środa, 26 czerwca 2013

(Wataha Światła) od Ateny

       Wataha zdawała się odżywać, jeszcze niedawno odeszło z niej tyle osób, a tu nagle pojawiały się kolejne. Chyba najbardziej ucieszyło mnie pojawienie się Kuroko. No cóż, nie sądziłam, że wpadnę na nią po takim czasie i że dołączy do mojej watahy. Tylko, że wtedy używałam imienia Misaka, no cóż, to było moje drugie imię, które sobie nadałam sama, ale nic by się nie stało, gdyby ktoś mnie tak nazywał.
       Teraz wybrałam się na przechadzkę, bo potem miało mnie czekać trudne zadanie. Chciałam zdjąć z tej mojej komnaty wszystkie blokady i urządzić tam bibliotekę (nie tylko z książkami, ale również z trofeami i nieużywanymi rzeczami), a także pokój zabaw dla szczeniaków w drugiej części.
- Hej Accelerator czemu nie mówiłeś ,że idziesz oglądać gwiazdy? Poszłabym z tobą!- Zauważyłam brata. - Kondro? A ty co tu robisz?
Byłam troszkę zdziwiona jego obecnością, prawie nigdy tutaj nie bywał.
- To co wy, oglądam gwiazdy.- Odpowiedział.
- Nemezis wie?- Spytałam.
- Nie dlatego już pójdę by się nie martwiła. Do zobaczenia następnym razem.- Uśmiechnął się i udał się do swojej watahy.
Ja przyjrzałam się Acce ' owi... Aby zaraz zasypać go nową porcją pytań na temat przeszłości i różnych innych błahostek na które nie lubi odpowiadać.
 - Dlaczego kulejesz? - Zdziwiłam się.
 - Bo ktoś mnie ostatnio podstępnie zaatakował - zrobił kwaśną minę, a ja udałam aniołka. - Myślałem, że przy tobie mogę opuścić gardę.
 - To zwłaszcza przy mnie nie powinieneś jej opuszczać - pouczyłam go. - A to coś co masz na szyi.
 - Dawniej straciłem moc - odparł. - Ale aktualnie stwórcy mi ją jakoś przekazali na nowo i bum, tak właściwie już tego nie potrzebuję, ale mogę za pomocą tego kontaktować się z siłami boskimi, chyba. Bardziej to trzymam ze względu na sentymenty.
 - Aha - kiwnęłam głową. - A w jaki sposób straciłeś moc?
 - Kogoś ratując musiałem się poświęcić - westchnął.
Patrzyłam na niego i nagle zdałam sobie sprawę, że przed tym jak nas poznał również był spoko.
 - A więc Kuroko to twoja przyjaciółka? - Zadał pytanie.
 - Tak - odparłam niby obojętnie. - A dlaczego to cię interesuje?
 - Nic nic - odparł, a ja już wiedziałam, że coś jednak go to obchodziło.
 - Misuzu się wyniosła - zauważył. - A przynajmniej nie zbliża się do mnie na więcej niż 10 metrów.
 - Do mnie też - roześmiałam się. - Ale to przez to, że omal jej nie zabiłam.
 - Chciałabyś przeżyć jakąś przygodę? - Zapytał. - Kolejną?
Milczałam przez chwilę, po czym się uśmiechnęłam:
 - Tak, o ile dzieliłabym ją z innymi i byłabym lepszą towarzyszką niż kiedyś - powiedziałam. - To może wtedy... Ale na razie się nie wtrącam w nic, aby nabrać dystansu do tych spraw i nauczyć się odpowiednio zachowywać.
 - Moim zdaniem jest najlepiej jak jesteś sobą i tyle - powiedział. - Nie zmieniaj się na siłę.
 - Ależ to nie jest na siłę - zaprzeczyłam. - Przy okazji naprawdę wielu rzeczy interesujących mogę się dowiedzieć.
 - Ale bądź kiedyś sobą znowu - powiedział. - Zauważyłem, że niektórzy woleli starą ciebie, a teraz czują się nieswojo.
 - Zmieniłam się - odparłam. - Ale zmiany są nieuniknione, nawet Nem się zmienia i nie da się tego zatrzymać.
 - Wniosek?
 - Najlepiej iść do przodu i nie niszczyć więzi jakie się utworzyło nieważne co się stanie i jak się zmienisz - odpowiedziałam.- Ja popełniłam ten błąd, w końcu jestem tylko wilkiem, nie jestem istotą nieomylną.
 - Bardzo się zmieniłaś - podsumował.
 - Ty również - dodałam.
 - Masz rację - uśmiechnął się. - Powinienem zajrzeć do watahy mroku, aby się zobaczyć z siostrą.
 - Ale coś ci w tym przeszkadza? - Domyśliłam się. - Inaczej byś już tam poszedł.
 - Nie wiem co mam powiedzieć - westchnął. - Nie wiem co by chciała usłyszeć. Nie chciałbym jej coś burknąć po tych wszystkich latach.
 - Ze mną jakoś ci się to udało - zauważyłam.
 - Po prostu trafiłem na dogodną sytuację - zaprzeczył. - Chciałaś odejść, a więc uznałem, że powinienem interweniować, a potem całe niby to zniszczyć IV, a ty mnie przekonałaś, że jesteś wbrew pozorom przyjacielska, nawet dla swoich wrogów.
 - To jest chyba moja słabość - zamyśliłam się.
 - To jest zaleta - poprawił mnie.
 - Nie sądzę - powiedziałam. - Jeśli tak uważasz to jutro zaciągnę cię siła do Nem.
 - To twoja wada - powiedział szybko.
Wybuchliśmy śmiechem.
 - A więc jutro idziesz odwiedzić siostrzyczkę - powiedziałam. - Nie odpuszczę ci tego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz