Nagle poczułam coś dziwnego, jak bym straciła cząstkę
siebie, czy coś takiego, nie umiałam tego opisać…. Nie mogłam połączyć się z
Illuminated’em, wiec pewnie z nim było coś nie tak, może walczył? Uznałam to za
tylko niepokojące, więc po prostu nie wtrącałam się w jego sprawy, tak jak mnie
o to nie raz prosił. Wiatr przybrał trochę na sile, ale na szczęście nie było
zimno. Nie wiem ile wpatrywałam się w tą wodę, ale zaczęło się ściemniać, więc
zdjęłam ciuchy i weszłam do wody. Kąpiel była długa, gdyż myślałam, nad wieloma
sprawami brodząc w wodzie rękoma. Na niebie pojawił się księżycowy blask, a ja
w tym momencie wyszłam z wody. Gdy wracałam do jaskini wypatrzyłam Nemezis
leżącą w ludzkiej formie obok mojego brata w wersji wilczej. Uśmiechnęłam się
pod nosem. Przykryłam ich, ale nie mogli spać na dworze…. Zmieniłam ich w
powietrze i tak przeniosłam na posłanie braciszka. Wyszłam jeszcze przed jaskinię
i spojrzałam na drzewo gdzie siedział orzeł. Spojrzałam mu prosto w oczy, choć
był daleko. To było coś jak ostrzeżenie, miałam zimny i zarazem spokojny wzrok,
jak bym chciała go zabić od środka, w katuszach. Zwierzę nie mogło oderwać
wzroku, jak by zobaczył coś interesującego w moich oczach, czyżbym go
zaciekawiła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz