poniedziałek, 9 września 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Odwróciłam powoli głowę gdy usłyszałam kroki. To był mój brat i Nem. W ich oczach rozbłysnęła wściekłość. Ich ciała okryły się płomieniami. Nagle ruszyli w naszym kierunku, a brat chyba zapomniał o bólu. Nie wiem jakim cudem, ale szybko wstałam i ochroniłam go własnym ciałem. Dostałam bardzo bolesne ciosy w brzuch i w twarz. Odwróciłam się szybko do niego twarzą, bo para była w szale i nie wiedzieli co robią. Dostałam kopniaka w kręgosłup i spadając zobaczyłam jak chłopak patrzy się na mnie z szokiem. Gdy upadłam nie straciłam przytomności. Oparłam się na łokciach, a Nemezis upadła na kolana i z Łazami cisnącymi się do oczu zaczęła mnie oglądać.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina. – Zakaszlałam krwią.
- Mi… - Chciała coś powiedzieć.
- Ciii. – Położyłam jej palec na ustach. – On mi pomógł, uspokój się. – Uśmiechnęłam się.
Dziewczyna zamilkła i usłyszała zipiącego Illuminated’a. Podszedł do mnie i położył się na ziemi. Dotknęłam jego rany, a z moich dłoni wyleciała dziwna błękitna smuga. Zapomniałam, że Sebastian jest świetny w zaklęciach i może leczyć przez moje ciało, dzięki naszemu przywiązaniu. Wilk otworzył oczy i spojrzał na łapę.
- Pół godziny nie możesz wogule chodzić i przestanie kompletnie boleć i się zagoi. – Powiedziałam czule.
Przytaknął i spojrzała się na kucającego obok Raxos’a.
- Dziękuję i przepraszam za ich reakcje, są przewrażliwieni. – Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
- Ta, spoko. – Wstał i odwrócił się plecami do mnie. – Jeszcze jedno, niemu siałaś mnie bronić, zwłaszcza w takim stanie. – Ruszył do przodu.
Zablokowałam mu drogę. Ledwo co stałam trzymając się za brzuch i krwawiąc z niektórych miejsc. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Sama wybieram kogo i kiedy chronię. Nawet gdybym była naprawdę umierająca zasłoniła bym Ciebie. Tak wybrałam i tego nie zmienisz. – Powiedziałam dominująco, po czym kolana zaczęły się powoli uginać z bólu.
Blondyn wbił wzrok w ziemię i mnie ominął. Gdy zniknął za drzewami moja przyjaciółka podbiegła do mnie i pomogła mi stać.
- Jesteś prawdziwą idiotką. Przemęczasz się i ranisz, to głupie! – Krzyczała.
- Nie pozwolę cierpieć innym, gdy mogę ich obronić i przyjąć to na siebie. – Z ust znowu popłynęła stróżka krwi.
Alfa spojrzała na mnie jak bym mówiła mądrze, ale jednak zachowywała się jak nienormalna. Dotknęła mojego brzucha i zaczęła leczyć. Niestety miałam krwotok wewnętrzny, więc leczenie było tak bolesne, że leciały mi łzy z oczu, choć nie pisnęłam ani słowem.
- Dziękuję. Zajmij się Illuminated’em. – Powiedziałam.
Kiwnęła głową i mnie puściła. Gdy chciałam odejść na drugą stronę usłyszałam ciche pytanie.
- Co się tu wcześniej stało?
- Nie martw się. Jest już dobrze. – Powiedziałam i odeszłam.
Po drugiej stronie wyczułam, że ktoś mnie obserwuje, ale postanowiłam udawać, że nic nie wiem. Zanurzyłam dłonie w wodzie, po chwili wokół brzegu pojawiły się przepiękne kwiaty.


Powoli wstałam, a woda przeciekała mi przez palce, to było bardzo przyjemne uczucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz