niedziela, 31 marca 2013

(Wataha Światła) od Ateny

        Szłyśmy dalej w milczeniu, martwiło mnie to że nawet nasze boginie nie miały pomysłu, oczywiście miałam jeden, ale był on... Ostatecznością, taką aby ocalić Somf i Nemezis, chociaż wiedziałam, że siostra nigdy by mi tego nie wybaczyła, że zgarnęłam na siebie krwawą jatkę, aby je ocalić.
       Oczywiście pilnowałam wraz z Ateną, żeby nie wznowić połączenia z siostrą, która nieustannie się do mnie dobijała, jakby świadoma, że coś planuję. Coś, co by się żadnej z nich nie podobało...
       W końcu doszliśmy do zakrętu, za którym czyhały Anioły.
-Zostańcie tutaj chwilkę- mruknęłam.- Zobaczę co się tam dzieje.
Somf nie protestowała, ale Nemezis pragnęła mnie zabić wzrokiem.
-Wrócę po was- zapewniłam je, a potem szeptem dodałam, tak żeby żadna z nich nie miała najmniejszych szans mnie usłyszeć.- Jeśli mi się uda...
      Od czasu śmierci Olivera nie za wiele pozostało mi emocji, tamte czasy pamiętam raczej jak inna osoba. Teraz nie potrafiłam się wszystkim cieszyć jak kiedyś. Teraz raczej byłam bardziej śmiertelnie poważna niż kiedykolwiek, oczywiście przed resztą Watah, a nawet przed siostrą zakładałam maskę tak zwanej dawnej mnie.
     Wyszłam przed zakręt i tak jak się spodziewałam Aniołów było coraz więcej. Na próbę chciałam zniszczyć jednego z nich, ale nawet nie zaszkodziłam mu w najmniejszym stopniu, co oznacza, że i sługusi Nemezis nic nie wskórają.
-Jak to zrobiliście? W jaki sposób staliście się niemal niezniszczalni?- Zapytałam głośno, wychodząc na podwyższoną skałę.
-Nie twoja sprawa Ateno.- Powiedział jeden z nich.
-Moja- spojrzałam na niego z pogardą.- Jestem waszą panią, każda wasza sprawa jest zarówno moją sprawą. Poza tym ja wciąż mogę was zniszczyć wszystkich i bez paradoksu- nie blefowałam, wtedy śnił mi się fragment 1 wojny z Aniołami, jednak podczas drugiej wydarzenia potoczyły się zupełnie innym torem.
-Nie znasz tego zaklęcia. A jego cena jest zbyt wielka- odparł najbliższy mi.
-Znam je- zapewniłam ich.- A cena nie jest dla mnie zbyt wielka, od czasu tamtego wydarzenia. Myślicie, że doświadczenia mnie nie zmieniają? Jeśli tak, to muszę wyprowadzić was z błędu. Od jego śmierci, moje istnienie prawie straciło sens.
-Niemożliwe- zatrwożyła się Anielica.- To dlaczego tutaj jesteś.
-Bo postanowiłam, że jakby co zginę w obronie watahy z własnego wyboru. Ale nie to jest dla mnie najgorsze, gdy wypowiem to zaklęcie miała zginąć dla mnie ważna osoba, to Oliver zginie, jeśli je wypowiem. Zginął w przeszłości, ponieważ teraz wypowiem to zaklęcie, gdyż nie będę miała kogo innego stracić z powodu jego śmierci. Koło się zamyka, ja to muszę zrobić.
-Dlaczego nam to mówisz?- Zapytała się jedna z nich.- Dlaczego? Nie prościej nas odesłać w przeszłość i zniszczyć, niż nas odmienić.
-Prościej, lecz wtedy zginęłyby one. Oliver już zginął, więc tego toru czasu i tak nie zmienię. Mam nadzieje, że gdzieś istnieje alternatywny świat w którym on żyje, mimo iż go nie spotkam.
      Istoty pochyliły się przede mną, a ja wypowiedziałam cicho zaklęcie... Po chwili marmurowe posągi zaczęły znikać, a Anioły stanęły w niebiańskim ogniu, aby po chwili wyjść z niego dobre. Ja sama uklękłam i zaczęłam płakać, właśnie zabiłam Olivera, a on musiał na to zgodzić się z własną decyzją, aby ono zadziałało. Poświeciliśmy jego życie...
-Dziękujemy ci- powiedziała jedna z nich.- I czy mogłybyśmy zamieszkać w Świątyni Oświecenia?
Nic nie powiedziałam, tylko pozwoliłam, aby wzięły mnie zrozpaczoną pod ramię i zaprowadziły do reszty grupy.
,,Somf, to dzięki twojej obecności mój Niebiański Ogień wzrósł w siłę i pozwolił przemienić się Aniołom na lepsze." Przekazałam jej resztką siły.
      Widziałam jak zła Nemezis otwiera portal dla siebie i przenosi się do jaskini swojej Watahy.
-Odprowadźcie Somf do jej jaskini, a mnie do tej komnaty co odkryłam- powiedziałam do Anioła dziewczyny.
-Dobrze- zgodziła się.
Zamknęłam oczy wyczerpana, aby obudzić się po pewnym czasie otoczona orszakiem Aniołów.
-W sumie tutaj też możemy zamieszkać, tutaj nikt oprócz ciebie i nas nie może się dostać- powiedziała, po czym złapała mnie i zaniosła do reszty wilków, a ja poczułam, że znowu ogarnia mnie zmęczenie, musiałam się przespać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz