niedziela, 21 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Margo

Ocknęłam się leżąc na grzbiecie Raxtusa. Płynęłam w powietrzu w stronę jaskiń. Skuliłam nogi aby zatamować krwawienie z rany w brzuchy. Skąd ona się wzięła?! Poczułam jakby ktoś od środka ranił mnie sztyletem, Pegaz zdenerwowany odwrócił łeb.
~Jak się czujesz?~Zapytał zwalniając
~Nie pytaj...~Zakasłałam cały czas ściskając ranę. Zapadła cisza. Raxtus wylądował. Ledwo stuknął kopytami o ziemię a przy nas już była Diana.
-Margo, jak ty wyglądasz?!-Krzyknęła rozpaczliwym głosem
-Aż tak źle?-Stanęłam na ziemi o dziwo utrzymując równowagę. Z daleka widziałam Wanney'a. Był nie zbyt przejęty moim stanem. Z resztą chyba mu się nie dziwie...Gdyby mi ktoś przyładował z całej siły z liścia pewnie też bym była wściekła...
-Słyszałam , że nieźle mu przywaliłaś...-Uśmiechnęła się Di.
-Mhhh....Już zdążył się tobie wyżalić?-Spojrzałam na nią krzywo. Zrobiłam krok i syknęłam z bólu.
-Może lepiej będzie jak tu zaczekasz...-Podsumowała Di kładąc mnie na miękkim mchu. Obok mnie była nie wielka kałuża, Nachyliłam się i aż pisnęłam na swój widok. Włosy zlepione krwią, przekrwione oczy, rany na twarzy i ogromna otwarta dziura w brzuchu. Ponownie opadłam na pseudo posłanie. Zza drzewa wybiegł Wanney hamując przede mną. Patrzał na mnie szklistym wzrokiem. Na twarzy miał wielkiego siniaka.
-Co się stało?-Stał jak wryty.
-Nie...nie ważne...-Wyjąkałam dławiąc się oddechem. Zwykle leczyłam rany ale to było za wiele...
-Margo! Co ty wygadujesz?! Masz dziurę w brzuchu i wyglądasz jakby coś zżerało się od środka!-Nachylił się.
-Przecież powiedziałam, że nic mi nie jest!!!-Wrzasnęłam, ale to też nie było zamierzone.
-Słuchaj, nie ważne czy robisz to specjalnie czy coś tobą kieruje, nie zostawię cię tak!Słyszysz?!-Krzyczał łapiąc mnie za ramiona. W tedy coś we mnie pękło. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
-Wanney, ja mogę cię skrzywdzić, i to nie robiąc siniaka, tylko...coś dużo gorszego, nie panuję nad tym!-Wybiłam się ponad stwora który już chciał odepchnąć go i rzucić kamieniem. Nadbiegła Diana.
-Zostaw ją!-Warknęła do Wanney'a
-Di, spokojnie on nic...to moja wina...-Znów zaczęłam płakać. Samiec podniósł mnie i mocno przytulił. Gdy puścił opadłam na ziemię. Chwycił mnie w locie razem z Dianą i zanieśli do jaskini. Di obmyła mi twarz wodą. Nie wiedziałam, że potrafi być tak opiekuńcza... Do jaskini wpadła Nemezis.
-Co się tu dzieje?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz