niedziela, 8 września 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Odwróciłam wzrok i spojrzałam między drzewa, po chwili już biegłam z jakieś 500 km/h. O niczym nie myślałam, niczym się nie martwiłam, w końcu przestałam nawet patrzeć jak biegnę. Zamknęłam powieki i moje zmysły się wyostrzyły. Czułam las, kwiaty…. Włosy były z tyłu, słyszałam jak szybko stawiam kroki, czułam na czym staje. Wiatr świszczał w moich uszach dość głośno. Nie patrzyłam gdzie biegnę, a jednak nie wpadłam na drzewo, jak? Nie mam pojęcia. W pewnym momencie  nagle zrobiłam obrót i zmieniła kierunek. Znowu gdzieś biegłam, teraz jednak jeszcze szybciej. Otworzyłam lekko usta i w tym nie mogąc zaczerpnąć powietrza szyb koje zamknęłam.  Nagle moje nogi się zatrzymały, nie wiem jak przy takiej prędkości, ale widocznie coś musiało się zmienić…. Poczułam jak włosy opadają mi na ramiona, ręce zawisały swobodnie, a nogi miałam lekko rozszerzone. Otworzyłam oczy i ujrzałam krystalicznie, czystą wodę mojego jeziorka. Zrobiłam  jeden krok i w tym momencie zmieniło się moje kimono i fryzura, a na nogach pojawiły się buty i skarpetki.

Spojrzałam na siebie, to zrobiła moja moc, ale nie wiem czemu, może ja tego chciałam? W każdym razie stało się i nic nie poradzę na to, coś mnie korciło bym weszła do wody, więc bez zbędnych ceregieli ruszyłam do wody. Na moich ustach pojawiła się „maseczka”.  Zanurkowałam i płynęłam coraz głębiej i głębiej, aż ujrzałam pewna piękną dziewczynę.

Nie pierwszy raz ją widziałam, kiedyś widziałam ją w Lazur. Różnica była w kimonie.

Płynęłam prosto do niej, kiedy byłam już blisko wyciągnęła prawą rękę i dotknęła mojego policzka. Nagle poczułam, że nie mam kontroli nad ciałem, nic nie mogłam zrobić. Dziewczyna spojrzała na mnie ze smutkiem, po czym zadała bolesny cios pięścią w brzuch. Szczerze nie bolało mnie aż tak bardzo. Na jej twarzy zagościł blady uśmiech, nie rozumiałam co się dzieje, ale wiedziałam, że to jakiegoś rodzaju test. Zawsze pojawiała się przed czymś bardzo ważnym, od mojego dzieciństwa. Może jest moją strażniczką?  Choć nią jest ktoś inny…. Luna…. Właśnie, może ona coś o niej będzie wiedziała?! Dziewczyna zabrała bladziutką rękę z mojej twarzy, a ja zaczęłam się oddalać, po policzku spłynęła mi niewidoczna łza, a następnie straciłam moją „maseczkę”. Odzyskałam kontrolę, jednak nie próbowałam odnowić tlenu. Z chwili na chwilę mój mózg tracił coraz to więcej tlenu, przez co zaczął rozmazywać mi się obraz, a ciało przestało funkcjonować. Wypłynęłam na powierzchnię, ale plecami, po czym  powieki zaczęły mi opadać. Usłyszałam tylko chlupot i głuchy krzyk. Następnie straciłam przytomność.

 ( Jakiś miły wilk mógł by dokończyć? Z góry dziękuję ;P.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz