piątek, 21 czerwca 2013

(Wataha Powietrza) od Unmei

         Wędrowałem po świecie bardzo długo.  Widziałem dosłownie wszystko. Doświadczenie mam co nie miara. I choć powinien być szczęśliwy, nie jestem. Kilkaset lat temu moje rodzeństwo przepadło. Starałem się ich szukać ale na marne. Cóż trudno kogoś szukać jak się nie wie jak wygląda prawda?
        Koniec końców przywędrowałem do Immortal Volves z całą swoją mądrością. Wszystkie pogłoski i zapiski kierują mnie tutaj. Ktoś musiał być bardzo zwariowany bo w księdze którą zabrałem wiedźmie były zdjęcia mojej siostry Miko i brata Illuminated'a. Nie pamiętam jak miała na imię ale ponoć  została niedawno zgładzona właśnie przez wilki z tej krainy. Ciekawe...
Stanąłem przy granicy tej krainy, byłem już zmęczony, nie miałem siły by złamać najtrudniejsze zapory umysłowe. No przecież jak się podróżuje, walczy całe wieki bez żadnego prawie odpoczynku to tak jest że moja siła lekko zmalała. Na szczęście tera będę mógł należycie odpocząć i skopywać tyłki wszystkim Ci którzy na to zasłużyli chociaż tylko nie preferuje tego.
Wszedłem na tereny wilków powietrza. Dlaczego to wiedziałem? To proste. Wyczułem dużą aktywność tego żywioły ale także samym wilków. Zacząłem patrolować umysłem teren, z moich informacji wynika że Illuminated i Miko są właśnie wilkami tego żywiołu. Choć by to było dziwne gdyby było inaczej.
Napotkałem w końcu umysł. Prawdopodobnie basiora. Niestety, nie miałem dość siły i chęci aby złamać jego dość silnej bariery choć mógłbym w najbliższym czasie ją złamać . Nieznajomy odpowiedz mi tym samym choć delikatnie jak uśnięcie motyla sprawdzał moją siłę. Byłem silny w sam w sobie ale nie mogłem w tym stanie pokazać całej swej potężnej mocy.
Nagle nad moją głową usłyszałem ciche machnięcia skrzydeł. Zarejestrowałem że to wilk w postaci wilka. Wylądował nad moja głowa na drzewie. Zacząłem rozglądać się zirytowany czy tutaj jeszcze mieszka jakiś normalny wilk który będzie mógł normalnie porozmawiać. Jak na komendę przede mną spadł chłopak. Wilk który przed chwila był krukiem. Wyglądał znajomo. Udałem że jestem tym zaskoczony i nagle przybysz opuścił swoją zasłonę psychiczną. Chciał się popisać że jest silny ale nie chciałem go zasmucać, lecz mogłem go pokonać.
- Co tu robisz.? - Odezwał się cicho choć lekko stanowczo. Chciałem roześmiać się.
- Szukam watahy. - Odpowiedziałem pewnie patrząc mu w oczy.
- Niech zgadnę... - Zmierzył mnie wzrokiem a ja cierpliwie stałem z podniesioną głową - Powietrze.
- Skąd... -Zacząłem aby choć w jakiś sposób wkurzyć lub zirytować.
- Nieważne. Jestem Alfą w tutejszej watasze Powietrza. Witaj w naszym niewielkim gronie. Jestem Illuminated. -W tym momencie przez moją głowę przeszły wszystkie zdjęcia które widziałem choć byłem zły że nie miałem fotek jak wyglądał jako człowiek ale po co? Teraz mam pewność że mój brat. Nie chciałem że odkrywać że to wiem. Przedstawiłem się;
- Unmei.
  Nagle wciągnąłem powietrze z sykiem.
- Czy Ty się dobrze czujesz.? - Zapytałem zimno
- Jesteś moim zaginionym bratem. - Stwierdził a ja zesztywniałem, nie byłem gotowy że tak szybko mnie rozszyfruje. - Nie pamiętasz swojego wczesnego dzieciństwa, prawda.?
- No nie.
Wysłał mi wspomnienie. Które było jedne z nielicznych obrazów które pamiętałem trochę ale był to obraz jak we mgle. Ten co dostałem widziałem ostrzej wyraźniej. Cofnąłem się zaskoczony pod naporem tego obrazu po czym zmieniłem się w człowieka i szybko uścisnąłem brata.
- Nie pozwalaj sobie. - Mruknął ze śmiechem. Wypuściłem brata i zmierzyłem go wzrokiem.
-Podobno masz partnerkę. -Powiedziałem cicho rozbawiony.
-Tak mam. Wspaniałą Nemezis. Alfę Watahy Mroku. -Odpowiedział dumnie.
Roześmiałem się krótko.
-Możesz mnie teraz zaprowadzić do siostry. -Odparłem idąc w nieznanym mi kierunku choć czułem że idę we właściwa stronę. Illuminated mnie dogonił i popatrzył na mnie badawczo.
-Co? -Zapytałem zimno choć nie chciałem. Nie chciałem już patrzeć w jego myśli czy coś, choć domyślałem się co powie to wolałem aby sam powiedział o co mu chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz