Twarz wadery wykrzywiła się w morderczym grymasie, a ja zaczynałam mieć złe przeczucie. Uniosłam lekko głowę, starając się przewdzieć jej następny atak, jeśli w czymś byłam dobra to jedynie w uciekaniu, ale i tak zawsze mam pecha.
Nagle usłyszałam krzyk od którego pękała głowa, zakryłam uszy, a oczy nabiegły mi krwią. Kolejna umiejętność obraca się przeciw mnie. Włamywanie do umysłu, to się u mnie odbywa nieświadomie, dlatego wszystko odbieram o wiele wyraźniej niż inni.
- Chodź. Powiesz mi wszystko później. - Powiedziała Nemezis beznamiętnie.
Siedziałam dalej nieruchomo przed oczami mając scenę walki... Nemezis nas teleportowała, wbrew mojej woli i ujrzałam to samo wydarzenie z innego punktu widzenia.
Jakiś basior walczył ze swoim klonem.
Wadera rzuciła się od razu mu na pomoc.
Ja tylko stałam jak zaklęta i patrzyłam na to. Coraz więcej wilków się pojawiało, a także ich drugich wersji, ale było coś co wstrząsnęło mną do głębi. Była wśród nich Atena...
Wszystko inne przestało się liczyć...
Musiałam się dowiedzieć, czego ode mnie chciała, skoro przybyła, aż tutaj.
- Atena? - Zapytałam zdziwiona. - Przecież ty nie żyjesz?
- Znamy się? - Najwyraźniej mnie nie kojarzyła.
- Co się tutaj dzieje? - Spytałam.
- Trwa wojna - wyjaśniła. - A ty najwyraźniej jesteś moim wrogiem, skoro pochodzisz z alternatywnego Immortal Volves.
- Alter... Co? - Zdziwiłam się.
- Dwa światy walczą - odparła. - Długa historia.
- Ale zanim mnie zaatakujesz odpowiedz najpierw na moje pytania - poprosiłam. - Nie wiem co się tutaj dzieje. Wpakowałaś mnie w istne piekło, a ta twoja siostra Nemezis... Jest straszna.
- Fakt, że potrafi innych odstraszyć, ale nie osądzaj jej pochopnie - odparła wadera.
- Ale dlaczego się za mnie poświęciłaś? - Wypytywałam ją. - Dlaczego dałaś się zabić, podczas, gdy mogłam zginąć ja?
Wzruszyła ramionami i odparła:
- Nie wiem. - Nie jestem nią, nawet, jeśli wyglądam tak jak ona i mam podobny charakter, to mimo tych podobieństw jesteśmy od siebie bardzo różne. Mamy inne życiowe doświadczenia, a to one nas przecież w dużej mierze kształtują. Może jak opowiesz mi historię waszego spotkania to coś ci wytłumaczę, ale nic nie obiecuję.
Tak więc opowiedziałam jej o wszystkim od momentu spotkania tamtej Ateny i pokazałam jej te dwa miecze.
- Chyba ją rozumiem - odparła uśmiechając się. - Ciężko jest patrzeć na śmierć innych osób i najwyraźniej obie o tym wiedziałyśmy.
- I co teraz? - Zapytałam.
- Teraz...? - Zamilkła na chwilę. - Skoro ona zdecydowała się odejść to chyba i ja to mogę, jednak chce z tobą powalczyć. Musisz mnie zabić o własnych siłach, aby nie było, że masz najłatwiejsze zadanie.
- Ale ja nie bardzo... Umiem walczyć - wyznałam.
- No to pora się nauczyć - odparła. - Pamiętaj o tym, że musisz uniknąć wszystkich moich ataków, tak jak zrobiłaś to z ostatnim atakiem Nemezis.
- Ale to nie byłam ja - upierałam się.
- To samo było przy Belli - powiedziała. - I Nemezis to nie była.
- Ale to nie ja - powtórzyłam raz jeszcze.
- No to zginiesz - wyznała bez uczuć i zamachnęła się na mnie mieczem.
Miałam wrażenie, że śmierć zagląda mi w oczy, lecz, jednocześnie pojawiła się chęć, wola życia, tak jak wcześniej. Znowu czułam jak moje oczy stają się intensywnie niebieskie, a bransoleta tym samym, jednocześnie zmieniła swój kształt.
Miecz wadery odbił się z głuchym dźwiękiem, a ona wybuchnęła śmiechem
- A więc to dzięki temu utrzymujesz się przy życiu - uśmiechnęła się.
- O czym ty mówisz? - Spytałam.
- Ale co to robi u zwykłego śmiertelnika...? - Zastanawiała się.
- O co ci chodzi? - Zapytałam raz jeszcze.
- Egida, skąd posiadasz Egidę? - Wyglądała na lekko rozmarzoną. - Jeśli ktoś wie jak się nią posługiwać to NIGDY nie zginie w boju, ale do tego potrzeba dużych umiejętności... Może ci się wymknąć spod kontroli, jeśli nie jesteś potężną posiadaczką.
- Aha - westchnęłam. - Czyli to się stanie na 99%. Jestem chyba najmniej umiejętnym wilkiem w całym Immortal Volves.
- Alfą - powiedziała. - Tamta Atena powiedziała, byś ją zastąpiła, a ja ją popieram, więc zostaniesz tutejszą Alfą Światła.
- Nie proszę - niemal upadłam na kolana, ale ona znowu zaczęła nacierać na mnie mieczem, a wokół mnie pojawiła się bariera. - Na pewno coś zawalę.
- Dziwna jesteś - stwierdziła. - Inni by ci zazdrościli.
Westchnęłam.
- To dlatego, że mi nigdy nic nie wychodzi, a to jest zbyt poważne stanowisko dla mnie.
- Od tego masz innych - powiedziała. - To jest coś o czym zapomniałam. Inni ci pomogą przy tym obowiązku.
- No może ale... - Umilkłam, nie znajdując żadnych kontra-argumentów.
- Może więc dokończymy walkę.
Nieważne czym zaatakowała, Egida mnie ratowała, ale wiedziałam, że jeden jej ruch by mnie zabił z łatwością, gdyby nie ona. Spróbowałam ją dopaść, ale nic z tego.
- Może Egida ci pomoże - uśmiechnęła się. - Ale na pewno nie jesteś na tym poziomie jeszcze, chyba kierujesz nią swoimi uczuciami, a nie poleceniami. Musisz na nią uważać.
W końcu sama przebiła się mieczem.
- To w ramach nagrody za dobrą obronę - wyjaśniła widząc mój zdruzgotany, a zarazem zadziwiony wyraz twarzy. - Mam nadzieję, że znajdzie się na miejsce Alfy świetle w mojej watasze jakiś zastępca. Do następnego.
Odwróciła się i po chwili zniknęła.
Napotkałam zdziwione spojrzenie Nemezis i usłyszałam jej myśl przypadkiem.
"Czy ona właśnie pokonała Atenę? Nie wydawała się taka silna, jednak tamta chwila..." zobaczyłam jej oczami moment w którym jej czarna magia się rozwiała, jak mnie zaatakowała tuż przed walką.
Szkoda, że nie wiedziała, że prawda była o wiele mniej uniosła, jeśli chodzi o mój udział. Atena sama się zabiła, a nie ja ją, gdybym ja to próbowała, ona mogłaby stać i odeprzeć wszystkie moje ataki, a mnie chroniła tarcza magiczna, a nie moje własne umiejętności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz