sobota, 18 maja 2013

(Wataha Światła) od Ateny

             Siedziałam zamknięta w swojej komnacie, parę razy przychodziły do mnie inne wilki prosząc, abym już wyszła, ale ja nie zamierzałam iść do osób, których nie znałam, także wszystkich bez wyjątku spławiałam. Zaczęłam przeszukiwać moje własne rzeczy, piękne szkice, pamiętniki zbyt opasłe, aby teraz je czytać, rzeźby, trofea z walk, głowa meduzy, namioty, amulety, skrzynie z magicznymi przedmiotami.
             Kiedy w końcu nie mogłam już z głodu wytrzymać otworzyłam portal i wyszłam po drugiej stronie w lesie, zapolowałam i już miałam zawrócić, kiedy zobaczyłam chłopaka stojącego za mną.
-Kim jesteś?- Zapytałam.
-Accelerator- przedstawił się.- Radzę ci postępować zgodnie z tym co mówię, albo to wszystko może się źle skończyć. Zresztą nie spotykamy się pierwszy raz, tylko, że ten- podszedł do mnie i mnie dotknął w policzek.- Może być ostatni. Wiesz jaką mam umiejętność?
Miałam złe przeczucia... Ale faktycznie wydawało mi się, jakbym go już kiedyś spotkałam.
-Mogę zmieniać przepływ wektorów z którymi styk ma moje ciało. Czyli teraz dotykając już tylko ciebie i myśląc o tym mogę zadać ci 79 sposobów śmierci.
Mimo, że powinnam się bać, wciąż stałam i czekałam nieruchomo:
-Ale nie zrobisz tego- powiedziałam w końcu.- Jestem ci potrzebna, to czy na koniec okaże się przydatna, zależy od mojej woli, ale wciąż mogę ci pomóc, nieprawdaż? A tak raczej mnie nie zachęcisz do tego.
Zaśmiał się cicho:
-Masz racje, bardziej mi się przydasz żywa- dotknął mojej twarzy, a ja go walnęłam po palcach.- Chcesz aby bolało?
-Łapy przy sobie- odparłam.
-Heh. Nie mogę się doczekać, kiedy złamię tego twojego wojowniczego ducha.
Zniknął, a ja zostałam sama ze sobą. Czułam pewnego rodzaju tęsknotę, bo nie chciałam zostawać sama na sama z myślami, ani wracać do tej społeczności w której mnie wszyscy znają, no i ta mroczna wadera, wyglądała jakby mnie dobrze znała, a ja bałam się przyznania do słabości. Panicznie się bałam.
-I co teraz mam robić?- Westchnęłam cicho.
           Upolowałam jeszcze dużo zwierzyny (na około miesiąc), aby nie wychodzić z mojej prywatnej komnaty, pamiętałam jak jedna wilczyca mówiła coś przed tym polowaniem, że nikt oprócz mnie nie jest tam w stanie wejść. To najwyżej posiedzę tam kolejny miesiąc.
          Otworzyłam portal i przeniosłam całą zwierzynę, a następnie sama przeszłam do mojego ,,pokoju" i zobaczyłam leżącą kartkę na biurku, czułam jak jeżą mi się włosy na karku, otworzyłam ją i przeczytałam:
,,Oczekuj częstych spotkań. Przyjdę jeszcze dzisiaj i sobie pogadamy. Accelerator."
Więc on jest tym wyjątkiem od reguły i może wchodzić?
         Czekałam do północy zanim się pojawił, zauważyłam, że nie posługiwał się żadną magią żywiołową, chyba nawet nie pochodził z tego świata.
-Czego ty ode mnie chcesz?- Zapytałam nie przerywając medytacji.
-Zniszcz Immortal Volves- powiedział.- Albo ja zniszczę ciebie i zadam ból osobom, które znasz i które kochasz. A tak możemy znowu razem przemierzać świat.
-Przykro mi- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.- Ale muszę ciebie zmartwić, nie znam tutaj nikogo, nie kocham nikogo i nie zależy mi na tym, aby kogokolwiek bronić przed cierpieniami. Nikogo.
-Zmienił ci się charakterek? Czyżby amnezja, no tak ciebie wykształtowały długie lata cierpień w samotności. To, że ktoś jest ze światła, nie znaczy, że jest dobry, jesteście tylko zwykłymi wilkami, tylko inaczej wychowywanymi. A więc teraz jesteś zdolna zabijać wszystkich i wszystko, nawet tych dobrych, podobasz mi się, wiesz? Pyskata, nikczemna, powinnaś się urodzić w Mroku.
-Skończ tą bezsensowną paplaninę- mruknęłam z irytacją.- Liczy się tu i teraz. Rozważę twoją propozycję, aby zniszczyć Immortal Volves. Nie zależy mi na niczym tutaj i masz racje nie mam wyrzutów sumienia za wyrządzone zło przeze mnie.
-Naprawdę mi się podobasz- odparł.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro, wcześniej miałam fiołkowe, teraz czerwone, zmieniały mi się w zależności od charakteru i nastroju. Ciekawe...
Skupiłam się i zaczęłam myśleć o słodkich rzeczach, mimo, że od nich robiło mi się niedobrze, udało mi się sprawić, że miałam żółte oczy, no cóż lepsze od czerwonych.
-Będziesz mnie chronić, udzielisz mi swojej mocy- powiedziałam.- Wtedy będę praktycznie niezniszczalna- powiedziałam, a on kiwnął głową i zniknął.
Wyszłam z jaskini i podeszłam do milczących wilków.
-Upolowałam małą ucztę- powiedziałam przybierając fałszywy uśmiech, który wyszedł mi perfekcyjnie.- To kto głodny?
Jedliśmy i rozmawialiśmy, ja głównie milczałam i słuchałam rozmów innych, aby jak najwięcej ich cech szczególnych poznać, musiałam wiedzieć jak zniszczyć Immortal Volves od środka, jak zniszczyć miejsce i całą społeczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz