sobota, 20 kwietnia 2013

(Wataha Ognia) od Symphony Of MY Heart

- Graffitti pora na przejażdżkę ! - Od kilku dni planowałam wyprawdę do Ruiny Spalonego Wilczego Domu. - Graffitti ?
~ Idę - Murknął.
Szybko ubrałam go i ruszyliśmy w stronę owego domku. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, fakt faktem nie były to ruiny, był to normalny dom. Weszliśmy do środka rozglądając się uważnie, były tu rzeczy tak stare jak świat. Gdybym tylko wiedziała jak ten dom zareaguje na naszą obecność...
~ Somf? Czemu Ty się kurczysz? - Zapytał zmartwiony pegaz.
- Kurczę? Zdziwona spojrzałam w dół. Był to magiczny Perski dywanm który poruszał się jak ruchome piaski... - Niech to..!
~ I co teraz? - Graffitti patrzył na mnie oczami przerażonymi. Postanowiłam użyć płomieni z kominka. Dzięki lekkiej posturze i z pomocą mej magicznej peleryny wydostałam się. Jednak... to nie był koniec wrażeń. Dom natychmiast zaczął się walić.
- Uciekamy. - Krzyknęłam, jednak po chwili zawalił się dach a szczątki spróchniałego drewna zawaliły drogę mi i Pegazowi, blacha z pozostałymi częściami spadła prosto  na mnie i na niego. Gdy ocknęłam się, zobaczyłam, że waląca się ściana zatrzymała spadające drewno i to uratowało mnie. Zdenerwowałam się. Warknęłam i głośno krzyknęłam :
- Jestem Alfą Ognia ! Masz mnie wypuścić ! Albo pożałujesz tego !
Dom jakby westchnął i zaczął się odbudowywać. Po pięciu minutach znów wszystko było na własnym miejscu. Graffitti jako, że nieśmiertelność nie czyni go nietykalnym, leżał cały poraniony na podłodze. Lewą stronę pyszczka miał zdartą aż do kości. Magiczne liny których nie dało się pozbyć teraz leżały bezczynnie..
Pobiegłam po Atenę prosić o pomoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz