sobota, 22 czerwca 2013

(Wataha Mroku) Od Fushigiego

Szedłem w poszukiwaniu jakiegoś nowego miejsca do zamieszkania, gdyż jak zwykle odeszłam ze starej ziemi przez Fus, ona po prostu nie umie nie gadać ze wszystkimi… Wlazłem na jakieś drzewo i się rozejrzałem widziałem tylko nie daleko jakąś wielgachną polanę, poza tym byłem chyba na terenie ognia… Zmieniłem się w człowieka i powędrowałem sobie na polankę. Nikogo nie było, więc albo mnie jeszcze nie wyczaili, albo mnie obserwują. Przykucnąłem nad wodą i się napiłem. Później jakoś tak odruchowo padłem na ziemię i patrzyłem w niebo jak bym je pierwszy raz na oczy widział. Godziny mijał, a nikogo nie było. Wreszcie usłyszałem jakiś szelest. Przewróciłem się na brzuch i popatrzyłem w miejsce gdzie słyszałem kogoś. Ktoś nie zbyt się chował i wyszedł z dumą. Na szczęście był w ludzkiej postaci. Popatrzyłem na niego zaciekawiony jak na jakąś wiewiórkę.
- Co ty tu robisz i kim jesteś? – Zadał pytanie.
- Mogę zapytać Ciebie o to samo. – Burknąłem.
- Tyle, że to nie twoje tereny. – Zjechał mnie wzrokiem.
- To mam Ci się przedstawiać pierwszy, choć jestem tu gościem? – Uśmiechnąłem się wrednie.
- Nie wiem w jakim celu tu przybyłeś, więc jak mam ocenić czy jesteś wrogiem czy gościem?
- Faktycznie, no ale wypada samemu się przedstawić. – Rolowałem go dalej.
- Kondrakar. – Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Fushigi. Jestem tu, bo szukam miejscówki do zamieszkania. – Powiedziałem nieco grzeczniej.
- A jaki jest twój żywioł? – Zapytał.
- Ciekawy. – Odparłem.
- Dobra, inaczej nad jakim żywiołem panujesz? Wiesz Mrok, Ziemia i te sprawy… - Mówił do mnie jak do idioty.
- Nie mów do mnie jak bym był chory na umyśle, nie lubię gdy ktoś zachowuje się w ten sposób. – Oburzyłem się.
- Ehhhh… Jestem z Mroku, a ty? – Zaczął od nowa.
- Ja też. – Odparłem czekając na jego kolejne potknięcie.
- Może chciał byś u nas zostać? – Zapytał.
- Jesteś tutaj Alfą? – Zapytałem dość obojętnie.
- Nie, ale mogę z nią porozmawiać. – Odparł pewnie.
- To najpierw muszę pogadać z Alfą. – Wstałem i się otrzepałem z trawy.
Machnął do mnie ręką i zaczęliśmy iść, oczywiście w ciszy. Prawdopodobnie nie chciało mu się ze mną gadać, no ale mu się nie dziwię gdyż, według moich znajomych inszy i ciężko się ze mną rozmawia. Po jakimś czasie znaleźliśmy się przed ogromną jaskinią, na górze siedziała śliczna dziewczyna.
- Nemezis on chce z tobą pogadać. – Popatrzył na nią, a gdy zeszła poszedł.
- Kim jesteś? – Zapytała obojętnie.
- Fushigi. – Lekko się ukłoniłem.
- Chcesz dołączyć? – Zapytała, bez oporu.
- Można tak powiedzieć. – Odparłem tajemniczo.
- To witam, chodź pokażę Ci twoje legowisko. – Odwróciła się.
Weszliśmy do jaskini, a Nemezis pokazała mi moje jakże cudne łoże.
- Ja idę. – Odwróciłem się i wyszedłem z mojego nowego domu.
Polazłem przed siebie. Nagle znalazłem się nad stromym urwiskiem. Usiadłem i patrzyłem chwilę w górę zastanawiając się nad  życiem tutaj, bo to będzie trudne wytłumaczyć im moje drugie ja, cóż o tym nikt nigdy nie słyszał nawet najstarsze księgi o tym nie mówią… Skomplikowany jest ten świat. Nagle zmieniłem się w wilka, w tej formie czułem się zazwyczaj słabszy, ale biegałem o wiele szybciej i widziałem nieco lepiej. Reszta to już wyćwiczona do perfekcji. Zobaczyłem jakąś wodę i oczywiście pobiegłem do niej. Słyszałem o niej już kiedyś, ale nie sądziłem, że jest na naszym świecie… Cóż ta kraina będzie ciekawym doświadczeniem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz