poniedziałek, 2 września 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko

*Przegrałam*. Pomyślałam, a nogi miałam jak z waty, nic nie chciałam pokazać, więc stałam jak stałam. Gdy brat odszedł, upadłam na kolana, zaczęłam dygotać, wbiłam rękę w ziemię ze złości. Po chwili otrząsnęłam się z moich dziwacznych uczuć, po czym wstałam i poszłam nad jeziorko. Usiadałam tak, że nogi znajdowały się w wodzie. Spojrzałam smutnym wzrokiem w wodę. Było mi cholernie smutno, że ze mną wygrał, ale ja prawie nie trenowałam to co się dziwić? Chciało mi się śpiewać, ale nie mogłam znaleźć w głowie żadnej dobrej piosenki, która wyraziła by mój żal. Moja głowa nie wytrzymała pod naporem myśli, czyli zrezygnowałam. Wstałam i poszłam na tor żużlowy. Zobaczyłam brata, który najwidoczniej wyżywał się na motorze. Jak zwykle uważa, że tak mu przejdzie złość. Usiadłam na gałęzi i lekko machałam nogami obserwując braciszka. Po chwili z moich ust wydobyła się smutna piosenka:
- W pochmurnej metropolii nagle zaczyna dzwonić mi w uszach.
Ale nie przypomina mi się, żebym życzyła sobie, by się tu znaleźć.
Jestem aktorką mającą główną rolę w tym okropnym zamieszaniu.
Otrzymałam tylko spadek w postaci wspomnień dotyczących tutejszych kłopotów.

Śmieję się w bezustającym deszczu,
który pada w tym zanieczyszczonym świecie.
Dobrze wiem, że śniłam sny o byciu śmiertelną w świecie,
który zmienił się w pył.

Ostatni biegacz biegnie w kierunku końca.
Może wreszcie położymy tu temu kres?
Jedna jedyna nieregularność.
Chłopak odrzucił perfekcję.

Jak wspaniale byłoby,
gdybym w świecie, w którym brak cudów,
mogła śnić kineskopowe sny.
Teraz moim celem staje się Bóg.

Czy rozwiązanie odrodzonego geniusza zadziała?
On też już pragnie bycia normalnym.
Pośród hałasu na skrzyżowaniu samotnie stoi chłopak.
"Błagam, resztą zajmij się ty," mówi.

Jabłko, które trzymałam w świecie,
gdzie byliśmy tylko my dwoje,
miało bardzo wyraźny smak
i było mi drogie.

Ostatni biegacz biegnie w kierunku końca,
depcząc przy tym pozostałości głównej roli.
Wbrew moim oczekiwaniom,
ostatnia szansa ziemi została nie odpowiedzialnie powierzona mi.

Jak wspaniale byłoby,
gdybym w świecie, w którym brak cudów,
mogła śmiać się, że to tylko bajka.
Teraz moim celem staje się Bóg.

Wywyższany kiedyś idol w postaci geniusza
wpadł do bagna i pozwolił na schwytanie się w siatkę.
Nie ważne, na jaką drogą wejdzie, będzie to droga do zimnej długowieczności.
Dość już tego robienia wszystkiego na pokaz!

Bóg cały czas sam
goni nieosiągalne ideały.
A nam, idiotom,
nigdy nie potrzebna była taka słodycz!

Ostatni biegacz biegnie w kierunku końca.
Może wreszcie położymy tu temu kres?
Aby móc śnić,
pragnęliśmy świata bez snów.

Jak wspaniale byłoby,
gdybym w świecie, w którym brak pudełka cudów,
mogła żyć i umrzeć.
Teraz, w ostatnim rozdziale, moim celem staje się Bóg.  – śpiewałam to dla siebie.

W trakcie pieśni zaczął padać deszcz, więc chyba ja także mam jakiś wpływ na chmury…. Illusiowi to nie przeszkadzało. Dobrze, że nie powiedziałam tego na głos, bo mamy obietnicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz