środa, 4 września 2013

(Wataha Mroku) od Argony


Wyszłam z groty. „Zostałam przyjęta do watahy. Super. Tylko co teraz?” Rozejrzałam się dookoła. „Chyba powinnam znaleźć sobie jaskinię... No tak, tylko nie wiem gdzie są jakieś” westchnęłam „Przynajmniej nie muszę już uciekać...”
Ta myśl podniosła mnie nieco na duchu, ale szybko straciłam humor „Nie muszę uciekać, ale mimo to na dzień dobry zostałam wplątana w jakąś awanturę” pomyślałam o niemej wiadomości przekazanej Belli przez Miko „Musiały użyć telepatii”
„No, a jakże by inaczej” wtrącił się w moje rozmyślania jakiś głos
„Nienawidzę jak czytasz w moich myślach” stwierdziłam „Wiesz o czym mówiły?”
„Nie, ale…” zaczął
„No to po co o tym wspominasz??” zdenerwowałam się „Mówiłam ci, żebyś przekazywał mi tylko sprawdzone informacje!”
„Daj mi dokończyć. Nie, ale zdążyłem się rozejrzeć po okolicy i zauważyłem, że wszystkie watahy przygotowują się do wojny”
„Tyle to ja sama wiem” odparłam markotnie „Ale z kim walczą?”
„Nie wiem. Jeśli chcesz mogę poszpiegować Alfę…”
„Nie!” przerwałam mu gwałtownie „jeśli to zrobisz i ktoś cię złapie wywalą nas z watahy i On nas dopadnie!”
„Może i masz rację, młoda” zakpił
„Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele Sabanto” spojrzałam na niego sprawiając mu ból „Nie zapominaj, że teraz ja jestem twoją panią”
„Ała, dobra! Spoko!” pisnął przenikliwie „Coś ty się taka sztywna zrobiła w ciągu ostatnich 149 lat?”
Uśmiechnęłam się zimno
„Liczyłeś lata spędzone u Niego?” spytałam z zabójczym błyskiem w oku
„Ano… nie” smoczek wydawał się zmieszany
„No właśnie. A przecież On żyje poza czasem” byłam coraz bardziej zdenerwowana
Po moim ciele zaczęły przeskakiwać czarne płomienie, a grunt pod łapami wysychał i kruszył się
„Spokojnie, spokojnie” spróbował mnie uspokoić Draken „Tu nas nie dosięgnie. Jesteśmy bezpieczni! I… eee… możemy obmyślić plan zemsty! Tak, zemsty!”
„Chcesz się mścić na bogu?” powiedziałam z lekceważeniem „I jak chcesz to zrobić? Bogowie są nieśmiertelni”
„Ale Kronosa udało się zabić…”
„Nie zabić, tylko uwięzić w Tartarze… pociachanego na milion kawałków… Myślisz, że on dałby się na to złapać?”
„Eeee… nie”
Czarne płomienie wokół mego ciała stawały się coraz silniejsze. Nie próbowałam ich okiełznać. Chciałam by wybuchły i zrobiły to do czego zostały stworzone…
Na moje nieszczęście w tym momencie ujrzałam jakiegoś wilka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz