Odwróciłam powoli głowę gdy usłyszałam kroki. To był mój
brat i Nem. W ich oczach rozbłysnęła wściekłość. Ich ciała okryły się płomieniami.
Nagle ruszyli w naszym kierunku, a brat chyba zapomniał o bólu. Nie wiem jakim
cudem, ale szybko wstałam i ochroniłam go własnym ciałem. Dostałam bardzo
bolesne ciosy w brzuch i w twarz. Odwróciłam się szybko do niego twarzą, bo
para była w szale i nie wiedzieli co robią. Dostałam kopniaka w kręgosłup i spadając
zobaczyłam jak chłopak patrzy się na mnie z szokiem. Gdy upadłam nie straciłam
przytomności. Oparłam się na łokciach, a Nemezis upadła na kolana i z Łazami cisnącymi
się do oczu zaczęła mnie oglądać.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina. – Zakaszlałam krwią.
- Mi… - Chciała coś powiedzieć.
- Ciii. – Położyłam jej palec na ustach. – On mi pomógł, uspokój
się. – Uśmiechnęłam się.
Dziewczyna zamilkła i usłyszała zipiącego Illuminated’a.
Podszedł do mnie i położył się na ziemi. Dotknęłam jego rany, a z moich dłoni
wyleciała dziwna błękitna smuga. Zapomniałam, że Sebastian jest świetny w
zaklęciach i może leczyć przez moje ciało, dzięki naszemu przywiązaniu. Wilk
otworzył oczy i spojrzał na łapę.
- Pół godziny nie możesz wogule chodzić i przestanie
kompletnie boleć i się zagoi. – Powiedziałam czule.
Przytaknął i spojrzała się na kucającego obok Raxos’a.
- Dziękuję i przepraszam za ich reakcje, są przewrażliwieni.
– Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
- Ta, spoko. – Wstał i odwrócił się plecami do mnie. –
Jeszcze jedno, niemu siałaś mnie bronić, zwłaszcza w takim stanie. – Ruszył do
przodu.
Zablokowałam mu drogę. Ledwo co stałam trzymając się za
brzuch i krwawiąc z niektórych miejsc. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Sama wybieram kogo i kiedy chronię. Nawet gdybym była
naprawdę umierająca zasłoniła bym Ciebie. Tak wybrałam i tego nie zmienisz. –
Powiedziałam dominująco, po czym kolana zaczęły się powoli uginać z bólu.
Blondyn wbił wzrok w ziemię i mnie ominął. Gdy zniknął za
drzewami moja przyjaciółka podbiegła do mnie i pomogła mi stać.
- Jesteś prawdziwą idiotką. Przemęczasz się i ranisz, to
głupie! – Krzyczała.
- Nie pozwolę cierpieć innym, gdy mogę ich obronić i przyjąć
to na siebie. – Z ust znowu popłynęła stróżka krwi.
Alfa spojrzała na mnie jak bym mówiła mądrze, ale jednak zachowywała
się jak nienormalna. Dotknęła mojego brzucha i zaczęła leczyć. Niestety miałam krwotok
wewnętrzny, więc leczenie było tak bolesne, że leciały mi łzy z oczu, choć nie
pisnęłam ani słowem.
- Dziękuję. Zajmij się Illuminated’em. – Powiedziałam.
Kiwnęła głową i mnie puściła. Gdy chciałam odejść na drugą
stronę usłyszałam ciche pytanie.
- Co się tu wcześniej stało?
- Nie martw się. Jest już dobrze. – Powiedziałam i odeszłam.
Po drugiej stronie wyczułam, że ktoś mnie obserwuje, ale
postanowiłam udawać, że nic nie wiem. Zanurzyłam dłonie w wodzie, po chwili
wokół brzegu pojawiły się przepiękne kwiaty.
Powoli wstałam, a woda przeciekała mi przez palce, to było
bardzo przyjemne uczucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz