Nadal w ciele orła poleciałem za Alfą Mroku. Nie lubię kiedy ktoś mnie tak olewa i leci do innych. Przymrużyłem oczy. Usiadłem na jakimś drzewie. Pode mną rozegrała się dramatyczna scena. Owa wilczyca, którą cały czas irytuję pada na kolana przy ciele raczej martwego wilka. Och. jak mi przykro. Zmieniłem się w człowieka i ziewnąłem.
Wilk wyglądał źle. Właściwie to mało powiedziane. Wielkie cielsko z czego cały przód zakrwawiony i zmasakrowana łapa. Paskudny uraz. Alfa Mroku pobiegła po jakieś zioła i za pomocą magii nałożyła je na rany wilka. Później zmaterializowała kilka kocy i opatuliła nimi basiora. Uroczo. Zaśmiałem się sarkastycznie.
- Czyżby to on miał być Twoim słabym punktem.? - Zapytałem sam siebie.
Dziewczyna cały czas trwała przy wilku.
To się robi nudne. Znów ziewnąłem,. Zeskoczyłem zwinnie z drzewa. Dziewczyna zwróciła na mnie swoje oczy. Momentalnie rozbłysł w nich gniew. Ho ho.!
- Czego tu chcesz.? - Jej głos był zadziwiająco spokojny.
- Wzruszające przedstawienie. - Zaklaskałem. - Prawie się rozpłakałem. Czyżby Twój kochanek.? Partner.?
Kiedy nic nie odpowiedziała mówiłem dalej.
- Może to właśnie przez niego jesteś taka słaba.? - Zadrwiłem.
Nadal nic. Zacisnęła tylko szczękę.
- Zostaw... Ją...
Spojrzałem na basiora. Mimo jego opłakanego stanu jego oczy płonęły szkarłatem. Gwizdnąłem. To się nazywa złowieszcze spojrzenie. Dziewczyna zwróciła głowę do wilka i padła koło niego na kolana. Pogłaskała go czule po pysku.
- Widzę, że nic tu po mnie. Potem to dokończymy mała. - Obwieściłem po czym zniknąłem we mgle. Oczywiście nie zamierzałem nigdzie iść. To się robi zbyt ciekawe. Zaśmiałem się w myślach. Kiedy oboje zasnęli z powrotem w orlej formie usiadłem na drzewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz