Dlatego byłam taka wściekła jak JEGO z nią zobaczyłam.
Ciemna mgła zasłoniła mój umysł i nie miałam kontroli co robię a kiedy już "pojaśniało" zobaczyłam krwawiącą Miko. Noż kurde.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina. – Zakaszlała krwią kiedy padłam koło niej na kolana.
- Mi… -Zaczęłam.
- Ciii. – Położyła mi palec na ustach. – On mi pomógł, uspokój
się. – Uśmiechnęła się a ja umilkłam. To było niw wiarygodne by on jej pomógł. Wątpię. Obok nas położył się Illuminated. Jego rana dalej była bolesna ale wyglądała lepiej, Miko jak zawsze chciała pomóc wszystkim a nie sobie, zaczęła leczyć tą ranę mówiąc:
- Pół godziny nie możesz w ogóle chodzić i przestanie
kompletnie boleć i się zagoi. – Powiedziała i spojrzała na wilka mroku.
- Dziękuję i przepraszam za ich reakcje, są przewrażliwieni.
- Ta, spoko. – Roxas jakby z fochowany wstał i odwrócił się plecami do nas wszystkich. –
Jeszcze jedno, niemu siałaś mnie bronić, zwłaszcza w takim stanie. – Zaczął się oddalać a Miko szybko zagrodziła mu drogę.
Patrzyłam na tą całą scenkę z rozbawieniem.
- Sama wybieram kogo i kiedy chronię. Nawet gdybym była
naprawdę umierająca zasłoniła bym Ciebie. Tak wybrałam i tego nie zmienisz. – Uchwyciłam jej słowa, basior odszedł. Zobaczyłam jak Miko kolana drżą po czym szybko podbiegłam do niej
pomagają stać.
- Jesteś prawdziwą idiotką. Przemęczasz się i ranisz, to
głupie! – Krzyczałam.
- Nie pozwolę cierpieć innym, gdy mogę ich obronić i przyjąć
to na siebie. – Z warg wypłynęła mała struga krwi. Byłam zirytowana. Patrzyłam na waderę jakby mądrze mówiła ale zachowywała się niegodnie i źle. Trzeba wiedzieć jak postąpić i pomóc dobrze by nie narazić siebie na niebezpieczeństwo. Westchnęłam mentalnie. Dotknęłam jej czerwonego brzucha i zaczęłam leczyć. Widziałam jak jej to sprawia bólu ale nie mogłam teraz przestać gdybym to zrobiła krwotok by się wznowił z podwójną siłą rozrywając tkanki w środku pod napływem krwi.
- Dziękuję. Zajmij się Illuminated’em. – Powiedziała. Przytaknęłam chociaż niechętnie i puściłam. Ta miała już odejść kiedy zadałam jakby do siebie pytanie;
- Co się tu wcześniej stało?
- Nie martw się. Jest już dobrze. – Powiedziała i zniknęła za drzewem.
Podeszłam do Illuminated'a który jakby patrzył na to cało spotkanie. Miał przymknięte do połowy oczy ale jak kucnełam koło niego natychmiast je otworzył szerzej i liznął moja dłoń. Uśmiechnęłam się lekko.
- Illuminated'zie będziemy musieli poważnie porozmawiać jak wyzdrowiejesz. - Przeteleportowałam nas do jaskini watahy powietrza. Sprawdziłam czy basiorowi jest coś potrzebne po czym opuściłam grotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz