niedziela, 19 maja 2013

(Wataha Wody) Od Greg'a


Podróż nie była piekielna trudna, ale nie była też łatwa. Raz prawie  się zgubiliśmy. Tak naprawdę to te osiem dni bardzo szybko minęło.
Gdy ta wiedźma - Hikaru już nie żyła to Nemezis przeniosła nas na tereny Immortal Voles i powiedziała ze słyszalnym lekkim niepokojem:
- Greg, Kaito wracajcie do siebie, my pójdziemy pogadać z moją siostrunią.
Po tych słowach rozeszliśmy się.Poszedłem w stronę mojej watahy. Ciekawy byłem czy coś się stało podczas mojej nieobecności. Chciałem też jak najszybciej ściągnąć to coś co mam na sobie. Ominąłem rzecz jasna jezioro bo Rapix mówiła żeby go omijać.
Pierwszą osobę którą ujrzały moje oczy był Dastan. Jego również ominąłem bo nie miałem zamiaru z nim gadać. Najwidoczniej on też nie bo na mój widok się odwrócił i gdzieś poszedł. Gdy wszedłem do jaskini nikogo nie było. Szybko się przebrałem, zabrałem gitarę i wyszedłem z jaskini. Udałem się nad pobliski strumyk. Był daleko od Jeziora ale blisko jaskini. Gdy tam już dotarłem to oparłem się o drzewo i zacząłem grać na instrumencie.
Rozglądałem się co pewien czas za kimś z watahy ale wszystkich gdzieś wcięło. Po około godzinie podszedł do mnie Dasti.
- Witamy z powrotem. - powiedział
- O, cześć. Czy ominęło coś mnie podczas mojej nie obecności?
- Nie... Raczej nic cię nie ominęło. - odpowiedział po czym gdzieś odszedł.
Ja za to uciąłem sobie drzemkę. Chyba zaspałem bo jak się obudziłem to był już późny wieczór. Szybko wstałem i udałem się do jaskini gdzie usnąłem natychmiast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz