poniedziałek, 13 maja 2013

(Wataha Mroku) od Margo



Po incydencie z Dianą byłam strasznie roztrzęsiona. To zioło mogło ją zabić, ale na Di nie ma rady... Dla wyciszenia udałam się do świątyni Czarnej Magii na medytację. Szłam przez otwartą łąkę widząc przed sobą majestatyczne kolumny świątyni. Zamieniłam się w wilka i pobiegłam w stronę ogromnej budowli. Zwinnie ominęłam cierniste krzewy i stanęłam w obliczu pięknej, greckiej architektury. Przystanęłam z wrażenia. Byłam tu już wielokrotnie, ale to miejsce za każdym razem budzi we mnie zachwyt. Zmieniając się w człowieka przemierzyłam schody. Dotarłam do wielkiego pomieszczenia zapełnionego szeptem zabłąkanych dusz i demonów uwięzionych w głębokich czarnych dziurach w podłodze. Przekroczyłam jedną ze studni i coś chwyciło mnie za nogę. Przystanęłam i kopnęłam to w twarz. Potwór z przeciągłym wrzaskiem spadł na dno ogromnej dziury. przeszłam jeszcze kilka kroków po czym zgrabnie usiadłam na ziemi zamykając oczy i mówiąc swoją mantrę. Gdy ponownie otwarłam moje 'ślepia' już lewitowałam. Gwałtownie zamilkłam uświadamiając sobie fakt, że 'świece' na czarno. Rany pozostawione na moich nogach przez wielce gościnne krzaki na zewnątrz znikały. Bił z nich niebieski blask. Zacisnęłam powieki. Przeniosłam się w jakieś dziwne miejsce. Przede mną stał wielki, czerwony smok a na jego grzbiecie- Facet, który zaproponował mi wycieczkę na gadzi ląd. Poczułam na sobie silny wiatr i zapach... trawy i zieleni...
-Już czas- Szepną a echo rozniosło ten dźwięk po bezkresnej białej komnacie.
-Ja...jeszcze nie! Nie jestem...
-Nie masz już odwrotu, zdecydowałaś kogo zabierzesz?
-No właśnie próbuje ci uświadomić, że nie!-Wydarłam się na chłopaka na smoku. W odpowiedzi jego smok machną skrzydłem a ja znów byłam w świątyni. Odwróciłam się zdezorientowana. Okropnie bolała mnie głowa... Przeszukałam wzrokiem pomieszczenie. Między szeroko rozstawionymi kolumnami był ten sam człowiek i ten sam gad. Chwiejnym krokiem podeszłam do niego trzymając się za głowę.
-Taka wizja wymaga wielkiej siły... Nie każdego na nią stać...-Podniósł jedną brew zeskakując na ziemię. Odetchnęłam głęboko i i oparłam się o bladą kolumnę. -Lecimy, musisz teraz zdecydować...
-Wanney i Diana-Oznajmiłam pewnie. On uśmiechną się i zagwizdał. W uszach zabrzmiał mi głośny wrzask. Na niebie pojawiła się niebieska smuga sunąca ku nam. Po chwili zorientowałam się, że to ogromny, blado-niebieski smok o szafirowych, czerwonych oczach. Rykną mi prosto w twarz a ja ani drgnęłam.
-Ale on słodki...-Powiedziałam ironicznie klepiąc go po szyi. Chłopak patrzał na mnie oszołomiony.
-Jak...ty...-Jąkał w końcu powiedział szybko-Jeszcze nikomu się nie udało...
-A mi tak...-Wskoczyłam na grzbiet gada wzlatując w powietrze. Zza chmur zauważyłam Di i Wanney'a na łące. Wylądowaliśmy tam. Wytłumaczyłam im wszystko na co oni nie pewnie pokiwali głowami.
-Zostało jeszcze tylko poinformować Nemezis...-Westchnęłam. Wysłałam jej wiadomość mentalną wyjaśniającą wszystko.
~Co ty na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz