poniedziałek, 24 czerwca 2013

(Wataha Mroku) Od Fushigiego

Poszedłem do jakiejś innej watahy i miałem podejrzenia, że to wataha światła. Gdy szedłem sobie lasem spostrzegłem piękną dziewczynę, nie wiedziałem ile ma lat, ale to mnie nie obchodziło, była cudowna, włosy powiewały jej na wietrze, straciłem poczucie czasu i miałem wrażenie, ze ta chwila trwała z jakąś godzinę, ale gdy już poszła wróciłem do normy, a co najgorsze poczułem gniew i chciałem kogoś lub coś zabić. Gdy zobaczyłem wiewiórkę natychmiast kazałem jej się zagryźć na śmierć, ptakowi kazałem wygryźć sobie wnętrzności. Po tym jak zwierzęta zginęły poszedłem nad urwisko. Owładnęły mną dziwne emocje, wstałem automatycznie, ktoś stał za mną, a do tego wiedziałem kto.

Przyszła walczyć, ale nie ze mną…
- Wiesz po co tu jestem. – Warknęła.
- Nie ma mowy byście tu walczyły. – Powiedziałem.
- To będę walczyć z tobą, aż ona przyjdzie. – Rzuciła się na mnie, a ja tylko unikałem ciosów.
Byłem uczciwy i nie walczyłem z dziewczynami, to było nie fair, gdyż one nie są kimś kogo mamy krzywdzić. Dziewczyna nie ustępowała, no i po chwili zmieniłem się w Fus.
- Przestań! – Krzyknęłam błagalnie.
- Wreszcie. – Uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie będę z tobą walczyć! – Uniknęłam ciosu.
Nagle zza krzaków wyskoczyła jakaś wilczyca i unieruchomiła dziewczynę. Stanęłam lekko zdezorientowana.
- Dziękuję. – powiedziałam do dziewczyny, która mi pomogła.
- Kim ona jest? – Spojrzała na mnie.
- To… Ona chce ze mną walczyć, bo w przeszłości zabiłam jej ukochanego i nie umie mi wybaczyć. – Wbiłam wzrok w ziemię.
- W jakich okolicznościach to się stało? – Pytała dalej.
- Cóż, zobaczyłam go z inną i nie wytrzymałam. Ta dziewczyna była kiedyś moją przyjaciółką, a teraz mnie nienawidzi…. – Mówiłam coraz ciszej.

Po chwili jej ciało wybuchło, a dziewczyna z przerażeniem spojrzała na miejsce gdzie kiedyś leżała moja przyjaciółka ze starych czasów. Byłam często agresywna, a ona o tym wiedziała, więc sama się naraziła na mój gniew, nie chciałam walczyć, bo wiedziałam, że nie ma szans, ale… Wiedziałam, że nie odpuści, w końcu trwa to już około dwunastu lat. Zaczęłam uciekać, bo inaczej mogła bym impulsywnie moją bohaterkę również zabić. Moja równowaga psychiczna była nie wyćwiczona, więc często zabijałam bez przyczyny lub przez głupotę, ale najczęściej wrogo nastawionych na mnie wilków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz