niedziela, 24 marca 2013

(Wataha Światła) od Ateny

        Nemezis westchnęła i zapytała:
-To kto następny opowie swoją historię?
- Ja bym chciała- zgłosiła się Diana.
*-Tego się obawiałem...*- pomyślał Kondrakar.
*-Dlaczego?*- Zapytałam go w myślach.
*-Zaraz się dowiesz...*- pomyślał i przechylił głowę, co sprawiło, że zaciekawiona spojrzałam na Dianę.
- Nie zdążyłam się przedstawić, na imię mam Diana.- zaczęła.
*- Nie zapowiada się źle...*- powiedziałam mu w myślach.
*- Poczekaj aż zacznie...*- odparł.
      Wadera otulona w niebieskie płomienie zaczęła opowiadać swoją historię. Niezbyt się przestraszyłam, spotykałam już gorsze przypadki, ale nie mogłabym powiedzieć, że ta historia była miła i przyjemna do słuchania albo też, że mnie wzruszyła czy sprawiła, że pojedyncza łza zabłysła mi w kącie oka. Po prostu słuchałam słów Diany. Gdy wadera skończyła zauważyłam, że kilku wilkom przeszły ciarki po plecach.
*-Psychopatka na miarę*- posłałam do myśli Kondro komentarz.-*Na pewno nas nieraz jeszcze zaskoczy.*
*-W to nie wątpię*- odparł.
        Zaczęłam odrobinę (tylko odrobinkę, w końcu to siostra) współczuć Nemezis, jeśli ona będzie musiała nad taką panować dzień w dzień. Mi na pewno się tak nie nudzi, żeby znosić humory niektórych wilków. Chociaż część jest naprawdę spoko, chociażby Kondrakar, jakoś nie mam problemu z nim normalnie pogawędzić, ciekawe jak będą utrzymywać się moje stosunki z Dianą.
        Ja sama co prawda przebywałam z wilkami, jednak kiedy byłam sama przeprowadzałam ekspedycje poza Immortal Volves na własną rękę. Nie chciałam zbytnio narażać innych, a dobre mapy terenu poza watahami na pewno kiedyś by się przydały.
Nagle mój Feniks wzniósł się do góry, prawdopodobnie chciała odlecieć przed Dianą.
-Ej no wracaj!- Krzyknęłam, ale Tsukaima w ogóle mnie nie słuchała.- Wracaj!
W końcu zdałam sobie sprawę, że to nic nie da, więc szybko wzniosła się do góry i złapałam moją Fenikse. Reszta wilków obserwowała to w rozbawieniu.
-Czy ty jesteś tchórzem, czy zaraziłaś się moim ADHD?- Zapytałam jej szeptem.
-*Hmmmm...*- Mruknęła mi w umyśle.- *Chyba to drugie, nudziło mi się*
-*Leć do Elfów*- Rozkazałam jej w myślach.
-*Są tutaj!*- Odparła.
Czy wszyscy muszą dbać o moje bezpieczeństwo...!? Chyba będę musiała odkryć jakieś spokojne miejsce, gdzie wszyscy za przeproszeniem dadzą mi święty spokój.
Jakby to określić? Wolałam się użerać z humorzastymi wilkami typu Diany, niż z bandą nadopiekuńczych Elfów.
Podeszłam do Acarathi:
-Wypłosz te Elfy z kryjówki, mam już dosyć ich ochrony, wymiotuję nią.
Wadera spojrzała na mnie dziwnie, jeszcze nigdy nie widziała mnie złej, również inni się spojrzeli zaciekawieni.
-Problemy techniczne nadopiekuńczości- powiedziałam ponuro do wszystkich.- To co kto następny?
-Ja- zgłosiła się Menolly.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz