czwartek, 21 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Miko.



Polowaliśmy, przez kilka minut.
- Dobra, chyba już się najedliśmy. – Powiedział nagle.
- Nom. – powiedziałam.
- Wracamy do jaskini? – Zapytał lekceważąco.
- Ja pójdę…- Nie zdążyłam powiedzieć do końca.
- Idziemy poznać wszystkie wilki, więc trzeba znaleźć Ako i Geneze.- Powiedział odwrócony plecami.
- Mam własne plany. – Powiedziałam z powagą, zmieniając się w człowieka i robiąc kroki przed siebie.
- Idziemy poznać wilki. – Szepnął chwytając mnie w ludzkiej formie z rękę.
- Mam…- Zaczęłam.
- Faktycznie ze mną związane i z innymi. – Powiedział odwracając mnie lekko w swoją stronę. Spojrzałam na niego złowieszczym wzrokiem i zmieniłam się w wilka, po czym ustawiłam się jak do walki.
- Chyba sobie żartujesz?  - Zapytał pogardliwie.
- Nie będę na niczyje usługi. – Warknęłam.
- P…- Zaczął.
- Dobra nie zmuszaj się, ale będę Cię słuchać tylko kiedy będzie mi się chciało Illuś. – Powiedziałam z naciskiem na Illuś.
- Taaa jasne, nie mów tak do mnie. – Powiedział to zmieniając się w wilka.
- Pfff. – Parsknęłam i ruszyłam.
Biegliśmy do jaskini przez pięć minut. Przed jaskinią stała Ako z ziołami, a Geneza akurat wychodziła.
Brat wysłał im chyba mentalną wiadomość, bo natychmiast pozmieniały się w wilki i ruszyły za nami. Najpierw poszliśmy do wtahy Mroku.
-Co się dzieje? – Zapytała Nemezis brata.
-A nic. Chcieliśmy się zapoznać ze wszystkimi wilkami z innych watah.
-Oh no to Hmmm... fajnie.- Powiedziała Nemezis i podeszła do mnie. Zaczęłam się jej przyglądać, bo była naprawdę ładna, no i nie mogłam uwierzyć, że nareszcie ją poznałam.
-To Ty jesteś tą sławną Nemezis? -Przytaknęła. -Brat dużo mi o Tobie opowiadał. – Zaśmiałam się w duchu.
-Brat? Jesteś siostrą Illuminated'a? - Przytaknęłam. Dziwne, że o tym nie wiedziała.
-Nie przedstawiłam się. Choć nie przedstawiam sie byle komu, dla Ciebie to zrobię, Mam na imię Miko. – Powiedziałam.
-Miło mi. -Powiedziała. Odeszła ode mnie, i podeszła do niej Geneza.
-Witaj. Mam na imię Geneza. Jestem Obrończynią w watasze Powietrza. -Uśmiechnęła się do niej promiennie.
-A Ty Nemezis. Jak przypuszczam?- Powiedziała.
-Tak, mam na imię Nemezis. –Ako nagle przerwała rozmowę i powiedziała:
-A ja mam na imię Ako. -Ukłoniła się szybko przed wybranką mojego brata.
-Miło mi. Mam nadzieję że Illuminated dobrze Was traktuje?-Zapytała ze śmiechem.
-Oczywiście, że tak. –Udałyśmy, że jesteśmy wstrząśnięte.
Nagle Illuminated zawołał Nemezis.
-My też musimy się poznawać? -Wymruczał.
-Nie. Chyba że chcesz... -Powiedziała cicho.
-Uwaga. Uwaga -Powiedział głośno basior. Wszystkie wilki spojrzały się na nich, tylko ja patrzyłam w ich oczy.- Jeśli nie wiecie to przed wami stoi -Wskazał na Nemezis. -Bogini Zemsty, Sprawiedliwości, Przeznaczenia. Bogini Nemezis -Trąciła go łapą. Spojrzał na nią rozbawiony. -No co powinni wiedzieć z kim mają do czynienia. -Powiedział ze śmiechem. -Teraz chodźmy razem do Watahy Ognia.
-Dobrze.-Odwróciła się i zaczęła iść w stronę naszego celu. W drodze widziałam jak Illuś bardzo był w niej zakochany, a ona w nim, świetna parka, mam nadzieje, że im się powiedzie. Po dotarciu do watahy kilku wilkom nawet przedstawiać  się nie musiałam, normalka.  Następna była Wataha Ziemi, później Wataha Wody, w niej alfą była Rapix.
-Dawno się nie widziałyśmy .-powiedziała z rozbawieniem Nemezis. -Chyba ze dwie godziny.
-Oh, przecież to tak dużo. -Powiedziała wadera z udawanym przerażeniem.
-Witajcie moje panie, chciałbym coś ogłosić Rapix. -Tu spojrzał na waderę Wody, ta przytaknęła.
Illuś powiedział swą przemowę i pobiegliśmy do Watahy Światła. Poznałam kilka nowych osób. Po chwili z Nemezis wyskoczyła bogini, wiedziałam, że ich mają, ale wyskakują sobie kiedy chcą, to już lekka przesada.  Bogini coś powiedziała do wadery, po czym zobaczyliśmy gryfa, który miał należeć do Nemezis. Nowostka to dla mnie nie była w mojej krainie gryfy były na każdym kroku. Po chwili szturchnęłam brata i wyszeptałam mu, że ja się zmywam, bo już i tak jestem zapoznana z większością.
Illuminated przytaknął, a ja cichaczem poszłam w swoją stronę. Jak zwykle biegłam sobie nad jezioro, nagle usłyszałam głos w mojej głowie, cos jakby szept.
- Miko?- Usłyszałam.
-  Seb…- Wycedziłam w myślach.
- Już umiesz się porozumiewać? Zawsze wiedziałem, że szybko się uczysz, ale bez przesady. – Powiedział ze śmiechem.
- Czemu się nie odzywałeś? – Zapytałam gwałtownie stając w miejscu. Łzy zaczęły toczyć się z moich oczu.
- Dużo spraw, ostatnio zaatakowały nas Szarzy, więc musiałem pomagać, ale nie mówmy o mnie, co u ciebie, znalazłaś rodzeństwo?- Powiedział.
- Szarzy! Powinnam ich wykończyć jak miałam okazję! Znalazłam brata, Illumineteda i dołączyłam do jego Watahy. – Powiedziałam.
- Fantastycznie, a co z drugim? – Zapytał, jak zwykle bez uczuć.
- Nie wiem, mam z Illusiem iść do Daryla, wiesz tego co  mi mówiłeś, że mi pomoże. – Powiedziałam.
- Tak pamiętam. Mam nadzieję, że za kilka lat przyjdziesz i przedstawisz mi obydwóch. – Powiedział.
- Oczywiście, tylko ich nie będziesz mam nadzieję zamęczał. No, a tak na marginesie umiem przybierać ludzką postać. – Powiedziałam.
- Postaram się ich nie katować z jeżyków zapomnianych. To dobrze, teraz pozostanie Ci jeszcze kilka tysięcy innych umiejętności do opanowania. – Szepnął.
- Nie pocieszasz.  – Powiedziałam, lekko zagryzając zęby.
- Dobrze, ja muszę kończyć, bo mam kolejne wilki do nauki Azyjskiego. – Powiedział surowo.
- Dobrze.
Znowu ruszyłam, jednak jeszcze szybciej, gdy dotarłam nad jezioro zmieniłam się w ludzką postać i wytworzyłam wokół siebie bańkę z powietrza, po czym weszłam do wody, zanurzyłam się dość głęboko. Po paru minutach skuliłam się i zamknęłam oczy. Weszłam w głąb siebie i zaczęłam uwalniać swój gniew. Musiałam to robić raz w miesiącu. Gdybym tego nie robiła, mogła bym podczas gniewu zostać w tej postaci na zawsze. Zaczęłam spokojnie, ale było we mnie bardzo dużo gniewu, co utrudniało stopniowe uwolnienie. Zaczęłam się zniżać, gdyż woda wokół mnie zaczęła pulsować. Po ośmiu godzinach oczyszczania się delikatnie rozłożyłam ręce i nogi. Po czym otworzyłam oczy, zaczęłam unosić się w górę. Gdy wypłynęłam Była pełnia. Weszłam na drzewo i zaczęłam śpiewać:
Saita no no hana yo
Aa douka oshiete okure
Hito wa naze kizutsukeatte
Arasou no deshou

Rin to saku hana yo
Soko kara nani ga mieru
Hito wa naze yurushiau koto
Dekinai no deshou

Ame ga sugite natsu wa
Ao wo utsushita
Hitotsu ni natte
Chiisaku yureta
Watashi no mae de
Nani mo iwazu ni
Karete yuku tomo ni
Omae wa nani wo omou
Kotoba wo motanu sono ha de
Nanto ai wo tsutaeru

Natsu no hi wa kagette
Kaze ga nabiita
Futatsu kasanatte
Ikita akashi wo
Watashi wa utaou
Na mo naki mono no tame
Po skończeniu zauważyłam, że moje włosy błyszczą w świetle księżyca. Wstałam na gałęzi i z całej siły tupnęłam nogą, gałąź złamał się, a ja spadałam.  Nie wiem co mnie napadło, po prostu czułam, że musze to zrobić. Ktoś mnie złapał, ale nie patrzyłam na jego twarz, raczej jak zaczarowana w księżyc.
- Co ty robisz? – Usłyszałam łagodny głos.
- Aktualnie przebywam w czyichś ramionach. – Powiedziałam bez zastanowienia i spojrzałam na chłopaka.
- Nie o to mi chodzi. Szukasz watahy? – Zapytał.
- Nie, tak się składa, że należę do Watahy Powietrza. Czy możesz mnie już postawić na ziemi?
- Oh! Tak, przepraszam. – Delikatnie postawił mnie na ziemi.
 - Nic nie szkodzi, dziękuję za ratunek. – Powiedziałam ściszonym głosem..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz