Nieoczekiwanie wyczułam, że Nem jest wściekła. Jak? Chyba
się połączyłyśmy. Bez problemu weszłam do jej głowy. Ten typek był cholernie
pewny siebie. Zagrzmiało. Mój brat stanął i zdjął kask. Spojrzał prosto na mnie. Wyczuł mnie, a co
najgorsze nie okazywał żadnych uczuć. Rzucił kask i podjechał pode mnie.
- Chcesz mi pomagać? – Zapytał.
- W czym? – Oderwałam się od głowy przyjaciółki.
- W naprawianiu i ratowani mnie, w razie komplikacji. –
Oznajmił.
- Mam być twoim mech.. Mechanikiem? – Miałam problem z tym
słowem, ale przypomniałam je sobie.
- Tak. - Odparł.
- Zgoda. - Przez moją twarz przeleciał wymuszony uśmiech.
Illuminated raczej nie zauważył, że jest sztuczny. Wyuczyłam
się do perfekcji uśmiechać, jak bym miała maskę, jednak nie miałam się czym
smucić. Pomyślałam o pozytywnych rzeczach i uśmiechnęłam się naprawdę.
Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam się ubrać w kombinezon. Gdy się ubrałam, ze
świecącymi wręcz oczami patrzyłam na mój strój. Po chwili on wrócił na motor, a
ja zaczęłam go obserwować. Od razu zauważyłam parę błędów, ale postanowiłam
poprawić je później. Po jakimś czasie Illuś zatrzymał się przede mną i zszedł z
pojazdu. Rzucił kaskiem o ziemię i poszedł sobie. Albo się wyżył, albo Nemezis
coś zrobiła…. Wzięłam się za pracę nad paroma spawami i cała się wybrudziłam,
nawet nie spostrzegłam kiedy przestało padać, do tego miałam tylko spodnie od
kombinezonu, zaś na sobie czarna bluzkę na ramiączkach i choć moja skóra wręcz
świeciła bladością, to i tak po chwili byłam czarna. Włosy spięłam, narzędzia gdzieś
tam znalazłam i poszło dość szybko. Skupiłam się tylko na tym i na niczym
innym, jak by świat nie istniał. Gdy skończyłam odłożyłam narzędzia i poszłam
się przemyć nad jeziorko, tam też przebrałam się w kimono. Moim oczom ukazała
się pewna gałąź, była trochę ponad wodą, wiec weszłam na nią i usiadłam.
Brodziłam w wodzie stopami, a moje brudne od oleju włosy lekko powiewały.
Postanowiłam się umyć wieczorem, gdyż wtedy najmniej wilków buszuje po
terenach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz