. - Ale mam. Może byś mi podała jakiś kamyczek?
Kuroko z chęcią wykonała moje polecenie, a ja rzuciłam w miejsce, gdzie zobaczyłam tajemnicze światełka.
- Auuu - wyrwało się ukrytej postacie.
- Artemis... - Powiedziałam wesoło, ale wewnątrz mnie gotowało się bardziej niż w tym wulkanie.
- Co ty tutaj robisz... - Dokończyła Kuroko.
Wadera się ujawniła z buntowniczym wyrazem pyszczka.
Podeszłam do niej z przerażającym uśmiechem.
- Wiedziałam, że coś knujecie - powiedziała oskarżycielsko.
- Ale to nie był powód, abyś nas śledziła - zauważyłam i miałam wrażenie, że moją twarz spowił cień grozy i grymasu.
- Tutaj jest niebezpiecznie - dodała Kuroko.
Jak na zawołanie wybuchł gejzer obok nas.
- Zmykaj do watahy - rozkazałam.
- Nie - odparła.
- Że co powiedziałaś? - Uśmiechnęłam się miną aniołka, rozcierając pięść. - Nie zamierzasz się mnie słuchać. Jestem siostrą Nemezis, jej rodziną.
- A nie daleko pada jabłko od jabłoni - podpowiedziała usłużnie Kuroko. - One mają więcej ze sobą wspólnego niż myślisz.
- Phi - prychnęła. - Ja się nie poddam. Nie moja wina, że nie było was ciągle w watasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz