środa, 20 marca 2013

(Wataha Mroku) od Diany

Fajny ten las. Taki mroczny. Co prawda trochę spalony i podniszczony, ale to mu dodaje uroku. I jeszcze to wschodzące słońce… Szkoda, ze nie umiem malować, takimi pejzażami zrobiłabym niezłą karierę. Idealne miejsce do zamieszkania. Tylko ciekawe, czy ktoś wcześniej nie wpadł już na ten pomysł. Kątem oka spostrzegłam ruch. Wilczek. Uroczo. Schowałam się w cieniu i obserwowałam. Był no.. ehh.. kolorowy… To chyba najodpowiedniejsze słowo. A może by tak narobić trochę hałasu? Nie, jeszcze się biedak przestraszy i zwieje. Albo mnie zaatakuje. Jakby nie było, chyba właśnie wkroczyłam na jego teren. Wyszłam z cienia i powiedziałam z największą powagą na jaką mogłam się w tej chwili zdobyć, a nie było to proste, bo widok tak kolorowego wilka nieco mnie rozbawił:
- Dokąd zmierzasz samotny wilku? Pilnujesz terenów swojej watahy, czy może to właśnie jej poszukujesz?
Trochę się zdziwił moim „nagłym” pojawieniem się. Odpowiedział nerwowo z wyczuwalną wrogością w głosie:
- Kim jesteś i co tutaj robisz?
-Di, raczej ja powinnam o to pytać. W końcu to ty nagle wyszedłeś z krzaków. Ja tutaj cały czas stałam. Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. – powiedział ze stoickim spokojem i ironicznym uśmiechem, co widać było wpłynęło mu na nerwy.
- A ty wtargnęłaś na mój teren. Lepiej odpowiedz, inaczej będę zmuszony cie zabić!
-E! Reksio spokój! Chyba nie wiesz z kim zadzierasz… Hmmm.. Twój teren powiadasz… - nie dokończyłam mówić, bo kolorowy ze zdziwieniem mi przerwał:
- Jak mnie nazwałaś?
-Słyszałeś. Nie przedstawiłeś się, a na tyle chamska nie jestem, żeby zwracać się do nieznajomego „Ej ty”. – widać było, ze kolorowy był mocno zszokowany. Po chwili namysłu postanowił się przedstawić, zupełnie innym tonem niż zaczął naszą rozmowę:
- Ehm.. Kondrakar.. Te tereny należą do watahy Mroku, ja także. A ty kim jesteś? – widać było, ze się uspokoił, choć w jego głosie wciąż słychać było nutkę podenerwowania.
- Już się przedstawiałam. Widać nie dosłyszałeś, więc powtórzę. Diana. Ładnie się urządziliście. Mam nadzieję, ze jesteście otwarci na nowych członków. – chłodno odpowiedziałam na pytanie zachowując powagę. Kolorowy najwyraźniej się ucieszył. Całkiem spokojnie odpowiedział:
-Choć , zaprowadzę cię do alfy – chwile pomyślał, po czym nieśmiało dodał – A co się stało z twoją poprzednią watahą?
Spodziewałam się, że padnie takie pytanie.
- Jakby to ładnie ująć… Nie jest obecnie w stanie materialnym . – odpowiedziałam z miną zwycięzcy. Chyba się speszył, bo cichutko odpowiedział:
- Przepraszam… ja nie wiedziałem..
-Próbowali mnie zabić. Chciałam uciec, ale nie byłam pewna, czy beze mnie sobie poradzą. Skróciłam ich cierpienia. – ciągnęłam dalej ze złowieszczym uśmieszkiem, a wilk spojrzał na mnie z przerażeniem. – Będziemy dalej tak stali, czy może mnie wszystkim przedstawisz?
- Tak, tak. Jasne już idziemy. – powiedział z namysłem. – Zaprowadzę cię do jaskini, a potem znajdę Nemezis…
-Kogo?
-Alfę. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
-Ok. – zgodziłam się. Mam nadzieję, ze nie będzie zbyt długo gadał. Chyba trochę go przeraziła moja historia. Jak tylko skończy gadać opowiem mu więcej szczegółów. O tak… Już nie będzie się na mnie więcej rzucał. – A więc prowadź Reksiu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz