niedziela, 30 czerwca 2013

(Wataha Mroku) od Wery

Ostatnio uznałam się za samotniczkę, starałam się żyć w lesie z moim pegazem, jak normalny wilk.
To skomplikowane, tyle tygodni na diecie wegetariańskiej w zgodzie z przyrodą, bez zmian w człowieka ... do teraz jak usłyszałam myśli mojego partnera... zdradza mnie!
*Dragon, przybądź potrzebuję się przelecieć...*- wołałam mojego pegaza
Przyleciał błyskawicznie.
~Dokąd teraz?- pytał
- Do watahy ognia.- powiedziałam wsiadając mu na grzbiet.
Czułam ,że Kondro jest z jakąś waderom... słyszałam co mówią... trudno to było znieść.
Łapała go za rękę, rozmawiali, latała na nim! Zdrada po takim czasie jak byliśmy razem?!
Na terenach watahy ognia widziałam go w powietrzu... z kimś...
Usłyszałam szepty... wokoło mnie...
~~ On zapłaci za to... Złamie nogę ,a ty go zostawisz po wycisku...~~
- Co? Nie! Ja tak nie robię.- powiedziałam sama sobie
~~Ale to zrobisz!~~
Poczułam jak jakiś duch we mnie wstampia... doznałam bólu , skuliłam się...
~Co ci jest Wera!?- niepokoił się mój koń
- Ja... – zemdlałam nie wiem co się potem działo...
Zbudziłam się sama w środku lasu... były ogromne zniszczenia... martwe zwierzęta, spalone lub oschłe drzewa...
Czyżbym ja to zrobiła???
Niewierze...
* Dragon pomóż mi...*- wołałam pegaza
~Wera! Coś ty narobiła! Złamałaś nogę basiorowi i zniszczyłaś pół lasu! Mojego domu!Co w ciebie wstąpiło?!!!- panikował mój pegaz
- Spokojnie, je nie wiem co mi się stało... zemdlałam... przynajmniej tak myślałam.- oparłam się o Dragona, wlazłam mu na grzbiet, polecieliśmy do jaskini mroku.
Przed jaskinią utuliłam mojego pegaza, odleciał i zasnęłam na moim posłaniu w jaskini.
Zbudziłam się po południu, postanowiłam się przejść po terenach.
Nagle moje oczy zauważyły tę waderę co mi Kondra podrywała...
- Ty....jak ci nie wstyd?!!? - powiedziałam celując w nią magią dla mnie nową i niedawno odkrytą ,,smugą cieni''. Szybko zrobiła unik.
- Wstyd? A co ja zrobiłam?!?
- Co?! To ty nie wiesz! Złapałaś mojego chłopaka za rękę. A ty się pytasz co zrobiłaś! - rzuciłam w nią następną nowo mi odkrytą mocą klątwą mroku inaczej ,,kulą śmierci'', która ją trafiła z taką siłą aż uderzyła w pień drzewa, które się rozpołowiło.
- Niby skąd miałam wiedzieć, że to twój chłopak!! - krzyknęła i wycelowała w mnie kulą ognia, znałam ten atak i zwinnie go ominęłam.
- Haha.. Śmieszna jesteś. Niby jak możesz mnie pokonać? Przecież jestem silniejsza od ciebie.
Nagle znikła, poczułam ogromny ból w moim ramieniu... myślałam ,że przestanę oddychać... taką moc może mieć tylko wilk na wpół mroku i ognia...
- Przestań! - wykrzyknęła Nemezis nagle pojawiając się
Spowiły ją fioletowe i niebieskie promienie a cała polana została ogarnięta czarną mgłą.
-Puść ją. -Powiedziała z mocą. -Nikt nie będzie atakować żadnego z moich wilków.
Puściła mnie ta wadera pojawiając się znikąd, chyba umie znikać. Miałam ochotę ją zagryść...
-Ona zaczęła.- Odparła wadera oskarżycielsko. Jeszcze czego!
-To prawda? -alfa przeszyła mnie wzrokiem
-No tak, ale ona zabrała mi chłopaka. -Burknęłam .
-Trzeba było bardziej nim się zajmować.... -Nie dokończyła bo wilczyca ognia przerwała.
-Nie zabrałam jej żadnego chłopaka, w ogóle o tym nie wiedziałam. -Skierowała oczy na nią.
Ha, nareszcie się zlękła.
-Nie przerywa się innym. Nie uczyli Ciebie tego? -Zapytała chłodno.
-Ale... -Zaczęła.
-Cisza. -Powiedziała Nemezis. -Pogódźcie się i wracaj do jaskini.- zwróciła się do mnie.
-Aleee... -Zaczęłam nie chcąc tego.
-Bez dyskusji.- mówiła jak moja mama
Pogodziłam się niechętnie i pobiegłam do lasu, po co mam wracać do jaskini. Chociaż muszę, nie chcę więcej kłopotów.
        Nemezis weszła do jaskini, leżałam w kącie schowałam ogon pod siebie na znak poddaństwa a ona sama poszła dumnie na swoje legowisko.
Naprawdę to był tylko sarkazm, jakbym chciała mogłabym ją pokonać, wcale mi Nemezis nie straszna,
ale trzeba okazać jej szacunek, bo daje mi schronienie, to udałam ,że się jej poddałam jednak moje oczy patrzące w ziemię mówiły co innego ,,zemsta''.
Położyła się i zasnęła. Usłyszałam wcześnie rano głosy...
To Di budziła Nemezis.
- Co jest.. Co.. coś się stało? - Powiedziała Nem zaspanym głosem.
- Nemezis, mamy problem. I to bardzo poważny.-Powiedziała Di poważnie. Podeszła do nich nowa mówiąc:.
-Zgadzam się, nie wiem co to było, ale najlepiej to nie wyglądało. Ten stwór był okropny.
Na te słowa pomyślałam o wczorajszym wieczorze... mój pegaz mówił ,że zniszczyłam pól lasu... może to ten potwór we mnie wstąpił???
-Jaki stwór? -Zapytała się Nem wstając.
Nowa się zamyśliła.
-Diana powiedz jej wszystko muszę iść. -Powiedziała nowa i szybko się zmyła. To ci dopiero...
pobiegłam cichaczem za nową, za plecami Nemezis...
Biegła do lasu. Ja za nią... w głębi lasu dostrzegłam małą jaskinię gdzie weszła nowa.
Wchodząc za nią dostrzegłam jednorożca. Dawała mu jedzenie.
Nie miałam zamiaru się zdradzić ,ale przypadkiem nadepnęłam na gałąź , która głośno pękła.
- Kto tu jest?!- krzyknęła mała
- To ja, Wera jestem.- wyszłam z ukrycia jako dziewczyna, stanęłam przy wejściu do jaskini, a koń na mnie ruszył ze złością mówiąc:
~~Potwór! Zniszczyłaś pół lasu!
Cofnęłam się przewracając na ziemię, na szczęście mój unicorn( no teraz pegaz) wleciał przede mnie
rżąc na jednorożca próbującego mnie zabić.
~Nawet nie myśl ,że pozwolę ci to zrobić bracie!~ mówił Dragon odpędzając jednorożca
~~Ona jest potworem! Nie broń jej, pozwól mi to załatwić!~ nalegał jednorożec na marne próbując mnie dorwać,
Dragon dzielnie mnie bronił.
- Potworem?- wtrąciła się nowa
~ Bracie, nie rób tego, wstąpił w nią zły duch, nie panowała nad tym co robi! Proszę daj sobie spokój nie nią mamy zniszczyć!~ dalej mówił Dragon
Jednorożec przestał, mój pegaz stanął obok mnie, ta nowa przy jednorożcu.
- To prawda Kadi, ten unicorn ma rację, ona nie jest tym potworem.- powiedziała młoda
- Jak masz na imię?- zwróciłam się do dziewczyny w kocim stroju
- Nina jestem. Wybacz za to nieporozumienie i błagam nie mów nikomu o Kadim!- prosiła Nina
- Nie powiem, nie martw się.- obiecałam
~~Skoro ten zły duch cię dorwał, może wiesz gdzie jest?~ słyszałam jednorożca
- Niestety nie wiem gdzie jest...- odpowiedziałam
- To niedobrze, musimy go powstrzymać zanim znów coś złego się stanie przez niego.
- Dragon lecimy do watahy mroku.- wsiadłam na mego pegaza
-Poczekajcie, lecę z wami jak się zgodzisz...- powiedziała Nina chcąc wsiąść na Dragona wraz ze mną
~Zgadzam się , wsiadaj na mój grzbiet.~ Dragon jej pozwolił, utuliła jednorożca chowającego się w jaskini i weszła na grzbiet obok mnie.
Lecieliśmy w ciszy, nikt się nie odzywał aż do zejścia z Dragona przy jaskini.
- Wera! Musisz mi coś wyjaśnić.- mówiła Nemezis gdy zeszłam z grzbietu pegaza.
Nie brzmiało to spokojnie, raczej chodziło o to co zrobiłam z środkiem lasu... nawet nie wiedząc o tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz