piątek, 26 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Wanney'a

Dotarliśmy nad urwisko. Siedliśmy na krawędzi, a ja objąłem Margo ramieniem. Nie wiem dlaczego.
- Ślicznie tu- stwierdziła, patrząc w niebo usiane milionem gwiazd.
- Aha...
Muszę jej to powiedzieć, ale się boją, biłem się z myślami. Co będzie, jeśli mnie odrzuci? Albo znowu walnie w twarz? Wszyscy myślą, że jestem taki niezdarny....może to jest prawda, może i tak jest. Trudno. Trzeba spróbować.
- Bo widzisz...- zacząłem- wtedy nad wodospadem...kiedy uciekłem...zachowałem się jak tchórz...i właśnie...ten tego....
- No wysłów się- zaśmiała się cichutko Margo i spojrzała mi znowu w oczy. Po raz kolejny poczułem pewność siebie.
- Wtedy chciałem ci powiedzieć, że od jakiegoś czasu mi się podobasz. I chciałem ci to powiedzieć. Tak żebyś wiedziała. Wiem, że pewnie teraz strzelisz mnie w twarz- uśmiechnąłem się- albo coś w tym stylu. Wiem, że jestem niezdarny i w ogóle. Ale chciałem żebyś wiedziała.
Podniosłem się i odwróciłem. Nie chciałem zobaczyć wyrazu jej twarzy. Zrobiłem kilka kroków do przodu.
- Wanney...- usłyszałem za sobą głos, a potem Margo wsunęła swoją dłoń w moją i zatrzymała. Przemogłem się, odwróciłem i stanąłem naprzeciwko niej. Blisko. Bardzo blisko.
Spojrzałem jej w oczy. Księżyc w pełni.
                           http://pejoratyw.blox.pl/resource/pelnia.jpg
oświetlał jej twarz. I wilgotne oczy.
- Wanney...- powtórzyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz