wtorek, 13 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza)Od Miko

Cała mokra usiadłam pod drzewem w słońcu. Nagle obok mnie usiadł Greg.
- Przepraszam za tamto. – Powiedział patrząc w dal.
- Nic nie szkodzi… ale nadal nie rozumiem czemu mówiłeś takie rzeczy…. – Powiedziałam nieco przygaszona.
- Możemy o tym zapomnieć? – Zapytał szybko.
- Niech będzie. – Powiedziałam niechętnie.
- Chciałaś śpiewać, prawda? – Zmienił temat.
- Tak. – Odparłam.
Chłopak wyjął gitarę i wreszcie na mnie spojrzał.
- Czemu jesteś mokra? – Mierzył mnie wzrokiem.
- Długa historia. – Zaśmiałam się nerwowo.
- Jasne. – Zaśmiał się.
- Przykro mi, lecz "normalność" mnie nie satysfakcjonuje.
Pragnę czegoś ekscytującego. Wciąż jest mi mało.
Moje serce wali.

Mimo, że minęło już tyle czasu,
To jeszcze nie koniec.
Przekroczyłam granicę pomiędzy snem a rzeczywistością.
Zmierzam w stronę idealnej przyszłości.

Jestem Twórczynią Snów. Pragnę przybliżyć się do swojej wizji.
Jestem Twórczynią Snów. Pragnę ujrzeć ten nigdy niewidziany świat.
Jestem Twórczynią Snów. Pragnę ukształtować wylewające się ze mnie emocje.
Jeśli spróbuję, to z pewnością zbliżę się do swego celu.
Wierzę w swoje możliwości.

Przykro mi, lecz "robienie rzeczy na pół gwizdka" do mnie nie przemawia.
Nie poddam się. Wciąż mam jeszcze wiele przed sobą.
Moje serce trzepocze.

Jeszcze nie osiągnęłam swego celu,
Lecz droga do niego jest wyboista.
Przekroczyłam linię graniczną pomiędzy snem a rzeczywistością.
Zmierzam w stronę lśniącej przyszłości.

Jestem Twórczynią Snów. Podniosę się nawet, jeśli poczuję zniechęcenie.
Jestem Twórczynią Snów. To dlatego, że stanę się silniejsza jedynie, jeśli to przetrwam.
Jestem Twórczynią Snów. Nic mnie nie złamie na drodze do osiągnięcia mych zamiarów.
Jeśli spróbuję, to z pewnością zbliżę się do swego celu.
Wierzę w swoje przeznaczenie.

Jestem Twórczynią Snów. Pragnę przybliżyć się do swojej wizji.
Jestem Twórczynią Snów. Pragnę ujrzeć ten nigdy niewidziany świat.
Jestem Twórczynią Snów. Pragnę ukształtować wylewające się ze mnie emocje.
Jeśli spróbuję, to z pewnością zbliżę się do swego celu.
Wierzę w swoje możliwości. – Zaśpiewałam, a Il zagrał idealną melodię.
- Nie złą piosenkę zaśpiewałaś. – Pochwalił mnie.
- Fajnie, że Ci się podobała. – Uśmiechnęłam się, a Gregory zrobił lekko zdziwioną minę, jak by już od lat nie widział mojego uśmiechu.
- Coś nie tak? – Zapytałam po chwili.
- Nie wszystko dobrze…. – Odpowiedział.
- Słuchaj, bo niedługo będzie wojna i… jak myślisz, jak to będzie wyglądać? – Zapytałam.
- Wiesz, tak szczerze to myślę, że będziemy walczyć ze swoimi alter, ale oni będą totalnie inni niż my. Wydaje mi się, że są okrutni. – Powiedział, jak by coś o nich wiedział.
- Nie chce siebie zabić…. – Powiedziałam zasmucona.
- To ona zabije Ciebie. – Powiedział.
- Wiem. Muszę się postarać by z nią wygrać, ale nie wiem, czy nie jestem zbyt wrażliwa…. Ciekawe czy każdy będzie na swoim terenie, czy może na polanie…. – Zanurzyłam się trochę w wyimaginowanym świecie.
- Pewnie na polanie, no bo działanie w grupie jest prostsze. – Odparł.
- Ciekawe, czy oni też nie znali swojej rodziny itp. – Nadal fantazjowałam.
- Wiesz to, że wyglądają tak samo to nie znaczy, iż mają taką samą przeszłość. -  Odparł.
- Masz rację. – Uśmiechnęłam się.
- Masz jeszcze na coś ochotę? – Zapytał.
- Szczerze to chcę zobaczyć księżyc w pełni, ale to dopiero za trzy dni…. – Trochę mnie irytuje, że pełnia jest co jakiś czas, a nie zawsze.
- To nic, gdyby była zawsze to byś jej niedoceniała. – Poklepał mnie po ramieniu.
- W sumie to ma jakiś sens. – Odparłam.
Nagle zobaczyłam coś dziwnego, jak gdyby ktoś przebeigł przez jezioro. Szturchnęłam lekko Grega i spojrzałam na jezioro, a on za mną. Nagle z wiatru wyłoniła się niewyraźna postać, która z ogromną prędkością pędziła prosto na nas. Wysiliłam wzrok i zobaczyłam, że ten ktoś ma szyderczy uśmiech. To była dziewczyna w czarnych opinających się ciuchach. Zatrzymała się jakieś trzy metry przed nami. To byłam ja…. Trzymała jakiś papier w ręku po czym go puściła. Następnie rozpłynęła się w powietrzu. Szybko wstałam i pobiegłam po kartkę. Il chciał mnie zatrzymać, ale mu nie wyszło bo zmieniłam pozycję przy wstawaniu. Podniosłam wiadomość i przeczytałam. Wzdrygnęłam się jak bym ducha pierwszy raz zobaczyła na oczy.
- Greg biegniemy do Alf! – Krzyknęłam do chłopaka, po czym zmieniliśmy się w wilki i ruszyliśmy do mojego brata, bo był najbliżej.
Szybko go zobaczyłam ze świeczką.
- Illuminated! Wiadomość! – Krzyknęłam.
- Co? – Odwrócił się zły.
- „ Do Nemezis, Ateny, Illuminated’a, Rapix, Belli, oraz Symphony Of My Heart. Walka odbędzie się o piątej pełni księżyca. Miejsce nas nie interesuje, możecie sami se je wybrać.
Atena i Nemezis.” – Przeczytałam na głos.
- Biegniemy do Nemezis. – Powiedział brat wstając z pełną powagą. Gdy dotarliśmy Nem siedziała na jaskini, jako wilk.

- Nem, mamy widomość. – Powiedział Illuś grobowym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz