sobota, 20 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

        Podróż w łodzi Charona trwała krótko, bo z jakiś powodów znalazłam się w wodzie.
-Płyń dalej, to twoja droga. Ty ją sama musisz pokonać-Powiedział Charon.
        Tak więc zaczęłam płynąć, zaczęły mnie oblepiać dusze z rzeki, aby spowolnić moja podroż. Ja je odpychałam ale nie miałam już siły, bo napierały coraz bardziej. Na ujrzałam formującą się wysepkę na środku rzeki. Była to sprawka Bogini Rapix -Styks. Zaczęłam wchodzić na wyspę i kierowałam się do jedynego drzewa 'rosnącego' na lądzie.
- Nemezis! -Usłyszałam nagle radosne wołanie.
Odwróciłam się i osłupiałam. To była Miko, która podbiegła do mnie.
- Wiem jak przywrócić Cię do życia, słyszysz? – Powiedziała w euforii.
- Ty nie żyjesz? – Zapytałam, a moje oczy zrobiły się szkliste.
- Na 10 minut. – Powiedziała nadal radośnie.
- Mów, więc jak mnie chcesz przywrócić. – Powiedziałam.
- Cóż jest zaklęcie, ale… - Przerwała-  …muszę wtedy umrzeć, a ty wrócisz. – Pobladła i spojrzała na mnie ze uśmiechem. Ja nie byłam taka wesoła.
- Nie zgadzam się. – Powiedziałam twardo. – Pomyśl o bracie i o swoich przyjaciołach. – Dodałam oschle.
- On będzie szczęśliwszy gdy wrócisz, nie będzie za mną tak rozpaczać bo ty go postawisz do pionu. Jestem zwykłym wilkiem, który nie jest wielce potrzebny, a ty, ty jesteś Alfą, masz wielu przyjaciół, chłopaka, którego szczęście jest dla mnie najważniejsze. – Spojrzała się na mnie z błyskiem szaleństwa. Jest źle i to bardzo.
- Co ty bredzisz, uspokój się, znajdziemy inne wyjście. – Powiedziałam. Próbowałam załagodzić sytuacje.
- Nie, musisz wrócić jak najszybciej. – Powiedziała, a ona powoli zaczynała coraz bardziej zatracać się w swoim szaleństwie.
- Słuchaj, teraz nie to jest priorytetem, kraina nie upada, nie mamy wojen. – Powiedziałam.
- Co ty możesz wiedzieć!? – Wrzasnęła nagle. – Illuminated zamyka się w sobie, wszyscy zdobywają sobie partnerów, nie obchodzi ich nikt inny niż oni sami! – Krzyczałam, a z moich oczy lały się łzy. – Nie jestem tak WAŻNA Jak TY! Musisz wrócić, za wszelką cenę, nawet mojego życia! –Przy ostatnim zdaniu spojrzała na mnie załzawionymi szalonymi oczami.
- Miko, nawet… - Zaczęłam.
- Zrobię to szybko, więc szykuj się na powrót.-I zniknęła, nie zdążyłam jej powiedzieć że Rapix ze Styks mi pomogą. Miałam nadzieje że Illuminated zdąży ją uratować przed jej pochopną decyzją.
Usiadłam po 'drzewkiem' aby trochę odpocząć, kiedy przede mną pojawiła się Bogini Nemezis.
-No, no kogo tu przywiało. -Powiedziałam bez wyrazu, nie spuszczając wzroku ze swoich paznokci.
-Oj Nem, nie mogłam. Hades ukrócił częstotliwość i nie mogłam się pojawiać zbytnio, tylko Bogowie którzy tu mieszkają mają.
-To dlatego Styks mogła mi pomóc? -Szepnęła. Nie chciałam jej zdradzić.
-Tak, ale mam dla Ciebie złą wiadomość.- Przerwała - Styks aktualnie jest uwięziona i maltretowana przez Hadesa, za to ze Ci pomogła. -Powiedziała smutnym spojrzeniem, a ja wstałam.  Nikt mi nie będzie takich rzeczy robić.
-Nemezis, ile czasu masz na przebywanie w podziemiach kiedy Hades ograniczył dostęp 'boskości' -Przy ostatnim słowie pokazałam rękoma cudzysłów.
-Nie wiem. -Odpowiedziała.
-Dobra, idziemy odbić Styks w oślizgłych łap Hadesa. -Zaczęłam kierować się do wody w stronę gdzie przybywałam, kiedy Bogini mnie zatrzymała.
-Ty nie możesz. Ta podróż Cię zmęczyła a musisz płynąć dalej, ale nie tu -Wskazała zarysy zamku Hadesa w oddali- Ty to portalu który Cię wypuści do krainy.- Przerwała- To jest sprawa dla mnie, wypuszczę Styks z rąk Hadesa i wraz z nią zemścimy się na nim. -Posłała mi przerażająco szeroki uśmiech. Kiwnęłam głową, a Nemezis zniknęła.
      Stwierdziłam że odpoczęłam wystarczająco, czas wrócić do przyjaciół i do Ateny, mej jedynej rodzinie. Rzuciłam się do wody, byłam przygotowana na 'atak' dusz, ale on nie nadszedł, jednak było coś gorszego, w momencie kiedy zetknęłam się z wodą, poczułam jakby w środku mnie znajdował się żrący kwas który mnie niszczył od środka. Był to niemiłosierny ból, ale jak to Styks mówiła, musiałam to przetrwać.
Płynęłam dalej, a ból narastał, dusze ze Styksu zaczęły mnie atakować, odpychałam je mocą, lecz tutaj ma siła spadła do minimum jak u szczeniaka. Nie mogłam nic zrobić tylko cierpieć.
W jakiś sposób dusze mogły mnie ranić do krwi a ja ich nie, i w tym najgorsze jest że krew pobudza inne stwory ze Styksu jak psi przysmak dla psa. Musiałam się śpieszyć.
Na mojej drodze wyłaniały się przeróżne istoty które wysysały mą energię, inne niszczyły mnie od środka, a jeszcze inne po prostu mnie atakowały.
A ból w środku mnie dalej narastał a to była sprawka Hadesa mogłam się założyć.
Po długim pływaniu w męczarniach, zauważyłam brzeg i prawdopodobnie na nim portal który miał mnie uratować.
Przepłynęłam nie całe pięć metrów kiedy oślizgłe coś złapało mnie za nogę i pociągnęło w głębiny Styksu.
Tarmosiłam się na wszystkie strony próbując się wyswobodzić z żelaznego uchwytu. Nic nie widziałam, nie wiedziałam co mnie złapało, gdy nagle przed oczami znalazły się wielkie czerwone oczy. Wrzasnęłam wypuszczając ostatki powietrza w płucach i odepchnęłam stwora, ten mnie puścił a ja szybko wypłynęłam na brzeg, czułam ze to 'coś' szykowało się do ataku, a ja już nie miała siły by walczyć, spróbowałam podpłynąć do brzegu. Udało mi się to w ostatniej sekundzie, bo to coś zaatakowało mnie ale nie dosięgnął. Wypuściłam z ulgą i wdrapałam się na brzeg. Zostawiałam na piasku smugi czerwonej cieczy, nie przejmowałam się nawet
wtedy gdy zauważyłam że cała byłam w zadrapaniach a mnie oblepiała krew, pokuśtykałam do portalu i przeszłam przez niego. Podróż była męcząca i bolesna.
Wylądowałam na trawie, nie wiedziałam zbytnio gdzie ale były to tereny IV.
Spróbowałam zrobić krok, ale kolana się pode mną ugięły i runęłam na ziemię.
Kałuża krwi wokół mnie się rozszerzała, a ja nawet siły nie miałam aby zawołać o pomoc, nawet drogą mentalną.
Poczułam ostatnie bóle w sobie, pamiątka od Hadesa w Styksie i zemdlałam cała zakrwawiona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz