Szedłem w poszukiwaniu jakiegoś nowego miejsca do
zamieszkania, gdyż jak zwykle odeszłam ze starej ziemi przez Fus, ona po prostu
nie umie nie gadać ze wszystkimi… Wlazłem na jakieś drzewo i się rozejrzałem
widziałem tylko nie daleko jakąś wielgachną polanę, poza tym byłem chyba na
terenie ognia… Zmieniłem się w człowieka i powędrowałem sobie na polankę.
Nikogo nie było, więc albo mnie jeszcze nie wyczaili, albo mnie obserwują.
Przykucnąłem nad wodą i się napiłem. Później jakoś tak odruchowo padłem na
ziemię i patrzyłem w niebo jak bym je pierwszy raz na oczy widział. Godziny
mijał, a nikogo nie było. Wreszcie usłyszałem jakiś szelest. Przewróciłem się
na brzuch i popatrzyłem w miejsce gdzie słyszałem kogoś. Ktoś nie zbyt się
chował i wyszedł z dumą. Na szczęście był w ludzkiej postaci. Popatrzyłem na
niego zaciekawiony jak na jakąś wiewiórkę.
- Co ty tu robisz i kim jesteś? – Zadał pytanie.
- Mogę zapytać Ciebie o to samo. – Burknąłem.
- Tyle, że to nie twoje tereny. – Zjechał mnie wzrokiem.
- To mam Ci się przedstawiać pierwszy, choć jestem tu
gościem? – Uśmiechnąłem się wrednie.
- Nie wiem w jakim celu tu przybyłeś, więc jak mam ocenić
czy jesteś wrogiem czy gościem?
- Faktycznie, no ale wypada samemu się przedstawić. –
Rolowałem go dalej.
- Kondrakar. – Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Fushigi. Jestem tu, bo szukam miejscówki do zamieszkania.
– Powiedziałem nieco grzeczniej.
- A jaki jest twój żywioł? – Zapytał.
- Ciekawy. – Odparłem.
- Dobra, inaczej nad jakim żywiołem panujesz? Wiesz Mrok,
Ziemia i te sprawy… - Mówił do mnie jak do idioty.
- Nie mów do mnie jak bym był chory na umyśle, nie lubię gdy
ktoś zachowuje się w ten sposób. – Oburzyłem się.
- Ehhhh… Jestem z Mroku, a ty? – Zaczął od nowa.
- Ja też. – Odparłem czekając na jego kolejne potknięcie.
- Może chciał byś u nas zostać? – Zapytał.
- Jesteś tutaj Alfą? – Zapytałem dość obojętnie.
- Nie, ale mogę z nią porozmawiać. – Odparł pewnie.
- To najpierw muszę pogadać z Alfą. – Wstałem i się
otrzepałem z trawy.
Machnął do mnie ręką i zaczęliśmy iść, oczywiście w ciszy.
Prawdopodobnie nie chciało mu się ze mną gadać, no ale mu się nie dziwię gdyż,
według moich znajomych inszy i ciężko się ze mną rozmawia. Po jakimś czasie
znaleźliśmy się przed ogromną jaskinią, na górze siedziała śliczna dziewczyna.
- Nemezis on chce z tobą pogadać. – Popatrzył na nią, a gdy
zeszła poszedł.
- Kim jesteś? – Zapytała obojętnie.
- Fushigi. – Lekko się ukłoniłem.
- Chcesz dołączyć? – Zapytała, bez oporu.
- Można tak powiedzieć. – Odparłem tajemniczo.
- To witam, chodź pokażę Ci twoje legowisko. – Odwróciła się.
Weszliśmy do jaskini, a Nemezis pokazała mi moje jakże cudne
łoże.
- Ja idę. – Odwróciłem się i wyszedłem z mojego nowego domu.
Polazłem przed siebie. Nagle znalazłem się nad stromym
urwiskiem. Usiadłem i patrzyłem chwilę w górę zastanawiając się nad życiem tutaj, bo to będzie trudne wytłumaczyć
im moje drugie ja, cóż o tym nikt nigdy nie słyszał nawet najstarsze księgi o
tym nie mówią… Skomplikowany jest ten świat. Nagle zmieniłem się w wilka, w tej
formie czułem się zazwyczaj słabszy, ale biegałem o wiele szybciej i widziałem
nieco lepiej. Reszta to już wyćwiczona do perfekcji. Zobaczyłem jakąś wodę i
oczywiście pobiegłem do niej. Słyszałem o niej już kiedyś, ale nie sądziłem, że
jest na naszym świecie… Cóż ta kraina będzie ciekawym doświadczeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz