środa, 25 września 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

Mój triumf od razu przestał być triumfem kiedy spojrzałam na swój mostek, ona też zastosowała ten cios. Osunęłyśmy się na ziemię, wydawało się, ze to koniec, ale nie. Dziewczyna wstała wyjmując moją i jej rękę. Spojrzała na mnie z góry.
- Może ty jednak nie jesteś za mądra. – Powiedziała.
Nagle od tyłu poczułam palące ciepło. Odwróciłam się powolnie, Nem nauczyła się nowego czaru, mianowicie leczenia nawet takich zabójczych ran, moje serce się odrodziło.
- Widzę, że ta twoja też to umie, trudno. – W jej ręku pojawił się sztylet.
Zaatakowała…
- Ostatni cios nie należy do Ciebie. – Syknęłam blokując jej mieczyk.
Sprawnie podcięłam ja, ta upadła na ziemię, usiadłam na niej i zacisnęłam obie dłonie na jej szyi. Oczy zaszły jej łzami.
- Jestem nie do przewidzenia. – Mruknęłam.
Następnie moja postać wykorzystała powietrze które było w jej ciele* i zaczęła z niego tworzyć ostre powietrze. Jej organy były pokiereszowane i odlatywała w inny świat. Straciła przytomność. Jak druga „ja” zawsze lubiłam śmierć w męczarniach, a że tak by nie umarła w męczarniach, to zaplanowałam jej już egzekucję. Przywiązałam ja powietrznymi linami do drzewa, po czym przywołałam Mayu, połączyłyśmy ssie, a w tym czasie obudziła się. Zadrapałam się, po czym ją i w ten sposób zatrułam jej organizm. Rozłączyłam się, dziwiło mnie to, ze korzystałam w tej postaci z pomocy, ale najwidoczniej ta postać też ma swój rozum. Spojrzałam swoimi pomarańczowymi oczami w jej po czym powolnie zaczęłam przedziurawiać jej ciało swoimi dłońmi, wchodziłam powolutku, tak by cierpiała bardziej. Oczyściłam dłonie wycierając je w trawę, po czym uklękłam przed torturowaną. Krwawiła ze wszą i drżała. Przymknęłam oczy.
- Jesteś jak kolejna ofiara, nie myśl, że robię to dlatego, ze jesteś mną. – Wstałam.
- I… Idit… ka… Jesteś… my tak… samo brutalne…. – Przerywała kaszląc krwią.
- Bajkopisarka? Żałosna jesteś. – Kopnęłam ją w krocze, a ta aż zapiszczała.
Przebiłam jej czaszkę. To był koniec, a ona w ostatnich chwilach myślała, ze jesteśmy równie sadystyczne, nie znała jednak prawdy o mnie. Usłyszałam szelest, zza krzaków wyszła Di, strasznie była poraniona, a do tego jej alter tak samo, były równe. Ruszyłam z miejsca i w mgnieniu oka zabiłam to cholerne alter, odwróciłam się do dziewczyny.
- Kim ty jest…. – Chyba przypomniała mnie sobie.
Bez wahania moje ciało ruszyło na nią. W tej formie zabijam wszystko i wszystkich, bez wyjątków. Dostała szybkie ciosy, po czym zakaszlała i podniosła głowę, dostała kopniaka.
- Zaraz to ja Cię osobiście zabiję! – Wydarła się, chyba myślała, że to zabawa.
Z obojętnością na twarzy przebiłam jej brzuch na wylot, zahaczyłam o kręgosłup. Poczułam ból, w dodatku tylko ja, na moją postać to nie działa. Pokiereszowała jej twarz, a Di spojrzała nieprzytomnie na mnie.
- To niemożliwe…. – Powiedziała pod nosem.
Przed nią ukazały się istoty cienia. Bez przeszkód przeszłam obok nich. Jak? Przecież jestem wilkiem powietrza, więcej nie trzeba tłumaczyć. Prawy sierpowy, kopniak w kark, kolejny w kręgosłup, przebicie na wylot. Miała już dwie krwawiące dziury. Nagle zza krzaków wyskoczyła zmęczona Nemezis i moi bracia oraz Greg i Rosa’s.
- Miko! Ogarnij się!- Krzyknął Illuś.
Spojrzałam na niego morderczo, po czym ścisnęłam skronie Dainy.
- M..Miko, wiem, że dużo nie pamiętasz, ale ty nie lubisz zabijać! Nie jesteś taka! Zapanuj nad tym? – Wydarł się Unmei.
Z szeregu wyszedł blondyn i kierował się w moją stronę.
- Stój! – Krzyknął Gregory.
Padł na ziemię, ciągnąc za sobą dziewczynę zadałam cios chłopakowi. Moje ręce opatuliło tnące powietrze.
- Miko do cholery, ty nie umiesz ranić innych! – Alfa Mroku próbowała swoich sił.
Nie zwróciłam uwagi, nachylałam się powoli nad chłopakiem któremu leciała smużka krwi z ust.
- Przecież to ty sama mówiłaś, że jesteśmy ważni, ze nas nie skrzywdzisz, robiłaś wszystko żeby nas chronić, wiec przestań! – Nem przebiła mi płuco.
Złapałam za ostrze wystające ze mnie i pociągnęłam, przez co przeciągnęłam miecz przez całe ciało. Wyciągnęłam z drugiej strony i przyłożyłam ostrze do szyi Roxas’a. Nie byłam zbyt przychylna, wiec oznaczało to tylko jedno. Illuminated dobył miecza, tylko jego spojrzenie wydawało się smutne. Mag Mroku użył magii i opatuliła Niasie ręce, jej mimika twarzy nic nie mówiła, ale oczy wręcz krzyczały ze smutku. Gregowi zatrzęsły się ręce, dobył jednak broni. Zaatakowali równocześnie, jednak odepchnęłam ich, odbili się od ziemi i ruszyli dalej, zostawiłam mojego nowego przyjaciela, a Di rzuciłam byle gdzie. Unmei patrzył ze zdziwieniem na to co się dzieje, po chwili dołączył. Za każdym razem przegrywali, a ja jak stałam tak stałam. Nagle chciał przebić czyjeś serce, a na drodze snął mi nie kto inny tylko wilk Mroku, który mnie chwycił w ramiona i mocno przycisnął do siebie.
- Ty nie potrzebujesz słów, tylko miłości. – Szepnął mi do ucha.
Odepchnęłam go i poczułam rozbieżne uczucia, chyba… chyba mnie zawstydził. Moje oczy wypatrzyły jego nadgarstek, rozejrzałam się wokół, po czym padłam bezwładnie na ziemię, wracając do normalnej formy. Usłyszałam tylko szybki tupot nóg, po otwarciu oczu wszyscy patrzyli na mnie ze szczęściem. Trzymał mnie, nie kto inny jak Alfa mojej watahy.

*To jest opisane podczas gdy zadawałam „Miko” szybkie ciosy gdy leciała w dół, a następnie wykonałam „przytulasa” ^^.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz