sobota, 15 czerwca 2013

(Wataha Światła) od Ateny

 Siedziałam razem z Misuzu w milczeniu kiedy powiedziała:
-Jestem tobą w zupełnie innej rzeczywistości, tam nie ma wilków. Może byś wróciła do starej siebie, tam również trzymam wszystkich razem i ratujemy siebie nawzajem, kiedy zajdzie taka potrzeba. Tylko, że tam jest inaczej... Mamy trudniej niż wy no i jesteśmy trochę inni.
-Ale ty masz swoje życie tam- zauważyłam.- Nie brakuje ciebie tam?
-Moje ciało żyje, ale aktualnie jestem w śpiączce, obudzę się tylko jak ci pomogę.
-Czy wszyscy opiekunowie pochodzą z tego samego miejsca?- Zapytałam.
-Nie- odparła.- Z mojego nie ma żadnego innego, ale poznaliśmy siebie nawzajem przed przybyciem do Immortal Volves.
-Aha- zamyśliłam się.- Macie jakieś umiejętności?
-Oczywiście, że tak- uśmiechnęła się.- Każdy opiekun ma inne moce.
-Jakie ty masz?- Ciągnęłam przesłuchanie.
-A jakieś tam- puściła mi oczko.- Zobaczysz, ciekawe.
Zmarszczyłam nieco brwi myśląc co ona może potrafić...
-Chce wiedzieć- poprosiłam.
-W swoim czasie- odparła.- I tak będzie frajda. A zresztą teraz masz inne zajęcia.
-Wcale nie mam- zaprotestowałam.
-Masz- kiwnęła w stronę zarośli z których wyszła Miko.

- Więc opiekunowie już się zjawiają? - Zapytała wadera podchodząc do nas.
- Witam. Ty jesteś Miko? - Upewniła się Misuzu.
- Owszem- potwierdziła druga.
- Słuchaj Luny, ona naprawdę wiele wie. - Powiedziała moja opiekun niby optymistycznie, chociaż moim zdaniem nie chciała nam pokazać jak bardzo jest beznadziejnie, skoro ona jest mną gdzie indziej, to przecież znam siebie, a więc i Misuzu.
- Nie zamierzam. - Powiedziała Miko. - Nemezis sama nikogo nie obroni, bo nasza kraina ma zbyt wielu członków i choć zagrażam naszym wilkom, to muszę zostać, gdyż czuję się odpowiedzialna.
Uznałam, że tutaj powinnam coś wtrącić jako stara ja, coś gwałtownego... hmmm... Co by tu się nadało... Postarałam się myśleć jak "stara ja", mam!
- Co ty bredzisz? Ja sama wszystkich ratowałam. -Olśniło mnie, przecież nigdy nie uznałabym, że Nem kogoś ratowała.
- Nie. Ty miałaś plany, które realizowałaś bez względu na wszystko, jednak nie sama. Zawsze ktoś czuwał nad tobą, ale ty i tak tego nie zrozumiesz. - Powiedziała spokojnie, a ja się zaśmiałam w duchu, oczywiście, że wiedziałam to. - Muszę tu zostać, bo ty masz wszystko gdzieś. Być może zmienię przyszłość swoim postępowaniem i się nie przemienię.
- Niestety, nawet jeśli zmienisz przyszłość zostając tutaj, to twoja "przepowiednia" zniszczenia się spełni. Stworzyciele nigdy się nie mylą. - Odparła Misuzu, po czym usłyszałam jej głos w myślach:
~Chyba, że... Potem ci powiem, oke?~
~Oke~ odparłam.
- Chyba, że jest się zaprzeczeniem ich planów. - Powiedziała Miko tajemniczo.
- Nie rozumiem. - Powiedziałam.
- Ateno, przecież to ty i Nemezis działacie zupełnie irracjonalnie, jak ktoś powie wam idźcie w prawo to nie ruszycie w lewo, tak jak większość, wy pójdziecie prosto, lub każda w swoją stronę. - Wytłumaczyła.
- Masz racje, ale skąd wiesz, że to nie jest zamierzanie? -  Zapytałam.
- Bo wszystko ma być spójne i nikt nie może przewyższyć stworzycieli, a jeśli pozostaniemy takimi wilkami jak teraz, czyli działającymi nie po czyjejś myśli, to przewyższymy najlepszych. - Oznajmiła.
- Fakt. niestety nie podyskutujemy sobie bardziej, bo muszę iść. Żegnajcie. - Pomachałam i zaczęłam odchodzić.
- Ateno, jeśli będziesz stała z boku to będziesz miała poczucie winy. Moim zdaniem byłaś dobrą Alfą i nie powinnaś się zmieniać, nawet jeśli byłaś czasem "zarozumiała", to powinnaś taka zostać. Wiesz czemu? Bo to było dobre. - Powiedziała.
- Czemu się tak poświęcasz? - Odwróciłam się i przyjrzałam się jej twarzy, a dokładnie wyrazowi.
- Bo mam dla kogo. - Spojrzała w niebo.- Ty też masz dla kogo.
- Wyrosłam z tego wszystkiego. - Odpowiedziałam. Teraz działam efektywnie.
- Dorosła osoba to taka, która potrafi opiekować się innymi i chce dla nich dobrze, a nie idzie gdy inni jej potrzebują. To samolubne gdy myślisz tylko o sobie. Wiem, że nikt nie jest idealny, ale gdyby każdy taki był to ten świat był by nudny. - Mówiła próbując mnie przekonać.
- Jednak ja już jestem zdecydowana. - Zapewniłam ją.
- Ja też, mam nadzieję, że jeśli zginę to z poczuciem, że byłam kimś dla innych, ale po śmierci chcę by wszyscy o mnie zapomnieli. - Mówiła z powagą, ale jednocześnie uśmiechem.
- Czemu?- Uniosłam brwi.
- Bo nie chce by cierpieli z mojego powodu. - Odpowiedziała.
-To cześć- powiedziałam i odbiegłam zgrabnie, doganiając Misuzu, które zniknęła w przodzie.
 
-Musimy pogadać- powiedziałam do niej poważnie.
-Co chcesz wiedzieć?- Zapytała.
-Powinnam nie żyć, prawda?- Zapytałam.
-Podsumowując twoją historię to tak- odpowiedziała.- Ale w zamian zginął Oliver.
-A więc jeśli złamiemy jakąś zasadę, to będą jej konsekwencje?- Upewniłam się.
-Yhym- spojrzała na mnie uważniej.- Do czego dążysz?
-Jeśli złamiemy zasadę, lub przepowiednie całą watahą to...- urwałam dając jej czas na przetrawienie mojego toku myślenia.- Czeka nas wojna?
-Skąd taki pomysł?- Zadała pytanie.
-Najlepszy sposób, aby unieszkodliwić jak największą liczbę wilków z watah, to jest wojna z inną grupą- podsunęłam jej.- Więc może nas czekać wojna... No właśnie, z czym/ kim?
-A jak byłoby najbardziej bolesne?- Zapytała.
Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Z alter- IV, Immortal Volves z innego wymiaru.
Skrzywiłam się wyobrażając sobie jak zabijam inną Miko, albo Nem.
-Chyba nam tego nie zrobią rodzice?- Zadałam pytanie.
-To nie jest ich decyzja, tym kieruje ktoś inny- zamilkła nagle.
-Kto?- Nacisnęłam na nią.- Kto? No powiedz mi! Kto kieruje naszymi losami? Wyznacza nam kary za łamanie zasad? Kto to robi?
-Nie wiem- odpowiedziała nieszczerze.- Naprawdę nie wiem.
-Ale wiesz, że nie kierują tym stwórcy, więc kto?- Nie zamierzałam odpuścić.
-To bez znaczenia teraz- odpowiedziała.
-Ma duże znaczenia- zaprzeczyłam jej słowom.- Ogromne znaczenia i masz mi odpowiedzieć, dużo wiesz pewnie jak i na opiekuna.
-Może i wiem więcej, ale do tego sama doszłam- odparła.- Mogę się mylić.
-Jak mi nie powiesz po dobroci to sama to z ciebie wyciągnę- stanęłam naprzeciwko niej.
-Odpowiedź w tym czasie doprowadziłaby ciebie do rozpaczy- również przygotowała się do walki.
-Na wojnie przyda się każda informacja- odpowiedziałam szyderczo ignorując jej próby zniechęcenia mnie.
-Jest to ktoś z pozoru nieznaczny- podpowiedziała.- Ktoś silny, nie wśród was, ale wśród sfery wyższej, ktoś kto nadzoruje wasze wszystkie wybory bo takie jego zadanie, jednak...
-Jednak?- Zapytałam nie podobało mi się, że milczy skoro zaczęła gadać.
-Jednak zaczął on ingerować bardziej w wasze decyzje i losy niż powinien, dodatkowo podejrzewam, że on zdradził resztę.
-I kto to jest?- Chciałam zakończyć tą maskaradę.
-I tutaj nie znam tej osoby imienia- była szczera.
-Jesteś przydatnym źródłem informacji- pochwaliłam ją.- Do reszty sama dojdę.
-Wiem- w jej oczach zalśniła pojedyncza łza.- Niech stwórcy nad tobą roztoczą opiekę, skoro zamierzasz szukać odpowiedzi.
-Intrygujesz mnie- powiedziałam.- A może mi teraz podasz swoje źródło informacji.
-Sorry ale nie- teraz w jej oczach zalśniły iskierki buntu.
-I tak nieźle jak na początek- oceniłam.- Potem wyciągnę z ciebie resztę, Misuzu.
Nagle ona mnie pchnęła i poleciałam na bok.
-Ej za co to!- Ofuknęłam ją.
Tam gdzie stałam znajdowała się głęboka dziura z której wydobywało się niezdrowe ciepło i zielony kolor.
-Ja tam przed chwilą stałam- pobladłam.- Grunt był twardy, lita skała.
-Lepiej będzie jak dalej polecisz- zaproponowała.
Chciałam się zamienić w wilka, ale ona mnie zatrzymała.
-Twoja postać zawsze miała skrzydła, tylko ich nie odkryłaś- powiedziała.- Skup się.
Zamknęłam oczy, a po chwili owinęło mnie chorobliwie blade światło, poczułam lekki ból, kiedy nagle z pleców wychynęły mi śnieżnobiałe skrzydła. Zamachałam nimi na próbę.
-Inne- stwierdziłam.
Kilkoma mocnymi machnięciami skrzydeł wzniosłam się nad ziemię i przeleciałam nad niebem. Z oddali widziałam jak bawili się na Łące Wspólnych Snów, nikt mnie nie zauważył.
-To mgła- wyjaśniła Misuzu, która pojawiła się obok, nie miała skrzydeł, ale spokojnie poruszała się w tej przestrzeni.- Mój pomysł, sprawia, że nas nie widzą.
-Ciekawe- odparłam.- Ale co teraz robimy?
-To zależy od tego czy zamierzasz działać czy nie- odpowiedziała.
-Nie- powiedziałam.
-Oj odrobinkę- poprosiła.- Bo będę się nudzić...
-Nie- powiedziałam głosem dającym jasno, że nie przyjmuję sprzeciwu.
-Oj proszę. To naprawdę nie w porządku z naszej strony, oni będą walczyć, a ty czekać i się nudzić poganiając ich, aby szybciej się z tym uporali.
-Nie idę walczyć- odparłam.
-W tym jest coś więcej, hmm..., czyżbyś ty cierpiała?- Miała ubaw.- Bezlitosna Atena wprowadzająca swoje plany w życie za wszelką cenę. Manipulująca innymi z góry, tak aby zatańczyli jej jak zagra, więc masz słabość.
-Nie jestem słaba, nie mam słabości- powiedziałam starając się jej nie przyłożyć.
-Masz, a więc co nią jest? Może odczuwasz emocje ludzi wokół ciebie.
-To nie to- odparłam odchylając głowę.
Zastanawiała się chwilę, po czym zadowalona wykrzyknęła:
-Mam! Masz wyrzuty sumienia.
-O co ci chodzi?- Zatrzymałam się z wrażenia, próbując ukryć, że trafiła w samo sedno.
-A więc nie masz serca z kamienia- udała zaskoczenie.
-Stwórcy czy wokół mnie muszą być same uciążliwe osoby?- Uniosłam głowę zrezygnowana.- Przecież to jest ZŁO- miałam na myśli Misuzu.
-Nie przesadzaj- pokazała mi język.- Nie jestem bardziej uciążliwa niż ty kiedyś.
-To ja współczuję osobom, które ze mną wytrzymywały, jeszcze im prześlę wyrazy szacunku- zażartowałam.- Bo ty to jesteś z piekła rodem z charakteru.
-A więc co teraz?- Zapytała.
-Powiedz mi jakie było twoje prawdziwe zadanie- spoważniałam.- Miałaś mnie namówić do akcji, nieprawdaż?
-Tak, stwórczyni kazała mi to zrobić. Zachwiałaś równowagę swoim odejściem i nawet teraz, musisz jednak być aktywna i być w IV. Mrok, światło, mrok, ziemia, woda i ogień, niczego nie może zabraknąć, więc dlaczego ich opuściłaś?
-Omnis sapiens est post facto*.- odparłam.- Nie tak planowałam, że się potoczą wydarzenia.
Spojrzała na mnie zaciekawiona:
-A jak planowałaś?- Zadała mi pytanie.
-Segreto**- odparłam.
-Ciągle coś ukrywasz- zainteresowała się.
-Ponieważ nie wszystko jest przeznaczone dla waszych oczu i uszu- odpowiedziałam.
-Nie dziwę się, że się ciebie Zeus obawiał- odparła.- Ale cokolwiek planujesz przestań póki jeszcze możesz.
-Cokolwiek planuję ciebie to nie dotyczy- odparłam.
-Ale ich wszystkich dotyczy- zaprotestowała.
-I tak chwila minie nim wprowadzę mój plan w życie- westchnęłam.- Chcę wykryć zdrajczynię.
-Zdrajczynię?- Wyraźnie ją zaskoczyłam.
-Tak- odparłam.- Skoro już tutaj wróciłam zamierzam doprowadzić sprawy do końca.
-Masz pomysł kto to jest?
-Wiem tylko tyle, że to wadera z mojej watahy- odpowiedziałam.
-Kilka razy widziałam ją kątem oka, chociaż wtedy nie za bardzo zdawałam sobie z tego sprawę. Ostatni raz kiedy uciekałam, czułam od niej aurę, nie wiem skąd to "ona", ale wiem, że moje przeczucie nie jest błędne i niedawno też jak byłam z Acce'm w zmowie to była ta sama. No i...
-No i?- Zapytała.
-No i teraz- odparłam.
-Co?- Była zaskoczona.
Zamachałam ręką i po chwili przełamałam jej czar niewidzialności. Zobaczyłam dziewczynę w ciemnym szarym powycieranym płaszczu z kapturem zakrywającym jej twarz.
-Jestem Alfą Światła- powiedziałam do niej.- Stać mnie na więcej niż sądzisz.
Zniknęła, albo raczej ktoś ją teleportował.
-Masz pomysł kto to był?- Zapytała Misuzu.
Pokręciłam głową.
-Co prawda wiem kto u mnie zna sztukę niewidzialności- stwierdziłam.- Ale spryciula zabezpieczyła się, to nie ona rzucała zaklęcie, tylko ktoś inny, więc nie mogę wykryć natury jej czaru, ale aura była ze światła.
-Natury?- Domagała się wyjaśnień.
-Każdy ten sam czar rzuca inaczej i inaczej działa, w ten sposób magia jest w stanie wyewoluować.
-A więc?- Próbowała dojść do sedna.
-A więc wciąż nie wiemy, kto to jest- zakończyłam.
-Działasz czy nie?- Zapytała.
Ociągałam się chwilę z odpowiedzią.
-Nie- odparłam.
-To po co ta całą farsa z rozmową- chyba miała wrażenie, że zderzyła się z niewidzialną ścianą, bo aż zachwiała się z oburzenia.
-Po co się mnie pytasz skoro znasz moją odpowiedź?- Zadałam pytanie.
-Co?- Zdziwiła się.
-Działam tylko w ostateczności- odparłam.- Jeśli będą potrzebować mojej pomocy. W innym wypadku nie, nawet jeśli mi na nich zależy. Pamiętam co mówiłam przy tamtej Atenie i ochronię ich życia w razie potrzeby, ale tylko wtedy.

*z łaciny "Każdy jest mądry po fakcie"
** włoskie *sekret*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz