czwartek, 28 marca 2013

(Wataha Mroku) od Margo

Kolejna opowieść od Nemezis przypomniała mi pewną przygodę z mojego życia. To również miało miejsce w podziemiach Hadesu, ale opowieść znacznie się różniła. Zwiesiłam głowę i zamknęłam oczy. Kiedy znów je otworzyłam zmniejszyły mi się źrenice i w ułamku sekundy przeniosłam się na pole bitwy. Wszędzie krew i ledwo żywe ciała. Przypomniałam sobie. Kiedyś wędrowałam bez celu gdy trafiłam na taką brutalną sprzeczkę. Wpadł na mnie jakiś basior, otrząsną się i spojrzał na mnie badawczo.
-Kim jesteś?-Pytająco przekrzywił głowę. Był mniej więcej w moim wieku. Miał czarne, lśniące futro, które całkowicie przysłaniała krew sącząca się z ran. Byłam młoda i całkiem nim zauroczona.-Coś nie tak? Mam coś na zębach?-Zażartował widząc, że przyglądam się mu z osłupieniem.
-Nie, za wyjątkiem szczątków swoich wrogów zapewne-Uśmiechnęłam się- Pomóc?-Spytałam rozglądając się oceniając sytuację. Parskną śmiechem.
-Taka drobna a jaka pewna siebie-Uśmiechną się unosząc jedną brew. Odpowiedziałam lekceważącym uśmieszkiem, po czym zaczęłam emanować strachem, tak, że on sparaliżował wszystkie wilki, łącznie z nowo poznanym samcem. -Margo- Zerknęłam na niego. Był większy ode mnie, miał całkiem czarne oczy i na pierwszy rzut oka było widać, że to żartowniś.
-Łał- wykrztusił szeroko otwierając oczy.
-Zmieniłeś zdanie?- Upewniłam się. Kiwną głową, ale było widać, że musiał zebrać w sobie wszystkie siły.- Warren-Przedstawił się kiedy wypuściłam go z uścisku zimna i mroku. Odwróciłam się i chciałam odejść, ale on pociągną mnie za ogon, co nie ukrywam-było trochę bolesne.
-Już mnie opuszczasz?-Udał, że zaraz wybuchnie płaczem
-Tak, a co?-Warknęłam wściekła za to, że niemal nie wypatroszył mi ogona
-Ale, teraz na poważnie, Gdzie idziesz?-Dorównał mi kroku
-Co cię to interesuje?!-Krzyknęłam piorunując go wzrokiem
-Spokojnie- Usiłował uspokoić mnie wzrokiem, ale na marne-Wróć ze mną do mojej watahy.-Zatrzymał się widocznie zachwycony swoim pomysłem.
-NIe- Odparłam stanowczo
-W takim razie ja z tobą pójdę- Nalegał
-W tedy nie będziesz się odrywał aż do miejsca w które mam zamiar iść?- Upewniłam się
-Jeśli to konieczne- to tak-Z jednej strony byłam zadowolona-a z drugiej, wręcz przeciwnie. Nie wiedziałam co o tym myśleć... Dotarliśmy do czarnej otchłani. Wejścia do Hadesu
-Jesteśmy- Oznajmiłam
-Przyznam, bardzo przytulne miejsce-Uśmiechnął się ponuro
-Zgadzam się-Po tych słowach Warren wskoczył do czarnej dziury, a ja za nim.
-Romantyczna atmosfera- podsumował patrząc na mnie z ukosu. Uśmiechnęłam się dyskretnie. Był uroczy z tymi swoimi odpałami...
-Oczywiście... Wszędzie odgłosy błąkających się dusz, zimny dreszczyk nieboszczyków...Marzenie-Zaśmiałam się a on ze mną. Chciałam zdobyć pewien rubin, który pozwoli mi zyskać całkowitą nieśmiertelność i stałabym się prawie niezniszczalna... No ale on zawsze musiał coś zepsuć... Dochodziliśmy do miejsca ukrycia skarbu. Wszystko szło gładko, dopóki Warren nie postanowił uruchomić wszystkich pułapek...
-Myśl zanim coś zrobisz!-Warknęłam omijając topór, który miał zamiar rozciąć mnie na pół.
-Ja myśleć?!-Nawet w takich sytuacjach potrafił żartować...Wyszliśmy z tego cało, jednak ostatecznie on musiał mnie ratować, co wcale mi się nie podobało. Wędrowaliśmy razem ponad 200 lat. Cały czas próbował mnie w sobie rozkochać, ale najpierw musiał mnie czymś na prawdę zaczarować. I pewnego wieczoru mu się to udało. Całkiem się w nim zakochałam. Obudziłam się w środku nocy, usłyszałam szelest i szamotaninę. Zobaczyłam tylko jak moja miłość z przerażonym wzrokiem rozpływa się w powietrzu, Byłam załamana i wściekła. Nie wiedziałam co to było, lecz byłam pewna, że to coś chcę dopaść również mnie. Uciekałam z łzami w oczach. Rozszarpywałam wszystko co stanęło mi na drodze, Długo trwało zanim doszłam do siebie. Moja wizja skończyła się na tym jak stanęło przede mną coś...wielkiego.
 Otrząsnęłam się. Wszyscy w około patrzeli na mnie oszołomionym wzrokiem. W sumie, to się nie dziwię. Jeśli widzieli to co ja musieli się nieźle zdziwić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz