środa, 4 września 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Nieoczekiwanie wyczułam, że Nem jest wściekła. Jak? Chyba się połączyłyśmy. Bez problemu weszłam do jej głowy. Ten typek był cholernie pewny siebie. Zagrzmiało. Mój brat stanął i zdjął kask.  Spojrzał prosto na mnie. Wyczuł mnie, a co najgorsze nie okazywał żadnych uczuć. Rzucił kask i podjechał pode mnie.
- Chcesz mi pomagać? – Zapytał.
- W czym? – Oderwałam się od głowy przyjaciółki.
- W naprawianiu i ratowani mnie, w razie komplikacji. – Oznajmił.
- Mam być twoim mech.. Mechanikiem? – Miałam problem z tym słowem, ale przypomniałam je sobie.
- Tak. - Odparł.
- Zgoda. - Przez moją twarz przeleciał wymuszony uśmiech.

Illuminated raczej nie zauważył, że jest sztuczny. Wyuczyłam się do perfekcji uśmiechać, jak bym miała maskę, jednak nie miałam się czym smucić. Pomyślałam o pozytywnych rzeczach i uśmiechnęłam się naprawdę. Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam się ubrać w kombinezon. Gdy się ubrałam, ze świecącymi wręcz oczami patrzyłam na mój strój. Po chwili on wrócił na motor, a ja zaczęłam go obserwować. Od razu zauważyłam parę błędów, ale postanowiłam poprawić je później. Po jakimś czasie Illuś zatrzymał się przede mną i zszedł z pojazdu. Rzucił kaskiem o ziemię i poszedł sobie. Albo się wyżył, albo Nemezis coś zrobiła…. Wzięłam się za pracę nad paroma spawami i cała się wybrudziłam, nawet nie spostrzegłam kiedy przestało padać, do tego miałam tylko spodnie od kombinezonu, zaś na sobie czarna bluzkę na ramiączkach i choć moja skóra wręcz świeciła bladością, to i tak po chwili byłam czarna. Włosy spięłam, narzędzia gdzieś tam znalazłam i poszło dość szybko. Skupiłam się tylko na tym i na niczym innym, jak by świat nie istniał. Gdy skończyłam odłożyłam narzędzia i poszłam się przemyć nad jeziorko, tam też przebrałam się w kimono. Moim oczom ukazała się pewna gałąź, była trochę ponad wodą, wiec weszłam na nią i usiadłam. Brodziłam w wodzie stopami, a moje brudne od oleju włosy lekko powiewały. Postanowiłam się umyć wieczorem, gdyż wtedy najmniej wilków buszuje po terenach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz