piątek, 29 marca 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

Wstałam lekko się chwiejąc, byłam zła na Atenę. Chciałam ją zabić.
-Co się z tobą dzieje!- Krzyknęłam ze złością.
-Zamknij się. Nie chce mi się ciebie słuchać- nawet na mnie nie spojrzałam.
Darłam się na nią jeszcze przez kilka minut, kiedy ta podbiegła do mnie i zbliżyła swój miecz do mojego gardła.
-Powiedziałam zamknij się. Bo zabiję.
Zamknęłam się z zaskoczenia. To nie była moja siostra, i miałam zamiar ją zabić nawet jak gdzieś tam w środku była.
Szła na czele i zabijała wszystkie potwory, nie zostawiając mi ani jednego, wkurzałam się jeszcze bardziej co pod wpływem emocji uderzyłam ją w twarz:
-Ocknij się! To nie jesteś ty!
-To jestem ja- oddała mi dwa razy mocniej po czym kopnęła.- I nie zamierzam ciebie słuchać.
-Zostańcie tutaj- powiedziała do Netty.- Dalej jest zbyt niebezpiecznie, nie wiem co się dzieje z moim ciałem. Jeśli użyję naraz zbyt dużo energii, zwyczajnie was uśmiercę, a tego nie chcę, chyba że tę moją siostrę, która jest zwykłą zołzą.
Uderzyła mnie z zaskoczenia i wystrzeliła jak torpeda, zostawiając wszystkich w tyle.
,,Nie daruję jej tego. Jej śmierć będzie dla mnie zabawą, a dla niej będzie bolesna i męcząca" -Pomyślałam.
Szliśmy powoli dalej kiedy przed nami pojawił sie teleport do którego pod namowa Netty weszliśmy.
-Poddaj się i daj nam spokój- powiedziała siostra do Zeusa.- Chyba, że chcesz z nami walczyć. Nie, to dobrze.
-Zostawię was- przyznał się w końcu.- A ty...- Chyba trudno było mu ustąpić.- A ty... Będziesz mogła żyć.
-Wracamy- obdarowała Atena wszystkich uśmiechem. A ja patrzyłam dalej na nią zła- Chyba nie będzie walki- odwróciła się w stronę boga.- A jak zechcesz walczyć, to nie licz że się poddamy.
Wyszliśmy razem z nimi z sali:
-Tęskniliście?- Zapytała siostra.- Wolałam nie ryzykować i myślałam z boginią tak, aby nikt się nie zorientował, co w rzeczywistości planuję.
Nic nie odpowiedziałam. Wyszliśmy z labiryntu.
Podeszłam do Ateny, założyłam maskę obojętności.
-Nemezis.. Coś się stało? -Zapytała.
Ja zamiast odpowiedzieć,
walnęłam ją piąstką w twarz, a później z żebra, usłyszałam gruchot kości.
Podcięłam jej nogi a ona upadła, żaden wilk nic nie mówił, wyczuły aby się nie wtrącały.
Wyjęłam swój Sylijski miecz i przystawiłam do gardła.
-Nigdy więcej, nigdy nawet jeśli było to zamierzone nie bij mnie. Bo gorzko pożałujesz... -Wysyczałam. -Słyszysz? Mam już dosyć tych Twoich numerów. DOSYĆ! Jeśli będziesz chciała mnie uderzyć czy coś w tym stylu nie waz się. Bo przypomnij sobie że ja Ciebie JESZCZE nie uderzyłam tylko TY PIERWSZA zaczęłaś, a ja tylko oddaję, więc nie miej na złe.
-Siostra przytaknęła. Westchnęłam, niestety muszę powiedzieć to co zaraz powiem. - Zgoda? -Wciągnęła do niej rękę. Zaskoczona na nią spojrzała. No tak, to ona pierwsza się godziła a nie ja. Atena spojrzała na mnie szukając haczyka. Kiedy się nie doszukała powiedziała.
-Zgoda siostrzyczko. -Powiedziała z uśmiechem. Uklękłam przy niej i dotknęłam tam gdzie miała złamane dwa żebra, uleczyłam ją. Co prawda się uczę, ale nieźle mi szło, a chodź jedna z rodzeństwa powinna umieć coś takiego na wypadki takie jak ten. Pomogłam jej wstać, ta się rozciągnęła.
-Chodźmy -Powiedziałam i zobaczyłam błysk białej sierści i wampirzych kłów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz