piątek, 29 marca 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

    Wracałam wraz z Illuminated'em do mojej jaskini.
Dręczyło mnie to ze Oliver umarł a Atena miała umrzeć. Coś było nie tak, i miałam zamiar stać się detektywem i rozkminić tą całą śmierdzącą sprawę.
Pierwszą sprawą jaką muszę sprawdzić a raczej zrobić, to porozmawianie z moja dawną przyjaciółką Śmiercią, wiem że ona też lubi być z postaci Tonatosa, więc nie będę miała problemu z odnalezieniem.
Szkoda, tylko ze nasze kontakty są takie oddalone, a to wszystko przez jedną z wojen, i Śmierć miała wiele roboty a ja musiałam robić wiele różnych rzeczy...
    Basior który tak mnie kochał, szedł koło mnie cicho. Chciał abym sama mu powiedziała co mnie dręczy, no ale nie jestem an to gotowa. Nie miałam dobrze ułożone planu aby z nim o nim porozmawiać.
    Kiedy doszliśmy, stanęłam jemu naprzeciw, spojrzałam w oczy, i delikatnie musnęłam jego wargi moimi. Szybko się z nim pożegnałam i weszłam do jaskini.
,,Czas zacząć dochodzenie "-pomyślałam, i ponownie wyszłam z jaskini, basiora już nie było. To dobrze.
Stworzyłam sobie czarną dziurę jak za dobrych starych czasów i wskoczyłam w nią. Tym razem skierowałam się do siedziby przyjaciółki.
Miała małą chatkę z czarnego drewna. Weszłam do środka, nawet nie pukając. Wiem, ze ona ma te swoje zmysły i wie o tym że przyjdę.
Śmierć w postaci Tonatosa czyli chłopaka ze skrzydłami, siedziała na wielkim krześle, wyglądała na tak staro a zarazem młodo. Tonatos spojrzał na mnie zmęczony.
-Współczuję Ci ze masz taką siostrę. Wiele z nią kłopotów jest.
-Oj da się przeżyć. Lata praktyki i doświadczenia aby nie rozwalić jej głowy o najbliższe drzewo.
Chłopak zaczął się śmiać.
-Też prawda.
-Dobra, powiedz mi co się dzieje z Ateną, i jak to się stało z Oliverem i w ogóle.
Śmierć usiadła wygodnie i zaczęła opowiadać jak tam było. Kończąc opowieść powiedziała:
-Co zamierzasz zrobić?
-Jeszcze zbytnio nie wiem. Mam pomysł, ale muszę nad nim pomyśleć.
-Dobrze, to powodzenia.
-Taa.. -Powiedziałam cicho i wyszłam z jej chatki.
Następnym przystankiem był sam wielki Hades.
Nie miałam trudu by dostać się do jego pałacu, tak jak z Tonatosem porozmawiałam z nim.
 Hades był bogiem mądrym i sprawiedliwym. Ucieszył się na mój widok, prawdopodobnie spodziewał się mnie, lub chciał mi w najbliższym czasie złożyć mi wizytę, no cóż ja go wyprzedziłam.
,,Jak dobrze się z nim rozmawiało" -Pomyślałam wychodząc z wielkiego pałacyku.
Teraz jeszcze tylko Afrodyta, i Zeus.
Z Afrodytą poszło gładko i szybko. Nią miałam zbytnio z nią kłopotów.
Moje problemy dopiero się zaczynały.
I Bogiem Bogów czyli Zeusem.
Ku zdziwieniu zostałam powitana przez niego naprawdę uprzejmie.
Wskazał krzesło które wyglądało jak tron, tam miałam usiąść.
No dobra, zrobiłam to. Choć nie jestem uległa moja wewnętrzna bogini mi podpowiadała abym sie teraz nie buntowała.
Rozmowa z nim była długa i dosyć męcząca, ale to było warte zachodu.
Dowiedziałam się ze Atena jest przeklnięta przez wielu najwyższych bogów i że ja jestem uosobienie gniewu bogów. Więc jak wrócę do siostry będzie 'ostro'.
Po rozmowie, przed pałacem stworzyłam czarną dziurę i wróciłam do jaskini.
Usiadłam na swoim legowisku.
-MonstersDream, West, James, Wera i Kondrakar idźcie upolować coś dla watahy.
Wilki przytaknęły i wyszły z jaskini.
A ja musze pomyśleć nad związkiem z Illuminated'em.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz