środa, 26 czerwca 2013

(Wataha Mroku) od Kondrakara

Moje ostatnie dni życia były dziwne...
Nic ciekawego się nie działo... najprostsze życie.
Ile dałbym by przeżyć przygodę! Coś nowego! Nie ciągle to samo w kółko.
Poszedłem przejść się nad strumyk by trochę się ochłodzić, duchota letnia się rozpoczęła. Gdy byłem już blisko wody zobaczyłem nieznajomego chłopaka...
Pił wodę, a jak skończył położył się na ziemi. Czyżby nowy szukający watahy? A może wróg!? Chowałem się za krzakami, nie widziałem jego twarzy i by się lepiej przyjrzeć. Wszedłem głębiej w krzaki niestety szeleszcząc... nieznajomy się odwrócił w moją stronę.  Nie chciałem się przedstawiać z luzackiej strony, więc wyszedłem z dumą.  Jestem obrońcą i muszę się dowiedzieć kim jest ten ,,obcy'' i czego szuka w Immortal Volfes...
- Co ty tu robisz i kim jesteś? - Zadałem pytanie.
- Mogę zapytać Ciebie o to samo. - Burknął. Za kogo on się ma?!
- Tyle, że to nie twoje tereny. - Zjechałem go wzrokiem.
- To mam Ci się przedstawiać pierwszy, choć jestem tu gościem? - Uśmiechnął się wrednie. Myślałem ,że pęknę ze śmiechu, ale to by nie wyszło na mą korzyść... kolejny przyjemniaczek.
- Nie wiem w jakim celu tu przybyłeś, więc jak mam ocenić czy jesteś wrogiem czy gościem?- powiedziałem pewny siebie.
- Faktycznie, no ale wypada samemu się przedstawić. - dobijała mnie ta jego tajemniczość i spryt, ale nie ze mną takie numery...
- Kondrakar. - Spojrzałem na niego wyczekująco, może wreszcie się przedstawi...
- Fushigi. Jestem tu, bo szukam miejscówki do zamieszkania. - Powiedział wreszcie nieco grzeczniej.
- A jaki jest twój żywioł? - Zapytałem.
- Ciekawy. - Odparł krótko. On chyba ma mnie za głupka?!
- Dobra, inaczej nad jakim żywiołem panujesz? Wiesz Mrok, Ziemia i te sprawy.-
mówiłem, a on patrzył na mnie znudzony jakby miał zapytać ,,Masz mnie za idiotę?''
- Nie mów do mnie jak bym był chory na umyśle, nie lubię gdy ktoś zachowuje się w ten sposób. - Oburzył się. Słowa ma dość asertywne...
- Ehhhh... Jestem z Mroku, a ty? - Zacząłem od nowa, nie chodzę na skróty jak chodzi o rozmowy. Nie lubię tajemniczości, raczej powinien konkretnie odpowiadać
- Ja też. - Odparł niechętnie.
- Może chciał byś u nas zostać? - Zapytałem, bo skoro jest tu nowy, sam
i z mroku... to pewnie szuka watahy.
- Jesteś tutaj Alfą? - Zapytał dość obojętnie.
- Nie, ale mogę z nią porozmawiać. - Odparłem pewnie.
- To najpierw muszę pogadać z Alfą. - Wstał i się otrzepał z trawy.
Machnąłem do niego ręką i zaczęliśmy iść, on milczał zaś ja nie miałem zamiaru odzywać się, moim celem jest tylko zapoznanie się kim jest i jak jest dobry zaprowadzić do alfy. Nemezis była na górze, widocznie myślała o planach na przyszłość.
- Nemezis on chce z tobą pogadać. - Popatrzyłem na nią, a gdy zeszła poszedłem do jaskini.
Położyłem się na swoim legowisku w kącie... Wery nie było, nie miałem z kim gadać...poza tym ona ostatnio często znika mi z oczu...
Nem i ten nowy Fushigi weszli do jaskini, nie patrzyłem co robią, wolałem odpocząć i czekać do wieczora...
        Wieczorem wstałem wypoczęty, wolę noce jak dni szczególnie nie przepadam za latem ,bo dni są wtedy dłuższe , raczej wolę zimę.
Może się to wydawać dziwne, ale wolałbym szaleć teraz na śniegu i nie być gryzionym przez te komary!
Maszerowałem powoli przez ciemną noc, słońce już zaszło.
Wreszcie chłodny wieczór po całym dniu upału! Poszedłem na tereny watahy światła, rzadko tam bywam, a ponoć tam jest najchłodniej w noc.
Nagle usłyszałem kroki...
- Kto mi daje ten zaszczyt i śledzi mnie?- zapytałem stojąc bez ruchu
- Nie jesteś z tutejszych terenów, czym zawdzięczasz wizytę u watahy światła?- usłyszałem męski głos.
- Nie przedstawiłeś się... ja jestem Kondrakar z watahy mroku, postanowiłem się nieco dalej przejść...- powiedziałem spokojnie gdy białowłosy chłopak zaczął mnie otaczać.
- Hm... mówisz dalej przejść... czemu tak późno?- dopytywał
- Dalej nie przedstawiasz się... podasz mi w końcu swoje imię?- nalegałem
- To ciekawe... czemu tak bardzo chcesz je znać? - mówił tajemniczo
- To raczej jasne... wolę znać twoje imię na przyszłość.- odpowiedziałem
- Skoro tak ci zależy... jestem Accelerator- zbliżył się do mnie- Miło cię było poznać, Kondrakarze...- dodał szepcząc mi do ucha.
Za chwilę pod światłem księżyca widziałem jego twarz, miał duże oczy, białe i trochę długie włosy, lekko kulał i na szyi miał dziwne kable podłączone do niby naszyjnika czarnego koloru z małą lampką z boku...
Zatkało mnie, on wydawał mi się naprawdę inny niż wszyscy... i jego oczy, były jak oczy Nemezis...
- Co się tak patrzysz? Nigdy nie widziałeś chłopaka czy co?!- zirytował się Accelerator
- Nie, po prostu mi kogoś przypominasz...- powiedziałem
- Aha... jak długo będziesz na tym terenie? - zapytał Accel
- Trudno powiedzieć...- przewróciłem na to oczami, nie da się określić ile tu będę.
- Trudno? Konkretnie proszę, nie lubię tajemniczości... chociaż sam taki jestem...- uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
- Nie tylko ty nie lubisz... będę tu niedługo, tylko się przejdę ochłodzić na wietrze. Miło cię było poznać ,a teraz wybacz, ale chcę pobyć sam... - powiedziałem i miałem odejść, ale on mnie zatrzymał...
- Tylko nie siedź tu długo, Nemezis może się martwić.- powiedział i znikł za drzewami.
Nieprzewidywalny ten Accelerator... warto było go poznać.
             Wiatr był lekki i chłodny na tyle bym mógł ochłonąć po dniu duchoty, gdy minęło kilka minut położyłem się na drodze patrząc w gwiazdy...
Zawsze fascynował mnie księżyc, chciałem tam kiedyś być, nawet jakbym nie trafił, byłbym wśród gwiazd...
Moje marzenia przerwał Accelerator
- Miałeś się tylko ochłodzić i wracać.- powiedział i stanął przede mną zasłaniając mi widok nieba.
- Czy ty też masz czasem ochotę na przygodę? Na coś innego od codzienności? Wzlecieć i dotknąć księżyca czy gwiazd?- zapytałem wesoły pochłonięty w swój świat.
Acce zamilkł na chwilę po czym mrugnął oczami schylając głowę i uśmiechając się powiedział:
- Kiedyś chciałem... i nie tylko to co mówisz, także władzę absolutną... jednak to dawno temu, dziś najważniejsze dla mnie jest szczęście i bezpieczeństwo moich sióstr. Wszystko co robię, dla nich.- popatrzył na mnie wesoły, położył się obok.
- Ale nieraz lubię pomarzyć, ty pewnie też jak widać.- dodał
- Ta....- odpowiedziałem wzdychając
Leżeliśmy patrząc w niebo przez jakiś czas, potem usłyszałem Atenę:
- Hej Accelerator czemu nie mówiłeś ,że idziesz oglądać gwiazdy? Poszłabym z tobą!- Atena położyła się obok nas.
- Kondro? A ty co tu robisz?- zdziwiła się
- To co wy, oglądam gwiazdy.- odpowiedziałem
- Nemezis wie?- zapytała Atena
- Nie dlatego już pójdę by się nie martwiła. Do zobaczenia następnym razem.- uśmiechnąłem się i poszedłem w stronę mojej watahy, nawet nie zdążyła nic powiedzieć.
Cieszyłem się ,że spotkałem nowego znajomego Accelerator i myślę ,że poznam takich więcej osób z innych watah, może z kimś przeżyję przygodę życia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz