sobota, 30 marca 2013

(Wataha Ognia) Od Symphony Of My Heart



Doszłyśmy do miejsca gdzie czekała na nas Atena. Siedziała sobie bezczynnie. Słuchałam Ateny o co chodzi i zaczęłam rozumieć, tak naprawdę miałyśmy walczyć z Aniołami czyli to dla mnie było proste „zginę marnie”.
- To idziemy - Mruknęła Atena i nie czekając na nas weszła do środka.
Nie minęło ni sekundy a już czyhało na nas niebezpieczeństwo.
-Och wspominałam o tym, że będą chciały was dorwać za wszelką cenę? Nie? To dobrze, ponieważ na mojej warcie tego nie zrobią. – Odpowiedziała. A pode mną nogi ugięły się lecz nie okazałam strachu.- Nie możesz mnie zniszczyć, ani ich. Nemezis nie zniszczysz, bo powstała jako przeciwność Ateny, Somf nie ruszysz bo ja jej obronię. Zamknijcie oczy.
Zamknęłam oczy jak Atena kazała. Pierwszy z nich unicestwiony mocą Ateny zniknął. Jednak od za parę sekund ukazały się inne Anioły tym razem nie w formie posągu.
„Chodź” – usłyszałam w myślach głos. – „Chodź”
-Nie słuchaj jej- Powiedziała Atena. Spojrzałam na nią bladym wzrokiem- Ten wygląd to tylko złudzenie. Ja widzę ich prawdziwą naturę.
- Atena ! Ja mam dość ! Za dużo tego! Co się dzieje? Co to za anioły? – Zapytałam. Atena  spojrzała na mnie ale nie odpowiedziała, więc moja furia trwała dalej. – Ja nie mam mocy, nie umiem nic! A jakieś Anioły są tu czy co? Gdzie my jesteśmy?
- Zamknij się. – Nemezis spojrzała na mnie.
Odpowiedziałam wzdychaniem i usiadłam na ziemię.
- Zginę marnie – Szepnęłam. A Atena zachichotała:
- Nie zginiesz… chyba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz