wtorek, 10 września 2013

(Wataha Mroku.) Od Roxas'a.

Miko stanęła przede mną. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Odpowiedziałem jej zdystansowanym spojrzeniem.
- Coś chcesz powiedzieć, prawda.? - Zapytała. 
- Tak jakby. - Odpowiedziałem wymijająco.
- To mów. 
'A żeby to takie łatwe było. ' Pomyślałem speszony. 
Wstałem i spojrzałem dziewczynie głęboko w oczy pozwalając odczuć jej część moich emocji. Ta się tylko uśmiechnęła i dotknęła mojego policzka. 
- Nie musisz mówić. - Powiedziała łagodnie. 
Byłem zaskoczony lecz szybko to ukryłem. Nie spodziewałem się, że akurat w tej watasze ktoś będzie w stanie mnie tolerować. A co dopiero dotknąć. To się nigdy nie zdarzyło. 
Uciekłem wzrokiem od twarzy Miko a jej ręka opadła swobodnie.
 Później nastąpiło coś jeszcze bardziej niespodziewanego. Zrobiła krok do przodu i przytuliła mnie. Całe moje ciało spięło się. Po chwili odsunęła się ode mnie. Spojrzała w dół na swoją kotkę.
- Pójdziesz ze mną do mojego przyjaciela.? - Zapytała.
- Niech Ci będzie. - Przybrałem maskę obojętności.
Zmieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy  do Watahy Wody. Uch. Nie cierpię wody.
Zauważyłem, że moje wilcze ciało górowało nad śnieżnobiałym ciałem Miko.
Gdy dobiegliśmy pod wielką jaskinię zastaliśmy wilka o błękitnych oczach i kremowo brązowym futrze. Na jego pysku pisał się wyraz zdziwienia.
- Kto to.? - Spytał poirytowany wskazując na mnie.
- Roxas. - Odparła wesoło.
Zmierzyłem wilka chłodnym spojrzeniem. Nie spodobał mi się.  Ten także odwzajemnił moje spojrzenie.
- Chciałem żebyś pośpiewała ze mną. – Powiedział po chwili basior wody.
- Jasne, nad jeziorkiem? – Zapytała dziewczyna.
- Dobra. – Powiedział.
We trójkę pobiegliśmy nad wyznaczone miejsce, po czym mag wody usiadł w człowieczej postaci przy brzegu z gitarą. Zaczął grać nieznaną mi melodię. Miko stanęła zupełnie przy wodzie a jej ręce spoczęły na piersi. Zaczęła śpiewać. 
Usiadłem kawałek dalej chcąc się zdystansować. Nadal byłem bez koszuli. Spojrzałem na błękitne niebo. Machnąłem ręką a wokół nas pojawiła się ciemna, gęsta mgła zasłaniając słońce. Od razu lepiej. Basior zerkał niespokojnie co rusz na mnie i na gęstniejącą mgłę. 
Miko to nie przeszkadzało. Wyjąłem mój mały sztylet przyozdabiany czarnymi diamentami i zacząłem się nim bawić. 
Gdy duet skończył występ basior wody naskoczył na mnie. 
- Co Ty robisz.? Czemu ta mgła tu jest.?! - Krzyczał.
- Bo mam taki kaprys. - Powiedziałem marszcząc nos. 
Widocznie rozzłościłem wilka. A co mnie to.? 
Szybkim ruchem przeciąłem skórę na nadgarstku pozwalając mojej krwi skapnąć na ziemię. Rana momentalnie zasklepiła się nie pozostawiając żadnej  blizny. 
- Proszę bardzo. jeśli chcesz walczyć mogę w jednej chwili wezwać zastęp umarłych. Mi to różnicy nie robi.  - Stwierdziłem od niechcenia.
Miko podeszła do mnie i złapała mnie za nadgarstek. Chciała coś powiedzieć ale wyczuła pod palcami blizny na mojej skórze. Odwróciła moją rękę i spojrzała na wewnętrzną stronę nadgarstka. Basior wody patrzył na nas z wyraźną irytacją. Wyrwałem rękę dziewczynie. W moich myślach pojawiały się niechciane wspomnienia nieudanych prób zabicia się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz