- Cieszę się ,że już jesteś. Trisio co się działo przez ten cały dzień? Pamiętam ,że jak wysłałaś mi wiadomość, że masz kłopoty Dastan walczył z Vanessą i pytał o ciebie ,wtedy ty się zjawiłaś... a potem zniknęliście wszyscy. Nie rozumiem, proszę powiedz mi. Martwię się o ciebie... - skąd on wiedział że on ma na imię Dastan!?
- Kondro to długa historia...- odpowiedziałam.
- Chętnie jej wysłuchamy.- do jaskini weszła Rapix
- Rapix co ty tu robisz?- spytałam. No bo skąd niby wie o tej jaskini?!
- Kondro pytał mnie o Dastana, powiedział mi co widział i wiem ,że Dastan mnie okłamał. Muszę go znaleźć zanim zrobi głupstwo... powiedz co się stało po kolei.- powiedziała Rapix.
- Ech...Zacznę od początku. - powiedziałam i przełknęłam ciężko ślinę. - Kiedyś należałam do innej watahy. Tam była moja rodzina i inny moi bliscy. Pewnego dnia miałam śpiewać na koncercie z znajomymi. Wszystko pięknie poszło. Po koncercie gdy zeszłam ze sceny zaczepił mnie Dastan. Myślałam że to normalna rozmowa, ale on w pewnym momencie skasował mi niektóre i najważniejsze fragmenty pamięci. Zapomniałam o wszystkim. Dlatego zaczęłam wyprawę. W końcu dołączyłam do tutejszej watahy ognia. Po miesiącu może więcej spotkałam Dastana. Mówił mi że wędruję. Tego samego dnia wieczorem przeniosłam się przez przypadek do innego wymiaru. Tam poznałam Mirandę. Na koncercie grała na gitarze elektrycznej. Dzięki niej odzyskałam część wspomnień...
- Mów dalej. - powiedziała Rapix, a Kondro słuchał zza ciekawieniem tego co mówię.
- Powiedziała mi że Dastan jest na tamtym wymiarze poszukiwany za kradzież Księgi Nieczystości. No i przy okazji zdradził Fulka.
- Kogo? - spytał Kondro.
- Władce tamtego wymiaru. - powiedziałam. - Minęło kilka tygodni i wtedy zaatakował Vanesse. Chyba dalej wiecie co się stało? - spytałam ale brzmiało to jakbym stwierdziła. - Mogę być pewna, że on nie należy do twojej watahy. Może być podobny do Dastana z twojej watahy, ale wątpię żeby był to on.
- Rozumiem. - powiedział Rapix - Dasz radę skontaktować się z Mirandą?
- Spróbuje. Jakbym coś jeszcze wiedziała to ci powiem.
- Dobra. To ja idę. - powiedziała i wyszła z jaskini.
Gdy zniknęła z pola widzenia spojrzałam na Kondra, który opierał się o ścianę jaskini.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - spytał, ale było słychać że traci kontrole nad głosem.
- Nie wiem. Jakoś tak wyszło...
- Jakoś tak wyszło!? Ja tu się bałem o ciebie. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego?! - wrzasną.
- To nie ma sensu. Przeprasza... - wydusiłam. Łzy mi napłynęły do oczy.
Wyszłam szybkim krokiem z jaskini i gdy tylko wyszłam zaczęłam biec przed siebie. Po długim biegu nogi odmawiały mi posłuszeństwa. W dodatku zaczęło padać. Weszłam na pierwsze lepsze drzewo i usiadłam na gałęzi. Zaczęłam płakać. Łzy mieszały się z kroplami deszczu które spływały po liściach. Usłyszałam kroki i wtedy zobaczyłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz