poniedziałek, 22 kwietnia 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko


Gdy Nemezis czekała na to co mam do powiedzenia myślałam tylko o tym by się na mnie nie złościła.
- Nie mogłam pozwolić byście się bili, bo wiedziałam, że zginiecie wszyscy, a ja nie umiała bym wytrwać psychicznie, Rapix mnie tam zabrała bo ją prosiłam. Musze jednak Ci powiedzieć, że Rapix chyba ma jakieś dziwne podejrzenia i nie wiem czy ty nie masz podobnych, a mianowicie zadała mi pytanie czy łączy mnie coś z Kaito i … - Zawahałam się.- Co ty o tym myślisz?
- Szczerze nie zastanawiałam się nad tym, ale wydaje mi się, że nikt nie powinien mieszać się do twoich myśli czy uczuć. -  Powiedziała.
 -To dobrze, bo już się bałam, że możecie uznać  mnie za zagrożenie. – Uśmiechnęłam się uroczo.
- Czemu? – Wadera zmarszczyła brwi.
- Bo jeśli byście mnie podejrzewali o miłość do niego, to mogli byście mi nie ufać, a gdyby doszło do walki to mógł by być kłopot.- Powiedziałam, a Nemezis chyba ulżyło. – Mam prośbę, idź odpocząć, a potem przejdź się gdzieś z moim bratem, chcę wreszcie byście mogli być trochę sam na sam po tym wszystkim. – Powiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze. – Powiedziała.
Nemezis wyszła i chyba rozmawiała z resztą, że idzie odpocząć, a do jaskini wszedł Illuminated.
- Trochę lepiej? – Zapytał nieco spokojniejszy niż przedtem brat.
- Tak, przepraszam za kłopot. – Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie wkurzaj mnie. Powiedz mi o co chodzi z tym całym Kaitem.
- Chodzi o to, że jest kimś w rodzaju mojego opiekuna, przez co może mnie karcić i pilnuje mnie nawet tutaj, choć nie wiem w jaki sposób. – Odparłam.
- A ten pocałunek, o co chodziło w tym wpadnięciu mu w ramiona? – Pytał, a w jego oczach narastała złość.
- Zawsze tak było, to coś ala poddanie się mu. Pocałunek to wielka kara od niego, jeśli chodzi o pocałunek jako karę. Uszkadza jamę ustną i dochodzi tak do jelita. Może w ten sposób zabić. – Powiedziałam.
- On już to kiedyś robił prawda? – Zapytał podejrzliwie.
- Tak, w sumie mój pierwszy pocałunek był karą.  – Wyszeptałam.
-On jest jakiś niewyżyty czy co? – Zapytał z wrednym uśmieszkiem.
- Nie, on każdą kobietę traktuje jak własność, bo wiesz, on ma syna i żonę. – Powiedziałam.
 -To co on tu robi, niech grzeje miejsce na swoim miejscu przy rodzinie. – Wysyczał.
W tym samym Momocie włamałam się do jego głowy i pokazałam mu część naszej rozmowy jak mówił mi co się dzieje z jego rodziną.
- Co za ! – Krzyknął nagle.
- On jej nigdy nie kochał… - Wyszeptałam.
- Jak tak można, przecież to jego żona i syn, a on robi coś takiego. – Mówił nie słysząc moich słów.
- Wiesz to nie tak, ona go zdradzała i nie ma pewności, że to jego syn. Chciał ją zabić, ale ja weszłam mu w drogę, a przedtem nabroiłam, więc wyżył się na mnie. Wtedy pierwszy raz poczułam taki ostry ból. -  Mówiłam ze wzrokiem skierowanym w ziemię.
- Co on sobie wyobraża, krzywdzić ciebie za nią! - Warknął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz