Unmei walczył całkiem nieźle. Ale brakowało mu techniki.
Po ok 10 minutach pojedynku mój brat zrobił błąd w postaci odwrócenia się do mnie plecami przy obrocie. Wykorzystałem to i szybkim ruchem zaatakowałem go od tyłu. Przyłożyłem mu miecz do gardła.
- Nigdy nie odwracaj się plecami do wroga. - Powiedziałem do niego a później go odepchnąłem.
Prychnął na mnie po czym odszedł.
- Ktoś jeszcze chętny do treningu.? - Zapytałem ale nikt mi nie odpowiedział. - Świetnie. Jeśli w nadchodzącej wojnie dacie się zabić to nie moja wina. - Stwierdziłem zimno.
Nakazałem mojemu mieczowi zamienić się w sygnet po czym odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
Nogi same zaniosły mnie w stronę naszych nowych terenów. A konkretniej pod Arenę Żużlową.
Stadion był imponujących rozmiarów.
Wszedłem do jakiegoś pomieszczenia. Stał tam motocykl.
Właściwie to co mi szkodzi spróbować.? Obok znalazłem cały czarny kombinezon wraz z kaskiem, butami i rękawiczkami. Ubrałem go szybko po czym wyprowadziłem motor na tor. Przebiegłem z nim kawałek, aby odpalić silnik i usiadłem na siodełku.
Momentalnie poczułem jego wielką moc. Powoli otworzyłem przepustnicę a motocykl ożył z warkotem pode mną.
Wystrzelił do przodu jak rakieta. To mi się podoba. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz