Nagle w mojej głowie rozszedł się donośny krzyk mojego
brata: * WSZYSTKIE WILKI NATYCHMIAST NA ŁĄKĘ WSPÓLNYCH SNÓW.!*. Ze zdziwienia
stanęłam. Byłam totalnie w innej części niż bym chciała. Wiedziałam, ze coś się
dzieje, ale dotarcie w szybkim czasie wymaga dużej siły, którą musiałam
zostawić. Wskoczyłam na pierwsze lepsze drzewo i zaczęłam skakać po gałęziach w
stronę polany. Gdy tam poskakałam to już były wilki Mroku. Szybko podbiegłam do
brata i przyjęłam cios od drugiej Nemezis. Był dość słaby, wiec pewnie się nie
rozgrzała. Nasza Nemezis zabrała mojego brata, a w tym czasie stanęliśmy
wszyscy po dwóch stronach pola bitwy. Tamci wyglądali na groźniejszych, w
dodatku mieli inne wyrazy twarzy. Druga ja stała wyprostowana i z uśmiechem,
ale drwiącym. Wszyscy byliśmy w postaciach ludzkich. Obydwie Panie Mroku wyszły
przed szeregi. Mówiły dosłownie między sobą. Czułam, że coś jest nie tak i nagle przy moim gardle zalśnił sztylecik.
- Walcz na całego, bo Ci nie podaruję. – Syknęła mi Miko do
ucha.
Zniknęła i znowu stała na swoim miejscu, była bardzo szybka.
Nem odwróciła się w naszą stronę, ale jej wyraz twarzy nie był przyjemny.
- Walka zaraz się rozpoczyna! Nie ma zasad! Zabijacie się nawzajem!
Używacie wszystkich mocy, nawet zakazanych! – Krzyczała tak by wszyscy ja
słyszeli.
Podbiegłam do brata, który był kawałek dalej i wrócił do
siebie.
- Illuminated, pamiętaj co mi obiecałeś. – Zadrżały mi ręce.
Bałam się okropnie, tu i teraz miała się odbyć rzeź, a co
gorsza „NASZA”. Nagle obok mnie zjawił się Roxas, na jego twarzy była wypisana
odwaga i obojętność. Złapałam go za rękę i ścisnęłam lekko. O”n spojrzał na
mnie.
- Boję się. – Powiedziałam zduszonym głosem.
- Nie masz czego. – Jego kąciki ust lekko drgnęły.
Nagle podbiegł do nas Greg.
- Miko, pamiętam co mówiłem i nie zawiodę w razie czego. –
Powiedział zdyszany.
- Greg…. – Zachlipałam i wpadłam mu w ramiona jednocześnie puszczając
drugiego chłopaka.
Il zadrżał, nie spodziewał się tego, ja zaś zaczęłam płakać.
Wydobyłam =twarz spod ubrania przyjaciela i spojrzałam na blondyna, który
udawał, ze nic nie widzi.
- Roxas… Ja… Jeśli się zmienię to mnie nie ratuj. –
Zaszlochałam.
Chłopka spojrzał na mnie zdziwiony, pierwszy raz zobaczyłam
to tak długo na jego twarzy. Wzięłam głęboki oddech i puściłam maga wody.
Otarłam łzy rękawem i zmieniłam wyraz twarzy na poważny. Czas na walkę. Alfa
Watahy Mroku podeszła do mnie, gdzie stała większość Alf, po czym gwałtownie się
odwróć momencie zobaczyłam tylko jak wszyscy ruszają na nas, a „Miko”… Ona
ruszyła wprost na mnie. Wiedziałam, że albo ona, albo ja, więc nie czekałam i
również wystrzeliłam jak torpeda, zaś za mną ocknęła się reszta. Jedyna Nem
stała z niewzruszona miną i zaczęła biec później. Coś planowała. Gdy się spotkaliśmy
pierwszym jej ciosem był kopniak, który szybko ominęłam, jednak jej cisy były
bardziej precyzyjne, mogłam iść uczyć się do mojej przyjaciółki…. Wymijałam jej
ciosy, w międzyczasie słysząc krzyki innych. To było straszne, ale ja skupiłam się
na walce. Wszyscy zaczęli od walki wręcz, po czym przeszło do magii, co było
bardziej niebezpieczne, gdyż wszyscy staliśmy dość blisko. Jasnowłosa „ja”
omijała wszystkie kule bardzo szybko i zgrabnie, zaś ja ledwo co i niechlujnie.
Zaczęłam atakować powietrzem, ale ona po prostu się rozpływała, nie mogłam jej
trafić…. To było okropne. Wiedziałam, ze nie pociągnę długo. Obejrzał się za
siebie i moja uwagę przykuła walka Nemezis. Nagle za jej plecami pojawił się…
Miecz! Nie było czasu na tarczę, wiec dodałam sobie napęd w nogach i miecz wbił
mi się w ramię, gdy tylko we mnie wszedł, to wyhamowałam go moja osłoną, którą
wytworzyłam w czasie biegu. Było to lekkomyślne z mojej strony, ale nie miałam
wyjścia. Nagle ktoś zadał mi ogłuszający cios, ale tylko zakręciło mi się w
głowie. To była ta druga Nem. Spojrzała na mnie wściekle, po czym przeklęła
siarczyście, a ja wstałam i zaczęłam biec szukając mojej przeciwniczki. Nagle
wyczułam, ze nie mogę się ruszyć. Dziewczyna stanęła przede mną z wyraźnym
zainteresowaniem.
- Bronisz jej? – Zapytała rozbawiona.
- A ty byś nie broniła!? – Krzyknęłam w złości.
- Ją? Nie żartuj, puściła się już chyba z każdym z naszego
IV! Nie martw się, ja nie byłam gorsza. – Ostatnie zdanie powiedziała oblizując
wargi.
- Ty…. – Teraz żarty się skończyły, jej magia była jeszcze
słaba.
Przełamałam się i zaczęłam szybki atak, co było głupie… Zapomniałam
o ranie, która obficie krwawiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz